Będę pielęgnować aktorstwo!
W Teatrze Studyjnym, w którym sezony odmierza rok akademicki, rekordy powodzenia bił "Ożenek" Gogola w reż. Grigorija Lifanowa, a w nim urzekała JULIA RYBAKOWSKA jako swatka Fiokła. Nagrody na Festiwalu Szkół Teatralnych za tę rolę i za Alicję w "Opowieściach o zwyczajnym szaleństwie" Zelenki, w tym nagroda łódzkich dziennikarzy za aktorską indywidualność, potwierdzają talent ślicznej niebieskookiej aktorki.
Kim chciała być mała Julia?
- Aktorką i chciałam śpiewać. Dzielę pasję z tatą, który jest lekarzem, ale zawsze grał na pianinie i gitarze, a ja śpiewałam. Po maturze zdawałam do Krakowa i Warszawy. W Łodzi dwa razy byłam w trzecim etapie. Zaparłam się, że w końcu przejdę. W międzyczasie poszłam na prawo. Kiedy dostałam się do PWSFTviT, miałam zaliczone dwa lata studiów na Uniwersytecie w rodzinnym Poznaniu. Było mi żal tej pracy. Postanowiła, że spróbuję pociągnąć oba kierunki.
I teraz będzie pani podwójnym magistrem...
- W Łodzi został jeszcze semestr na warsztaty, pisanie i obronę pracy. W Poznaniu rok. Piszę o młodych artystach wobec prawa autorskiego.
Który z zawodów będzie ważniejszy?
- Oby aktorski. Myślenie o nim przechodziło metamorfozy. Najpierw najważniejszy wydawał mi się film. Ale to praca nad scenie jest jeszcze bardziej inspirująca. Kontaktu z żywą widownią nie zastąpi nic.
W dyplomowych przedstawieniach miała pani co grać...
- Dostać rolę Fiokły [na zdjęciu] to wielka radość. Myślę, że przekroczyłam swoje bariery. Reżyser wiedział, czego chce, ale dawał swobodę.
Kiedy podsumowuje pani czas łódzkich studiów...
- ...to wiem, że miałam wielkie szczęście trafiając do tej szkoły, dostając takie role. Cieszę się z wyróżnień, ale mam dystans do tego, co dalej. Studia okazały się też lekcją radzenia sobie z krytyką. Jestem na nią otwarta.
Często słyszę zachwyty studentów Wydziału Aktorskiego nad teatrem, jednak nadzieje na popularność i pozycję związane są z marzeniami o filmie, serialowych wcieleniach.
- Z tym jest ciężko. Jak czasu starcza, to chodzę na castingi, mam na koncie parę epizodów i oczywiście chciałabym grać w filmie. Seriale też są ważne, jeśli do każdej roli podchodzi się z sercem i zaangażowaniem.
Planowanie w artystycznych zawodach raczej się nie udaje.
- Ale będę pielęgnować aktorstwo! Skończę prawo. To jest moje wyjście awaryjne, chociaż chciałabym je wykorzystać, może w... aktorstwie.
Czy próbowała już pani szukać teatru, myśleć o tym, gdzie się zatrzymać?
- Bardzo przywiązałam się do Łodzi i chciałabym tu zostać. Rozmowy dopiero przede mną. Oby udało się mieć dużo satysfakcjonującej pracy i dom. Rodzina jest mi niezbędna do życia. Ona daje poczucie bezpieczeństwa.
Czy w bardzo pracowitym studenckim życiu starcza czasu na coś jeszcze?
- Moją pasją jest muzyka. Zamykam się i słucham - od klasyki do popu. Myślę o recitalu. A odpoczywam najchętniej tam, gdzie ciepło, w małym gronie przyjaciół.
Szkoda, że Fiokła i Alicja zeszły już ze sceny.
- Bardzo mi żal, ale następny rok pracuje już nad swoimi dyplomowymi przedstawieniami.
Zatem do zobaczenia w kolejnych, już w pełni zawodowych aktorskich wcieleniach.