Artykuły

Awantura warszawska czyli kto decyduje, kto ginie, a kto zabija

Na scenie będzie panował zgiełk i szum. - Natłok tekstów wypowiadanych i wykrzykiwanych przez aktorów może wywołać u widza poczucie chaosu - przewiduje reżyser - przed premierą "Awantury warszawskiej..." pisze JGZ w Życiu Warszawy.

Powstanie widziane z zewnątrz. Bez polskich emocji. Określane m.in. mianem "awantury warszawskiej" pokaże spektakl w reżyserii Michała Zadary. Premiera 1 sierpnia.

Na scenie będzie panował zgiełk i szum. - Natłok tekstów wypowiadanych i wykrzykiwanych przez aktorów może wywołać u widza poczucie chaosu - przewiduje reżyser.

Odbioru nie ułatwi ilość przewijających się historycznych postaci - od Stalina, Churchilla, Mikołajczyka, Roosevelta, Mołotowa, Harrimana po Bieruta, w sumie około trzydzieści osób. Ani też wykorzystana w przedstawieniu technika montowanego na żywo filmu. Połączona na dodatek z równolegle pokazywanym planem teatralnym. W przywoływanych na scenie wojennych stolicach: Waszyngtonie, Moskwie i Londynie, akcja toczyć się ma symultanicznie. Ogarnięcie całości nie będzie więc proste. A jednak w tej szaleńczej formie jest metoda. Pozwalająca na istotną zmianę punktu widzenia.

Do tej pory, teatralni realizatorzy zapraszani przez Muzeum Powstania Warszawskiego, by 1 sierpnia zmierzyli się na scenie z mitem powstania, wybierali perspektywę ogarniętego walką miasta. Nawet gdyy, jak Jan Klata w "Triumfie Woli", czerpali z relacji składanych przez Niemców po warszawskich rzeziach. Zadara, wraz z autorem tekstu Danielem Przastkiem, zdecydowali się pokazać, jak na 63 dni walczącej stolicy patrzył świat.

W spektaklu zatytułowanym "Awantura warszawska. Waszyngton - Moskwa - Londyn" wykorzystane zostały oficjalne depesze, telegramy i listy wysyłane przez dyplomatów oraz przywódców. Wśród cytowanych dokumentów są m.in. te z podpisami Roosevelta, Stalina, Churchilla, a także depesze od przedstawicieli rządu polskiego słane z Londynu i z Rzymu do władz powstania. Jest stenogram spotkania premiera Mikołajczyka ze Stalinem.

Reżyser i zarazem autor scenariusza, nie unika przewijających w tle przywoływanych materiałów, pytań o skutki i koszty zrywu 1944 roku. Jest to jednak, jak twierdzi, polemika nie tyle na poziomie treści historycznej, co podejścia do historii.

Komentując wymowę przedstawienia pisze na blogu: - To na pewno rzecz o dystansie, o przepaści właściwie, jaka dzieli tych, co walczą, zabijają i giną, od tych, co decydują o tym, kto gdzie i jak będzie walczył, zabijał, i ginął. Ta odległość jest właściwie nieskończona. Bo jaka jest wspólnota między premierem czy marszałkiem, który całe dnie spędza w zamkniętym pomieszczeniu nad mapami, a tym, któremu kula przeszywa płuca? Różnica między administratorem wojny a wykonawcą wojny jest dużo większa niż różnica między architektem a murarzem - murarz raczej wróci po pracy do domu, żołnierz raczej nie wróci.

Premiera spektaklu "Awantura warszawska. Waszyngton - Moskwa - Londyn" odbędzie się, tradycyjnie już, o północy, 1 sierpnia. Miejscem prezentacji będzie Sala pod Liberatorem. Wstęp na spektakl, także 2, 3, 4 i 5 sierpnia (godz. 20) - wyłącznie z ważnym, nieskasowanym biletem do MPWw cenie 10 zł i specjalną wejściówką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji