Artykuły

Miłość na całe życie

Dzięki temu, że aktorzy grają, tak jakby nie grali, a scenografia praktycznie nie istnieje, zobaczyliśmy... kawał dobrego teatru.

Najnowsza premiera Teatru im. Stefana Jaracza to "Zabawa w koty" Istvana Orkeny. Wystawiając tę wzruszającą, a zarazem zabawną opowieść o wielkiej miłości, Waldemar Zawodziński zrezygnował z ozdobników, inscenizacyjności i wizyjności. Jedyną scenografią są trzy białe ekrany. Na środkowym wyświetlono zdjęcie bohaterek z lat młodości. Dwa boczne pozostały śnieżnobiałe. Może po to, by widzowie mogli dokonać projekcji slajdów ze swojego życia? Także aktorzy grają tak oszczędnie, jakby nie grali, a opowiadali o sobie. Dlatego mamy wrażenie, że podpatrujemy z boku czyjeś życie.

Kim jest Erżi Ewy Mirowskiej? Wspaniała aktorka stworzyła wspaniałą postać, studium kobiety niezależnej, ekscentrycznej i fascynującej. Erżi całe życie kocha słynnego śpiewaka Witolda Czermelenyi (bardzo dobry Henryk Staszewski). Pozostaje wierna tej miłości, kiedy jest panną, mężatką, wdową, a także gdy Witold z wziętego śpiewaka staje się emerytem uczącym śpiewu w zespole Zjednoczenia Przemysłu Odzieżowego. Ta wielka miłość tak naprawdę nigdy nie będzie spełniona. Mimo zawodu i zdrady Erżi powtarza, że gdyby żyła jeszcze raz, wszystko zrobiłaby tak samo.

Barbara Marszałek po mistrzowsku zagrała Gizę, sparaliżowaną siostrę Erżi, jej zaprzeczenie. Porusza się na wózku zawieszonym nad sceną na szynach. Z zagranicy przez telefon strofuje siostrę, wypomina jej niemądrą miłość, przysyła szarobure ciuchy. Dla niej samej największą radością jest to, że spocznie "w rodzinnym grobowcu na pięć miejsc z możliwością powiększenia". Ale potrafi przyznać, że zazdrości Erżi, że żyła, tak jak żyła.

Podobała mi się Kamila Sammler w roli Pauli, przyjaciółki Erżi, która ostatecznie zabiera jej ukochanego. Paula zagrana źle byłaby postacią z tandetnego romansu, ale Sammler stworzyła z niej osobę z mądrej opowieści o wiecznej niespełnionej miłości. Na plus może zapisać Ewa Wichrowska rolę Myszki miauczącej jak kot.

Świetnie spisali się pozostali aktorzy: złośliwa Irena Burawska w roli Adele-idy Bruckner, matki chorobliwie zazdrosnej o Witolda, zagubiona Dorota Kiełkowicz jako Ilonka, córka Erżi, nienawidząca matki za to, że bardziej niż ją kochała Witolda, próbujący patrzeć na wszystko z boku, a jednak wciągnięty w konflikt Mariusz Słupiński (Józef, mąż Ilonki) i pełen ludzkiej życzliwości kelner Bohdana Wróblewskiego. Szkoda, że tak mało widzieliśmy ich na scenie, ale Orkeny pisząc "Zabawę w koty" nie wiedział pewnie, jakich aktorów ma "Jaracz".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji