Kłopoty z Pippi
Przedstawienia w Teatrze Animacji z reguły są albo posługującą się lalką baśnią albo opowiadającym jakieś historie aktorskim teatrem żywego planu podszytym kabaretem. Opowieść o przygodach Pippi jest trochę inna. I w sensie scenicznym bardziej tradycyjna.
Kiedy przedstawienie się zaczyna rodzice właśnie szykują się do wyjścia z domu, a dwójka ich dzieci nie za bardzo ma pomysł na zagospodarowanie sobie czasu. Okazuje się jednak, że mama za chwilę wróci jako bohaterka książek Astrid Lindgren nieśmiertelna Pippi Langstrump. I zaproponuje w tej roli dzieciom inscenizacje dziesiątki przygód zaczerpniętych z książek o niej.
W najnowszym przedstawieniu Teatru Animacji w adaptacji i reżyserii Lecha Chojnackiego dużo się dzieje i to w obu planach, aktorskim i lalkowym. Jest w nim dużo akcji, ruchu, przygód, zaproponowanych dzieciom przez pełną fantazji Pippi. Ale, nie ma tak charakterystycznych dla tego teatru, pełnych humoru kabaretowych zdarzeń i sytuacji funkcjonujących poza tekstem. Nie ma też owej, tak ujmującej nas w jej przedstawieniach powolnej i skupionej na kontemplacji obrazu - narracji.
Okazało się, że trudno być i mamą i Pippi, a książki o Pippi-kłamczuszce trudno jest przenieść na scenę. Dziecięca widownia, przedstawienie śledzi jednak z dużym zainteresowaniem. Mniej natomiast znajduje w nim dla siebie widz dorosły.