Artykuły

Kraków. Niezwykły spektakl w pociągu do Berlina

Pociąg relacji Kraków-Berlin wyruszy w sobotę rano. Jak zwykle. A równocześnie - całkiem inaczej. Na tej trasie Narodowy Stary Teatr i Maxim Gorki Theater, a także szereg wspierających je instytucji, mają 11 czerwca zaskakiwać inwencją twórczą.

- Gdy zastanawialiśmy się, co łączy Kraków i Berlin, pierwszą rzeczą, jaka przyszła mi do głowy, był jadący 10 godzin na trasie Kraków-Berlin pociąg - opowiada Renata Kopyto z Domu Norymberskiego. - To trasa, która funkcjonuje od bardzo dawna. Szukając różnych punktów zaczepienia dla naszego projektu, przekonaliśmy się, że ma ona również wielkie znaczenie: polityczne, historyczne, kulturowe, społeczne.

Tą trasą przemieszczali się więźniowie obozów koncentracyjnych, Niemcy wyjeżdżający na Zachód, Ukraińcy przesiedlani w czasie akcji "Wisła", repatrianci ze Lwowa. W latach '70 minionego wieku to była też droga pierwszej fali emigracji zarobkowej. Gdy Berlin Zachodni otworzył drzwi i można się było do niego dostać bez wizy, trasę tę przemierzało mnóstwo ludzi - swoistych prabiznesmenów wiozących towary na handel. Taki był symboliczny początek gospodarki rynkowej, wyłaniającej się stopniowo z gospodarki socjalistycznej.

W 1991 roku pomiędzy Niemcami a Polską zostało zawarte porozumienie o przyjaźni i dobrym sąsiedztwie. 8 kwietnia weszła w życie umowa o ruchu bezwizowym między Polską a Niemcami. W sierpniu odbyło się pierwsze spotkanie ministrów spraw zagranicznych Trójkąta Weimarskiego (Polski, Niemiec i Francji). Dla upamiętnienia 20 lat dobrej, choć nie zawsze łatwej, współpracy powołany został do życia projekt "Sąsiedzi 2.0", którego częścią będzie właśnie "Kraków-Berlin-XPRS".

- Różne teatry wykorzystywały już oczywiście pociąg jako wdzięczne miejsce do niestandardowego opowiedzenia historii - przyznaje Kopyto. - Nasz projekt jest o tyle wyjątkowy, że rozegra się w realnie jadącym pociągu, a na dodatek będzie trwać bardzo długo. Już na peronie w Krakowie planowany jest minispektakl Starego Teatru "Pożegnanie pociągu" w reżyserii Mikołaja Grabowskiego. Z końcowej stacji wszyscy chętni będą mogli natomiast udać się do Teatru im. Maksyma Gorkiego, by obejrzeć tam "Być albo nie być" Milana Peschela. Wewnątrz pociągu będą zaś nie tylko widzowie teatralni, ale też zwyczajni pasażerowie. A ci mogą być nawet niezorientowani, że ten pociąg w tym dniu jest pociągiem wyjątkowym.

Bo pociąg EC "Wawel" wyrusza z Krakowa co rano. Jedzie przez Katowice (czyli Kattowitz), Zabrze, Gliwice (Gleiwitz), Kędzierzyn-Koźle (Kandrzin-Cosel), Opole (Oppeln), Wrocław (Breslau), Legnicę (Liegnitz), Chojnów (Haynau), Bolesławiec (Bunzlau), Węgliniec (Kohlfurt), Żary (Sorau), Forst i Cottbus. Aż do Berlina.

Na tej trasie Narodowy Stary Teatr i Maxim Gorki Theater, a także szereg wspierających je instytucji, mają 11 czerwca zaskakiwać inwencją twórczą. Jak zapowiadają organizatorzy, projekt połączy wszystkie formy komunikowania się artystów z publicznością: sceny teatralne, monologi, happeningi, sztuki wizualne, muzykę, instalacje artystyczne i dźwiękowe, projekcje filmowe i animację, wykorzystując w tym celu wszelkie możliwe środki: istniejące na trasie przejazdu obiekty, systemy nagłośnienia w pociągu i na stacjach kolejowych, przestrzeń peronów dworcowych i budynki stacji kolejowych. Obok zwykłych, w składzie pociągu będą też dwa wagony specjalne: teatralny i kinowy. W planach znalazły się nawet pokazy mody i degustacje potraw kulinarnych.

Główną inspiracją dla wszystkich artystów zaangażowanych w "Kraków-Berlin-XPRS" była jednak historia. W programie przejazdu znalazły się więc punkty inspirowane konkretnymi wydarzeniami. Na przykład w Zabrzu planowane jest wydarzenie poświęcone wizycie Charles'a de Gaulle'a, który w 1969 roku w przemówieniu popierającym polskie zabiegi dyplomatyczne o uznanie przez RFN granicy na Odrze i Nysie powiedział, że Zabrze to najbardziej śląskie, a więc, co za tym idzie, najbardziej polskie z wszystkich miast. W Gliwicach z kolei głównym bohaterem projektu zostanie na chwilę Oscar Troplowitz - wynalazca kremu Nivea oraz pomadki wysuwanej z etui. W Kędzierzynie-Koźlu światło padnie natomiast na mieszkających tam Żydów. Pociąg minie opuszczoną dziś stację Sławięcice, przy której podczas II wojny światowej znajdował się obóz koncentracyjny.

Program, jak widać, będzie zróżnicowany. - Chodzi przede wszystkim o to, aby w atrakcyjnej i przystępnej formie dać jak najszerszej publiczności impuls do głębszych poszukiwań - podsumowuje Kopyto.

***

Michał Olszewski. Wsiąść do pociągu nie byle jakiego.

Co można zobaczyć z okien pociągu relacji Kraków - Berlin? - zapytaliśmy Michała Olszewskiego, pisarza, dziennikarza, współautora scenariusza akcji "Kraków-Berlin XPRS". Cała rozmowa z Michałem Olszewskim: W tym pociągu nie zaśniecie...

* Dla mnie ta trasa jest niesamowita, ponieważ jak w soczewce widać na niej całą skomplikowaną dialektykę polskiego krajobrazu. Tam się niezwykle mocno przeplata upadek ze wzrostem. Między Jaworznem a Gliwicami, jeśli tylko nie uciekamy od krajobrazu w gazetę czy telefon, oczy otwierają się bardzo szeroko: owszem, są wielkie ruiny i ślady epoki industrialnej, a z drugiej strony widać, jak Śląsk się odbudowuje. Nowe centra handlowe, hurtownie, nowe trasy. Przecież pociąg przejeżdża pod największych węzłem autostradowym Sośnica... - wszystkie te krajobrazy wzrostu mieszają się z obrazami upadku i nędzy, jak wspomniane już wcześniej Mysłowice.

* Sam mam zresztą z niej wspomnienie, w którym mrok miesza się z groteską. Kiedyś zamaskowani bojówkarze Ruchu Chorzów wypadli na stację Chorzów Batory, zatrzymali ten właśnie pociąg i chcieli wedrzeć się do niego, bo podróżowała nim grupa kibiców Cracovii. No więc wybiegli policjanci, było dużo huku, broń gładkolufowa wycelowana w bandytów, oni uciekli... W każdym razie pasażerowie i turyści niemieccy, zamiast obserwować ten "Dziki Wschód", popadali na podłogę i pozakrywali sobie głowy. I widziałem tę dumę Polaków, kiedy patrzyli na leżących na podłodze Niemców i mówili: "Ale Szwaby się posrały, posrały się normalnie ze strachu".

* Na tej trasie można też spotkać całkiem żywe ślady historii najnowszej, która jest strasznie ciekawa i mało opowiedziana w podręcznikach. Tą trasą poruszają się cały czas Ślązacy, którzy wyjechali do Niemiec zachodnich. Jeżdżąc pomiędzy Berlinem a Krakowem, szukając materiałów do scenariusza, spotkałem kilka osób, które wyprowadziły się ze Śląska w latach 70. i na początku lat 80. Opowieści tych ludzi są wręcz niewiarygodne z punktu widzenia człowieka, który urodził się, powiedzmy, w roku 1985 i nie pamięta już granicy polsko-enderdowskiej.

* Kiedyś widziałem w środku nocy na dworcu we Wrocławiu żołnierza, który samotnie dymał pompki na peronie i krzyczał sam do siebie: "Styczeń! Luty! Marzec! Kwiecień!...". Często widywałem też złodziei, którzy dokonywali jakichś cudów ekwilibrystyki, żeby okraść ludzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji