Artykuły

Ważny gość za ścianą

"Kuchnia i uzależnienia" to zgrabnie skrojona komedia z ambicjami do opisu współczesnej obyczajowości. Jej autorami jest aktorsko-reżyserskie małżeństwo Agnes Jaoui i Jean-Pierre Bacri.

"Kuchnia i uzależnienia" to zgrabnie skrojona komedia z ambicjami do opisu współczesnej obyczajowości. Jej autorami jest aktorsko-reżyserskie małżeństwo Agnes Jaqoui i Jean-Pierre Bacri.

Polską premierę sztuki - drugą po "W rodzinnym sosie" tej samej spółki - na Scenie Prezentacje w Warszawie wystawił lubiący takie teksty Romuald Szejd.

Grono znajomych spotyka się po dziesięciu latach. Szczególnym honorem dla gospodarzy (Małgorzata Pieńkowska, Zbigniew Suszyński) jest podjęcie mocno aktywnej w politycznym życiu kraju i znanej medialnej postaci, którą poślubiła jedna z ich dawnych koleżanek (Agnieszka Wosińska). Napełnia to zdecydowanym niesmakiem wiecznego buntownika i dobrze wciąż zapowiadającego się literata (Jacek Rozenek), który kochał się w niej przed laty. Teraz pozostaje mu jedynie... czynić afronty. Co o tyle zaskakujące, że sam, po opuszczeniu własnego domu, siedzi teraz na łaskawym chlebie u przyjaciół, których poczynania też głośno krytykuje.

Pozostali - łącznie z nieoczekiwanie przybyłym bratem pani domu, uciekającym przed wierzycielami nałogowym hazardzistą (Sambor Czarnota) - są pod wrażeniem osobowości przybyłego VIP-a. To on - nieobecny na scenie, choć przebywający w pokoju obok - scala nerwowe dyskusje piątki znajomych, których poza tym zdaje się zupełnie nic nie łączyć. Atmosfera stanie się wręcz gorąca, gdy brat gospodyni namówi goszczącą znakomitość na partyjkę pokera. Na zapałki - wkrótce jednak przeliczane po 50 euro za sztukę. Rozpaczliwe zabiegi pana domu, by "zachować twarz", nie rozładowują sytuacji.

Wprowadzenie postaci niepojawiającej się na scenie, ale której sugerowana obecność wpływa na zachowania innych bohaterów, to chwyt w dramaturgii bynajmniej nienowy, acz i tym razem znakomicie się sprawdził.

Twórcy komedii pokazali, jak wielkim zagrożeniem w dzisiejszym życiu (rodzinnym, towarzyskim, obyczajowym) jest tzw. czwarta władza - zwłaszcza mediów elektronicznych. I jak łatwo zatracić zdrowy rozsądek w uleganiu sezonowym wpływom kreowanych gwiazd. W teatrze Romualda Szejda też grają popularne telewizyjne gwiazdy. Są na szczęście również profesjonalnymi aktorami, co pięknie uwiarygodniło ich dyskurs o świecie, w którym tradycyjne systemy wartości spychane są na margines zainteresowania. Okazuje się, że targowisku medialnej próżności nic nie zagraża.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji