Artykuły

Obrona teatru słowa

XV Festiwal Szekspirowski w Gdańsku. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Na piętnastej edycji zakończonego w niedzielę wieczorem Międzynarodowego Festiwalu Szekspirowskiego dominował poważny ton. Wśród głównonurtowych tytułów nie było lekkich komedii mistrza ze Stratfordu. Za to wśród dziewięciu spektakli mogliśmy obejrzeć aż trzy "Makbety" (polskiego Teatru Pieśń Kozła, koprodukcję szwedzkiego Królewskiego Teatru Dramatycznego i działającego przy nim Romeo & Julia Kören oraz monodram angielskiego Top Edge Productions), trzy "Hamlety" (rosyjskiego Teatru Kolady, Teatru im. Żeromskiego z Kielc oraz "Sheaking Shakespeare" Niemieckiego Teatru Państwowego z rumuńskiej Timisoary - przedstawienie miksujące kilka najważniejszych tekstów angielskiego dramaturga, którego oś narracyjna zbudowana jest wokół tragedii księcia Danii), dwie realizacje "Króla Leara" (Teatru Kolady i fińskiej grupy Anatomia Ensemble) oraz autorską interpretację "Burzy" ("Miranda" Oskaras Koršunovas Theatre z Wilna).

Większości reżyserów udało się stworzyć przejmujące, mocne przedstawienia. Twórcy, korzystając z tragedii Szekspira sprzed kilkuset lat, przyglądali się kondycji współczesnego człowieka, malowali pesymistyczny obraz dzisiejszego świata: bezrefleksyjnego, zakłamanego, zidiociałego, pełnego zła i traktowanej z obojętnością śmierci. Nie zapominali przy tym o interesującej, dopracowanej formie; pomimo poważnych tematów w większości bawili się efektownie materią teatru.

Prospero kontra komunizm

Litewska "Miranda" Oskarasa Koršunovasa oraz rosyjski "Hamlet" Nikołaja Kolady - spektakle wybitne; zdecydowanie najlepsze prezentacje tegorocznego festiwalu - to dwa odmienne "sposoby" na Szekspira. Koršunovas odwołał się w swojej interpretacji "Burzy" do najnowszej historii swojego ojczystego kraju (i jednocześnie - połowy Europy); Kolada postawił na totalną pod względem formalnym, uniwersalną metaforę.

Akcja "Mirandy" dzieje się w niedużym pokoju typowego mieszkania lat 80. w jednym z krajów Bloku Wschodniego. To mieszkanie intelektualisty: każdy skrawek pokoju przywalony jest książkami; piętrzą się one na półkach oraz na podłodze. W spektaklu oglądamy tylko dwoje aktorów: podstarzały mężczyzna wychowuje niepełnosprawną córkę. W pewnej chwili zaczynają czytać "Burzę" Szekspira. Mężczyzna (Povilas Budrys) staje się Prospero, a jego córka (Airida Gintautaite) - tytułową Mirandą. Koršunovas daleko odszedł od tradycji prezentowania "Burzy" jako magicznej komedii, choć w spektaklu świetnie poprowadzonych scen humorystycznych nie brakuje. Jego Prospero jest człowiekiem zniszczonym przez system; zgnojonym, bezsilnym, nękanym chorobą alkoholową, niepanującym nad mrocznymi seksualnymi instynktami. "Miranda" to przerażająca wizja człowieka tracącego zmysły, zamkniętego w swoim świecie. I choć Koršunovas w paru momentach umieszcza aluzje do historii Litwy, to łatwo sobie wyobrazić w miejscu jego Prospera nieakceptowanych przez reżim intelektualistów, wykładowców akademickich czy artystów z innych republik radzieckich, Polski, Czechosłowacji czy Jugosławii.

Bunt Hamleta

"Hamlet" [na zdjęciu] Nikołaja Kolady to poruszająca i konsekwentna wizja, stanowiąca nie tylko autorską interpretację świata wykreowanego przez Szekspira, ale także bolesną metaforę kondycji ludzkiej. Nie ma tu wzniosłych tragedii, wyrachowanego zła, inteligentnych spisków. Jest za to świat, którym rządzą podstawowe instynkty, dojmująco komiczne, a nie drastyczne; to świat zezwierzęcony. Bohaterowie częściej niż się spierają, plują na siebie - w twarz lub po gówniarsku, na plecy. Źródłem zła nie jest tu ambicja lub chęć władzy; postaciami kieruje raczej bezmyślność i tępota, nie są oni gotowi na choćby moment refleksji.

W interpretacji Kolady historia Hamleta nie jest opowieścią o zemście, raczej nie w pełni uświadomionym dążeniem do samobójstwa, jedynej możliwości zachowania człowieczeństwa. Spektakl Kolady to odważna, poruszająca, totalna wizja, niezwykle plastyczna, poprowadzona z ogromną konsekwencją, z wyśmienitym ruchem scenicznych oraz błyskotliwym, równym aktorstwem, całkowicie pozbawionym psychologizmu. To teatr wyjątkowy, który chyba nikogo nie pozostawi obojętnym.

Ciekawy pomysł (choć zdecydowanie niewytrzymujący próby sceny) na swojego "Hamleta" miał Radosław Rychcik. Przedstawienie z Teatru im. Żeromskiego - wyróżnione w konkursie Złotego Yoricka na najlepszą polską inscenizację szekspirowską sezonu (nagrody głównej nie przyznano) - to swoisty dramat rodzinny, nierozwiązywalny konflikt dwóch postaw życiowych, reprezentowanych przez dwa pokolenia. Bohaterowie starsi przedstawieni są tu jako konformiści, gotowi sprzedać się za jakikolwiek zysk (Gertruda w tej interpretacji doskonale wie o zabiciu swojego pierwszego męża). Przeciwstawia im się "młode" pokolenie bohaterów, którzy wolą wybrać krzykliwą, histeryczną i bezproduktywną niedojrzałość, niż stać się ludźmi takimi jak ich rodzice.

Memento mori

"Król Lear" Nikołaja Kolady od razu nasuwa skojarzenia z "Hamletem" tego samego reżysera. Bo trudno w przypadku tych realizacji nie dostrzec natychmiast ich cech wspólnych - podobnego ruchu scenicznego i organizacji przestrzeni, charakterystycznie przerysowanego aktorstwa wyzutego z psychologizmu i konsekwentnego ogrywania rekwizytów. Jednak sensy i znaczenia wynikające z obu spektakli są odmienne.

Lear Kolady (w tytułową rolę wcielił się sam reżyser) to nieco zdziecinniały i zdziwaczały starzec, który stworzył sobie na Arkadię - krainę wiecznej zabawy. Nie widzi przez to, że otaczają go praktycznie sami wrogowie, których nie potrafi odróżnić od przyjaciół. Kolada porywająco buduje nastrój szaleństwa, któremu poddają się absolutnie wszyscy bohaterowie. Konsekwentnie powraca tu, co oczywiste, motyw rodzica i dziecka, miłości rodzicielskiej i oczekiwań wobec dzieci. Jednak spektakl kończy się zaskakującym przesłaniem: reżyser przywołuje średniowieczne hasło "memento mori", doradzając jednocześnie rozwagę we wszelkich decyzjach, gdyż ich konsekwencje mogą być tragiczne i trudne do przewidzenia.

Śmierć tematyzuje ciekawa formalnie interpretacja (choć niezwykle daleka od sztuki Szekspira) "Króla Leara", czyli "Anatomia Lear" fińskiej formacji Anatomia Ensemble. Tytułowy bohater jest tu... kukiełką efektownie animowaną przez trzy aktorki (w domyśle: córki Leara i jego pielęgniarki jednocześnie). Jesteśmy świadkami ostatnich momentów życia króla, spędzonych w szpitalu. Artystki zderzają tu wspomnienia o wielkości i władzy ze starczą niemocą, ludzką małostkowość i nieczułość z nieuchronnością śmierci. I choć momentami w spektaklu powtarzają się przesadnie mocne środki teatralne (grzmoty, krzyk, mocne światło), to jest interesującą formalnie propozycją, rozegraną bez ani jednego dialogu, odchodzącą daleko od wyjściowego tekstu Szekspira.

Makbet śpiewa

Interesująco wypada porównanie dwóch "Makbetów" - realizacji Teatru Pieśń Kozła i Romeo & Julia Kören, czyli spektakli, w których dominuje śpiew i muzyka. Choć reżyserzy obu przedstawień wyszli ze zbliżonych założeń formalnych i zaproponowali podobne interpretacje szekspirowskiej tragedii, to osiągnęli odmienne efekty. Produkcja szwedzka to przedstawienie nieznośnie patetyczne, statycznie i przewidywalnie zagrane, w którym liczne renesansowe pieśni stanowią ozdobnik, nie do końca współgrający z treścią sztuki (może nawet odwrotnie: to tekst "Makbeta" może tu być swoistym "uatrakcyjnieniem" precyzyjnie wykonywanych utworów muzycznych).

Artyści z Teatru Pieśń Kozła przedstawili za to dzieło totalne, o prawie mistycznej czy religijnej sile. Śpiew - oraz melodia podawanego w oryginale tekstu Szekspira - współgrają tu doskonale, wręcz determinują precyzyjną grę aktorską i porywającą choreografię, której podstawowym elementem jest kendo. Oszczędna forma w pewien sposób zbliża nas do istoty teatru i tragedii antycznej; "Macbeth" teatru Pieśń Kozła to podana bez ani jednego zbędnego elementu opowieść o ludzkiej pysze, która musi doprowadzić bohaterów do upadku.

Słowa, słowa, słowa...

W czasie gdy światowe sceny szturmem podbija teatr postdramatyczny oraz rozmaite formy performance'u i happeningu, spektakle tegorocznego Festiwalu Szekspirowskiego bronią teatru, którego podstawą jest słowo. Świetnym przykładem jest tu przedstawienie, które otworzyło imprezę, czyli rumuńskie "Sheaking Shakespeare" Niemieckiego Teatru Państwowego. Jednym z głównych elementów scenografii są porozrzucane po scenie książki, sam spektakl zaczyna się od kwestii Hamleta "Słowa, słowa, słowa", będącej odpowiedzią na pytanie Poloniusza "Co czytasz, książę?". Reżyser Radu-Alexandru Nica swoje dzieło inteligentnie i konsekwentnie skompilował nie tylko z "Hamleta" (choć historia duńskiego księcia stanowi trzon przedstawienia), ale fragmentów m.in. "Kupca weneckiego", "Makbeta", "Burzy" czy "Otella". Wykorzystuje w nim konwencję teatru w teatrze (budując z niej wielopiętrowe, przewrotne konstrukcje), by pokazać siłę słowa. Bo w "Sheaking Shakespeare" słowa mają znaczenie: mogą zabić lub doprowadzić do szaleństwa, mogą zmienić całe życie, mogą wreszcie ludzkie istnienie uratować. I choć Nica korzysta z nieco trącącego myszką kostiumu i tradycyjnych rozwiązań scenicznych, to stworzył teatr nowoczesny, przemyślany i dający do myślenia.

Puszy się i miota

Reżyserzy swoimi efektownymi, przemyślanymi i różnorodnymi realizacjami szekspirowskimi, pokazywanymi w Trójmieście dają dowód, że tekst dramatu nie musi determinować skostniałej formy scenicznej. I - choćby nawet powstał kilka wieków temu - to ciągle daje możliwość opowiedzenia o świecie współczesnym i współczesnym człowieku; stworzenia wizji krytycznej, dojmująco bolesnej i prawdziwej.

Bo najlepsze sztuki Szekspira nie starzeją się. Nieprzypadkowo w aż pięciu tegorocznych spektaklach ze sceny padły słowa Makbeta: "Życie jest jedynie przelotnym cieniem; żałosnym aktorem, co przez godzinę puszy się i miota na scenie, po czym znika; opowieścią idioty, pełną wrzasku i wściekłości, a nie znaczącą nic".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji