Wychodzimy z zaścianka
- Jestem bardzo zadowolony, że przez te kilka dni w Kaliszu odczuwalny był powiew tego, co w polskim teatrze jest artystycznie nowe, dalekie od "sztuczkowych spodni i przyklejanych wąsów"- mówi ROBERT CZECHOWSKI, dyrektor Kaliskich Spotkań Teatralnych.
Krytyka i publiczność są podzielone w ocenie zakończonego właśnie festiwalu Jakie są pańskie osobiste odczucia?
- Jestem bardzo zadowolony, że przez te kilka dni w Kaliszu odczuwalny był powiew tego, co w polskim teatrze jest artystycznie nowe, dalekie od "sztuczkowych spodni i przyklejanych wąsów". Żałuję tylko, że zabrakło toruńskiego "Ślubu". Postaram się pokazać ten spektakl za rok.
A co oznacza dla przyszłości Kaliskich Spotkań Teatralnych podpisane 3 maja porozumienie COMET?
- Nie bez znaczenia jest fakt, że do podpisania dokumentu, określającego zasady współpracy teatrów z kilku państw, doszło właśnie w Kaliszu, a nie w Budapeszcie czy Moskwie. Oznacza to, że wychodzimy z zaścianka. Dzięki temu, podczas 46. KST pojawią się obok przedstawień polskich wartościowe spektakle zagraniczne. Publiczność zobaczy m.in. znakomite spektakle z Kijowa i Budapesztu, na które w tym roku zwyczajnie nie było nas stać.
Czy wobec mnogości propozycji teatrów profesjonalnych nie zabraknie miejsca dla dyplomantów uczelni artystycznych?
- Na pewno nie, ale raczej ograniczymy się do prezentacji jednego lub dwóch najlepszych przedstawień, a nie jak dotąd spektakli z wszystkich czterech szkół.