Artykuły

W naszym dworku?

Najczęściej granym autorem Teatru Współczesnego jest Witkacy. Zjawisko to zrozumiałe w teatrze o takim profilu jak scena na Wałach Chrobrego. Właśnie Witkacy przecież stanowi swego rodzaju pomost między klasyką a współczesnością, ba, wysuwa się w teatrze na pozycje zgoła futurologiczne. Z drugiej jednak strony pięć sztuk tego autora granych w tym teatrze to nie jest znów aż taki rekord. "W małym dworku" będzie premierą szóstą.

Przyznam, że z ogromnym zainteresowaniem czekam na ten spektakl. Anna Augustynowicz, która go przygotowuje, zaczęła przecież od Witkacego artystyczne kierowanie Współczesnym. W sezonie 1991/92 - niejako na dyrektorski debiut - wystawiła na dużej scenie "Macieja Korbowę i Bellatrix". Czy tylko przypadek i zbieg artystycznych okoliczności zadecydował, że to Witkiewicza właśnie wybrała na ów start? Cóż, nie minę się chyba z prawdą, jeśli powiem, że dramat ten jest dla Augustynowicz twórcą ważnym. W końcu w jego sztukach - podobnie jak w teatrze, jaki Augustynowicz preferuje - problemy egzystencjalne mają ścisły związek z groteską, a bezlitosna obserwacja rzeczywistości niesie ze sobą elementy uniwersalnego widzenia tego etapu, który by można nazwać zmierzchem (przełomem?) naszej cywilizacji.

"Maciej Korbowa..." nie udał się raczej wtedy, jesienią 1992 roku. Był jednak niewątpliwie propozycją oryginalną. Dziś, gdy Augustynowicz jest już twórcą nie tylko cenionym, ale i dojrzałym artystycznie, w pełni świadomym swych możliwości i tego, o co w jej teatrze toczy się gra - tamta oryginalność nabrać może klasy. I uczynić "W małym dworku" sukcesem Współczesnego.

Dramat ów, absurdalno-makabryczne i filozoficzno-poetyckie echo pewnej sztuki Tadeusza Rittnera, dość często wystawiany jest w polskich teatrach. Z reguły jednak inscenizacje te ślizgają się po groteskowych koszmarach Witkacego, wydobywając z nich zewnętrzne, ostre barwy, zjadliwe kontrasty stylów i całą upiorną otoczkę, w której autor "Szewców" zwykł jednak zamykać głębszy sens. Augustynowicz jest twórcą zbyt świadomym, aby posądzać ją o chęć efektownego popisu z użyciem Witkacego. Dlaczego ten dramat filozofa katastroficznych przeczuć, upartego badacza dusz ludzkich, paraliżowanych kresem metafizyki, wzięła na reżyserski warsztat? Dowiemy się zapewne dopiero po premierze, którą Anna Augustynowicz przygotowuje wespół z autorką scenografii Anną Semenowicz (bardzo dobra scenografia do "Ballad i romansów" w reżyserii Ireny Jun, sprzed dwóch sezonów!).

Ostatnio "modne" są jakby na nowo inscenizacje "W małym dworku". Premiera z ubiegłego sezonu w reżyserii Józefa Skwarka na scenie Bałtyckiego Teatru Dramatycznego była inscenizacją... urealniającą groźny, absurdalny świat sztuki o pewnej strasznie (strasznie!) śmiesznej tragedii, jaka się w pewnym małym dworku wydarzyła. Skwark pokazał nam tę tragedię, pisali krytycy, tak jakby zdarzyła się u naszych sąsiadów. Zupełnie inaczej wypadła najnowsza łódzka realizacja w Teatrze Powszechnym, w reżyserii Rafała Sabary. Ten dworek jest przestrzenią scen katastroficznych w tonie bardzo serio...

A jaki dworek pokaże nam spektakl na scenie Współczesnego? (Dosłownie na scenie, bo i tym razem publiczność wraz z aktorami - jak było w "Iwonie księżniczce Burgunda" czy "Mojej wątrobie" - znajdzie się w przestrzeni sceny).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji