Artykuły

Gdański Festiwal Tańca na plus

III Gdański Festiwal Tańca. Pisze Łukasz Rudziński na portalu Trójmiasto.pl.

Taniec to żywioł, ale też kontemplacja, różnorodność i wymiana. Przez 11 dni Gdańskiego Festiwalu Tańca zaprezentowano 12 wpisujących się w te określenia spektakli festiwalowych i kolejnych kilkanaście w ramach konkursu Baltic Movement Contest. Zarówno nowa formuła festiwalu jak i poziom prezentacji przekonują, że taneczna impreza Klubu Żak stale się rozwija.

Anonsowana na główną gwiazdę festiwalu formacja Prowincjonalnyje Tancy z Jekaterinburga pokazała spektakl majstersztyk. "Post engagement. Diptych. Part II" nie da się opisać w kilku zdaniach. To pokaz klasy tanecznej, choreograficznej, technicznej i wreszcie inscenizacyjnej. Niemal perfekcyjni tancerze Tatiany Boganovej - słusznie nazywanej jedną z ikon tańca współczesnego - wykonują niezwykle skomplikowane ewolucje, wciągają widzów do świata pełnego płynnych, precyzyjnie wyprowadzanych ruchów, dialogu między ciałami tancerzy. "Post engagement..." to polifonia ruchów, dźwięków, skojarzeń. Dadaistyczny humor, "naginanie" rzeczywistości (spacery po ścianie), podnoszenia, figury wykonywane kilka-, kilkanaście centymetrów od parterów. To poezja tańca i jeden z najlepszych występów w historii Gdańskiego Festiwalu Tańca.

W tym roku zachowano równowagę między pokazami zagranicznymi i polskimi. Z tych pierwszych świetnie przyjęty został spektakl "Instrument 1 " włoskiej Compagni Zappal Danza. Wtórny i nieciekawy na tle poprzednich realizacji Wojciecha Mochnieja okazał się za to spektakl "The Mist" od kilkunastu lat rezydującego w Kanadzie W&M Physical Theatre. Z kolei interesujący w założeniu projekt drugiego rosyjskiego teatru - "The City" Incluse Dance Theatre, polegający na przeniesieniu w formie impresji tanecznych i muzycznych rzeczywistości miejskiej (przypadkowych spotkań na przejściu dla pieszych) sfilmowanych w rodzinnym Kaliningradzie, nie mógł się do końca udać. W tym przypadkiem cieniem na spektaklu położyły się dysproporcje pomiędzy umiejętnościami tancerzami po szkole baletowej i tymi bez baletowego szlifu.

Wśród polskich, czyli trójmiejskich produkcji (wszystkie były występami premierowymi), w pamięć zapada przede wszystkim "Tralfamadoria" Izabeli Chlewińskiej - bardzo osobisty w wymowie spektakl poświęcony wyimaginowanej wyspie Tralfamadorii. Zaskakuje nie tyle taniec co pomysł tancerki, która prowadzi dowcipną opowieść z widzem za pomocą kilku plastycznych figur (na przykład imitując wygląd i ruchy "tralfamadorczyka", oddaje realia wyimaginowanego świata tropikalnej wyspy). Tancerka ma zmysł inscenizacyjny, swoją błyskotliwą opowieść bierze w gruby nawias ironii. Występująca wcześniej m.in. w "Le Sacre" Teatru Dada von Bzdülöw Chlewińska wie co i jak chce przekazać widz. Przekaz ten jest nie tylko klarowny, ale też inteligentny.

Właśnie tego zabrakło w premierowym pokazie "Wieloryba" - solowym spektaklu Tatiany Kamienieckiej. Tancerka swojego półgodzinnego spektaklu nie wytrzymała kondycyjnie, poza warsztatem i sprawnością ogólną, która poznaliśmy podczas wcześniejszych jej występów (wcześniej m.in. "Czerwona trawa" i "Le Sacre" z Dadą von Bzdülöw), trudno doszukać się mocnych punktów tego spektaklu. Wedle tancerki był to "projekt inspirowany figurą Jurodiwego stojącego na granicy boskości i szaleństwa, życia i śmierci, stanowiący próbę dekonstrukcji doświadczeń wpisanych w tkankę ludzkiej egzystencji" - wierzę na słowo.

Spektakle Anny Haracz to podróże do krainy emocji, wrażeń i transowych dźwięków. "Aumakua" - najnowsza produkcja jej autorskiego Teatru Tańca i Muzyki Kino Variatino - jest więc kolejną, pełną harmonii dźwięku i obrazu odsłoną artystycznych działań tej tancerki i zarazem instruktorki hatha jogi, która stanowi inspirację jej kolejnych spektakli. Tym razem w kwadratach światła obok tancerki występuje jej etatowy muzyk - Tomasz Antonowicz. Oboje wystukują chodakami rytm, komponują muzyczno-ruchowy kolaż - on grą na bębnie typu conga, ona tańczy. Jedynym zgrzytem w tej kompozycji jest przesadnie eksploatowana wizualizacja dziewczynki naśladującej choreografię tancerki. Spokojny, wyciszony, medytacyjny spektakl kończy symboliczne sypanie mandali.

Sprawdziła się formuła festiwalu - krótszego, ograniczonego w czasie i rozmiarze niż poprzednie edycje. Całoroczny charakter Gdańskiego Festiwalu Tańca (pokazy nurtu "projekty z Polski" rozpoczęły się już w grudniu 2010 roku, a projekt "rezydencja / premiera 2011" trwa od kwietnia do grudnia bieżącego roku) pozwolił nie tylko odciążyć program imprezy, ale też zwrócić uwagę na wydarzenia towarzyszące. Jednym z nich jest zamykający czerwcową kulminację GFT pokaz projektów społecznych (wtorek 28 czerwca, godz. 19, wstęp wolny). Warto ten model festiwalu kontynuować podczas następnych edycji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji