Plenerowy spektakl Francuzów na Cytadeli
"Tragedie! Un poeme..." Deuxieme Groupe D'intervention na XXI maltafestival poznań. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.
- Atmosferę dawnej Malty można poczuć w tym roku tylko tu - podsłuchałam w tłumie po wtorkowym spektaklu "Tragedie! Un poeme..." francuskiego zespołu Deuxieme Groupe D'intervention, granym na ulicy.
W pobliżu pomnika Armii Poznań Francuzi z Deuxieme Groupe rozlokowali kilka ruchomych scen. Na jednej stanęła czerwona kanapa. Na niej, pod stylowym abażurem, szydełkowała milcząca kobieta, przykuta do miejsca pracy łańcuchem. U jej stóp siedział spętany mężczyzna, zatopiony w lekturze. Obok piętrzyły się książki filozofów: Foucault, Hegel, Spinoza, Nietzsche...
Dookoła skupił się maltański tłum (spektakl był jednym z dwóch darmowych na tegorocznym festiwalu). Widzowie oglądali scenkę najpierw nieśmiało, nie przekraczając granicy białego placu, narysowanego na asfalcie przez artystów. Po chwili ciekawość wzięła górę i część ruszyła w kierunku czerwonej kanapy, burząc "spokój domowego zacisza".
Kilkanaście metrów obok ktoś poukładał na ziemi kilka rzędów używanych marynarek z rękawami skrzyżowanymi z tyłu niczym ręce więźniów, obsypanych zdjęciami i pocztówkami. Po chwili do marynarek podpełzły dwie półnagie kobiety i mężczyzna - zanurzyły się w nich, a potem powlokły je w inną część placu.
W "Tragedie! Un poeme..." intrygowały jeszcze osobliwe strachy na wróble - czerwone koszule, wiszące na drutach powbijanych w trawnik, kobieta-pirat z wąsem i sztywną nogą, stos europalet i porzucone plastikowe laleczki w dużych ilościach.
Na uboczu głównego widowiska zaparkowało czerwone auto ze śladami erotycznych przygód młodej pary: ktoś przytrzasnął bagażnikiem fragment białej koronki, ktoś zostawił na siedzeniu zwój białego tiulu i porzucił w pośpiechu druciany gorset. Autorzy rozgardiaszu przepadli bez wieści.
W finale, zgodnie z oczekiwaniami części widzów, pod pomnikiem zapłonął stos, na który trafiło kilka koszul.
Goście teatralnego sabatu, zbici przez Francuzów w jedną gromadę "ofiar", posłusznie usiedli na ziemi. A aktorzy - niektórzy rozebrani do naga - połączyli siły w na poły wojennym, na poły pacyfistycznym pląsie. Taniec mieszał się z buńczucznymi okrzykami. Wszystko na tle napisów: "Wściekłość" i "Ensemble", połyskujących u podnóża pomnika - symbolu pamięci.
Obrazoburcze gesty (nadzy aktorzy rzucają się francuską flagą, w którą zawija się jedna z artystek) Deuxieme Groupe nie burzą porządku świata. Bo ten - jak wiemy i jak przypominają z humorem artyści - już nieraz legł w gruzach.