Artykuły

Żukali

Krakowskie akcenty w rzeszowskim teatrze

Spacerujący po rzeszowskich ulicach przechodnie ze zgorszeniem spoglądali na jaskrawozielony plakat, przedstawiający dwa smutne, wijące się plemniki, jedną samotną prezerwatywę, rozchylone usta z prowokująco wysuniętym językiem oraz kilka innych symboli "seksualnego zła". Jakżeż musieli czuć się rozczarowani ci z widzów, którzy licząc na odrobinę rozpusty, przybyli do Teatru im. W. Siemaszkowej na premierę songów Kurta Weilla, zatytułowanych "Youkali, republika grzesznej miłości".

Już w foyer zamiast perwersyjnego nastroju zapowiadanego przez afisze, zastali grobową atmosferę wystawy poświęconej zagładzie Żydów. No, ale przecież Weill był Żydem, czego nie omieszkał "taktownie" zaznaczyć w słowie wstępnym dyrektor teatru Bogdan Ciosek.

Na szczęście krakowskiego reżysera Żuka Opalskiego interesuje nie tyle pochodzenie świetnego kompozytora, ile sama stworzona przez niego muzyka, która stała się pretekstem do trzeciego już przedstawienia. Po Krakowie i Katowicach przyszła kolej na Rzeszów, gdzie pokazał on znacznie poszerzoną wersję "Sexualnego zła", złożoną tym razem aż z 23 utwór, w dużej części w znakomitym tłumaczeniu Barbary Swinarskiej.

Pierwsza część widowiska oparta jest na może i słodkich, ale na pewno chwytających za serce amerykańskich songach, stanowiących swoisty teatr w teatrze. Po ich odśpiewaniu, kurtyna idzie w górę i zaczyna się inny, niezwykle ekspresyjny spektakl, którego dramatyzm podkreśla wyobcowana postać w okularach (Jacek Lecznar). Interpretowane przez niego utwory jak np. "Knajpa Billa w Bilbao" czy "Pieśń o Mandelay" nadają całości głębszy, bardziej filozoficzny wymiar. Nie zepsułaby tego wrażenia ciekawsza żywsza choreografia.

Brak ciągu fabularnego nie ma tu żadnego znaczenia. Choćby z tej przyczyny, że każdy z wykonywanych songów stanowi odrębny mini-teatr. Nie wszystkie jednak są równe. Szczególnie wzruszył mnie nieznany "Pociąg z nieba" zaśpiewany przez Małgorzatę Wiercioch oraz "Ballada o seksualnej powolności", której głównym bohaterem jest ubrany w czarny, szczelnie zapięty płaszcz Dariusz Luszowski. Aktor osiągnął tu efekty komizmu dzięki powadze z jaką poddaje się gorsetowo - pańczoszanemu striptizowi.

Nie sposób wymienić wszystkich artystów, którzy lepiej lub gorzej śpiewali o tęsknocie, nie zawsze czystej miłości, przemijaniu, wspomagani świetnymi aranżami Andrzeja Marko oraz zabawną choć momentami kiczowatą scenografią krakowianina Marka Brauna (szklana kula, mydlane bańki, kolorowe światełka, tworzące aurę cudownych wysp "Youkali").

W finale wszyscy wykonali ten jeden z najpiękniejszych songów Weilla, który jest tęsknotą za ziemią "gdzie nas czeka szczęśliwy los" i nierzeczywistą krainą, która żyje w marzeniach każdego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji