Artykuły

Triumfalny powrót Ambasadora

Od pewnego czasu mówi się i pisze o "nowym" Sławomirze Mrożku. O dramatopisarzu, który z dowcipnego komentatora nonsensów peerelowskiej rze­czywistości przemienił się w diagnostę serio. "Ambasador", wy­stawiony w Polsce po raz pierwszy tuż przed wprowadze­niem stanu wojennego, należy właśnie do tego nowego nurtu w twórczości Mrożka. Jego tematem jest dramat postaw ludzkich w obliczu terroru: władzy i polityki. Przypomnijmy, że tytułowy Ambasador jest dyplomatą na placówce w bli­żej nie określonym kraju, może Trzeciego Świata, który udziela azylu uciekinierowi i broni go heroicznie. Sam Mro­żek powiedział o tej sztuce, że jest "źle napisana, ale ważna". "Ambasador" w warszawskim Teatrze Współczesnym okazał się nie tylko ważny, lecz i... dobrze napisany. Dwugodzinne przedstawienie w reżyserii Erwina Axera to najwyższej klasy teatr dyskursywny. Jego siłą jest błyskotliwy i precyzyj­nie prowadzony dialog. Mistrzem sztuki konwersacji jest tu­taj Zbigniew Zapasiewicz, który gra tytułowego bohatera i pięknie pokazuje jego drogę: od dyplomaty gracza i chłod­nego intelektualisty do człowieka, który jak Conradowski Lord Jim wybiera wartości prawdziwe. Pełnomocnik Krzy­sztofa Kowalewskiego jest godnym przeciwnikiem Amba­sadora. To dobra rola, w której uchwycona została dwoistość zachowań wschodniego dyplomaty: jowialność i przyjacielskość mieszająca się z bezwzględnością i sprytem. Podoba­ła mi się jeszcze jedna rola, właściwie przecież epizodyczna. Maja Komorowska stworzyła pełnokrwistą postać, jej pięk­na i chimeryczna "dyplomatyczna żona" jest zarazem intry­gującą kobietą. "Ambasadora" trzeba obejrzeć! Także dla wy­jątkowej, szlachetnej urody scenografii Ewy Starowieyskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji