Na dworcu jak w "Kameralnej"
Miejsce akcji: dworzec Chojny. Jest oknem na świat i wielkim światem, scenerią z atmosferą właściwą dla opowieści Marka Hłaski. Reżyser Andrzej Czerny realizuje tu "Pięknych dwudziestoletnich".
Dworcowy bufet gra sławną warszawską knajpę "Kameralna" - miejsce spotkań intelektualnej elity, zbuntowanych, zagubionych, naprawdę pięknych i najczęściej mających niewiele ponad 20 lat.
Twórca spektaklu, realizowanego przez łódzki ośrodek TV, rozpisał opowieść Hłaski na dwa głosy. Tak oto aktorzy Ryszard Kotys i Bronisław Wrocławski przywołają przeżycia pokoleniowego barda lat pięćdziesiątych. Właśnie mówią o wymaganiach stawianych przy wejściu nocnym gościom. Musiała być marynarka i krawat, choćby ów gość był "wyciągnięty ze śmietnika". Aktorzy wiodący dialog tekstem Hłaski opowiadają, jak to zwolennik mało wyszukanych strojów miał w szatni dyżurną marynarkę i krawat specjalnie na wejście do "Kameralnej". - Hłasko był świetnym dramaturgiem - mówi reżyser. - Pisał o swoim życiu i grał tę rolę.
W spektaklu dworzec ozdobiony plakatem z napisem Chicago starczy za "plener" całego świata. A wieczne tęsknoty do kraju i Warszawy, do jej swoistego folkloru symbolizuje w spektaklu postać harmonisty (Janusz Kaźmierczak).
Nostalgiczną opowieść realizuje jedną kamerą Wojciech Król.