Wrocław. Aktor Kocot prezenterem pogody
Marek Kocot został nowym prezenterem pogody w Telewizji Wrocław. Po raz pierwszy będzie prognozować we wtorek (10 maja) w "Faktach" o godz. 18. Z aktorem Teatru Współczesnego rozmawia Małgorzata Matuszewska.
Małgorzata Matuszewska: Porozmawiajmy o pogodzie...
Marek Kocot: Patrzę przez okno i czuję, że nie jest to zbyt optymistyczny maj. A ja przecież chciałbym wieścić wszystkim dobrą pogodę.
Spędza Pan czas, buszując w internecie i porównując prognozy?
- Nie. Dostaję je z firmy współpracującej z Telewizją Wrocław i w oparciu o nie przygotowuję swoje wystąpienie. Ma trwać minutę i 10 sekund, muszę przykroić tekst do tych ram. Na przygotowanie mam 45 minut, które spędzam w newsroomie, i to jest fascynująca przygoda, bo dopiero szukam metody pracy.
Potrafi Pan określić pogodę na podstawie miejsc, w których Pana "łamie" na deszcz?
- Potrafię, ale nie będę korzystać z przeczuć, bo powinienem zachować wiarygodność. Przed długim weekendem w jednej z gazet w kiosku zobaczyłem tytuł "Będzie burzowo". A ja przewidziałem, że będzie, ale dopiero we wtorek. I moja prognoza się sprawdziła.
W jakim stylu będzie Pan zapowiadał? Otoczony gadżetami, jak w amerykańskiej stacji, czy na poważnie, jak Pani Chmurka i Pan Wicherek?
- Chciałbym wprowadzić taką formę, żeby ludzie nie obawiali się niczego i kojarzyli mnie z dobrą pogodą. Zastanawiałem się też nad przydomkiem i myślę, że najlepszy będzie "Pan Pogodny". Bo taki jestem. Nie zamierzam zapowiadać w poważnym stylu. Wybierając się na casting, postanowiłem "pożyczyć" pomysł jakiegoś szczegółu ubrania od pierwszej osoby, którą spotkam na ulicy. Przechodząca pani miała na głowie kapelusz, więc ja też założę swój słomkowy kapelusz.
Z iloma startującymi osobami Pan wygrał?
- Z sześcioma młodymi kobietami, elegancko ubranymi, zjawiskowo pięknymi. Naprawdę nie wiem, dlaczego wybrali takiego grubego brzydala jak ja. Może dlatego, że mam poczucie humoru i potrafię improwizować
