Artykuły

Powrót Chlestakowa

"Rewizor" w reż. Marka Mokrowieckiego w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku. Pisze Lena Szatkowska w Tygodniku Płockim.

Kiedy odsłania się kurtyna, a światła wydobywają z mroku kształty cerkiewnych kopuł, nie ma już wątpliwości, że znajdujemy się w klimacie rosyjskim. Jeśli dodać jeszcze sławny walc Musorgskiego, główny motyw muzyczny przedstawienia, plus wierną Gogolowi scenografię i kostiumy (Marian Fiszer) - to te właśnie elementy wyznaczają kształt płockiej inscenizacji "Rewizora", w reżyserii Marka Mokrowieckiego, z Markiem Perepeczką [na zdjęciu] w roli Horodniczego.

Reżyser nie poszedł za modą, nie przeniósł akcji w naszą współczesność. Jest to Gogol historyczny i klasyczny, a jego bohaterowie żyją w określonym czasie. Mokrowiecki nie unowocześnia, bo i po co, skoro publiczność sama doszukuje się w znakomitej komedii Gogola współczesnych akcentów. Co rusz na widowni wybucha śmiech, szczególnie gdy padają słowa o władzy i porządkach w mieście. I w Rewizorze, i dzisiaj afera goni aferę, co i rusz jakiś Chlestakow, czyjś asystent ucieka gdzie pieprz rośnie i żadna komisja nie jest w stanie go potępić, ani skazać. Co prawda współcześni Chlestakowowie piszą o tym nie w liście do przyjaciół, informują za pomocą łączy internetowych. telefonii komórkowych, etc. Kłamią szczerze i tak samo jak bohater Gogola korzystają z chwili, póki trwa. Z jednym wyjątkiem - nie są zabawni.

Iwana Aleksandrowicza Chlestakowa gra w płockim przedstawieniu Mariusz Pogonowski. Dla tego spektaklu powrócił po rocznej nieobecności na płockiej scenie i był to powrót udany. Jego beztroski bohater bawi się sobą, coraz nowymi kłamstwami, jest błyskotliwy i pełen fantazji. Zgodnie ze wskazówkami autora kłamie szczerze. - "Nie jest kłamcą z zawodu, sam zapomina, że kłamie, sam prawie wierzy co mówi. Widzi, że idzie mu dobrze, że go słuchają, więc mówi dużo, płynnie i całkiem szczerze". Równie szczerze romansuje z mamusią (Grażyna Zielińska) i córką (Magdalena Tomaszewska-Karbowska). Dobre role obu pań.

Ciężar płockiego spektaklu spoczywa jednak na Horodniczym. To właśnie Marek Perepeczko jest tym aktorem, który od kilku lat grając gościnie w Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku ściąga do teatru publiczność. Sztuki z jego udziałem (szczególnie "Dwie morgi utrapienia" Rębacza), goszczą najdłużej w repertuarze. I dobrze, bo zainteresowania publiczności przeszły z repertuaru w stronę aktorstwa, zwłaszcza aktorów znanych z filmu i telewizji. Marek Perepeczko, prowincjonalny dzierżymorda nosi "mundur z galonami i botfordy z ostrogami". Jego Horodniczy jest nie tylko łapówkarzem i kanalią, ale przede wszystkim boi się o swoją pozycję, o utratę stołka, bo prestiżu i autorytetu ani wśród urzędników, ani mieszkańców miasteczka nie posiada.

Teatr Płocki odważnie gra dzieła klasyczne i to "najwyższego gatunku". Płocka inscenizacja "Rewizora" jest prowadzona według zaleceń, które dał sam autor. Nie chce popełniać błędów, przed którymi przestrzegał Gogol w swoich "Uwagach wstępnych dla tych, którzy chcieliby grać jak należy "Rewizora": "Najbardziej należy obawiać się popadnięcia w karykaturę. Nie powinno być niczego przesadzonego lub trywialnego, nawet w pośrednich rolach. Aktor winien szczególnie starać się być skromnym, prostym i szlachetnym, niż w istocie jest postać, którą przedstawia. Im mniej aktor będzie myśleć o tym, by śmieszyć i być śmiesznym, tym bardziej ujawni się komizm zawarty w jego roli" - pouczał Gogol.

Tak właśnie potraktował swoją rolę Piotr Bala (Ziemlanika), który wyróżniał się w tłumie urzędników. Słusznie też otrzymał owację duet Bobczyński Dobczyński w wykonania Henryka Błażejczyka i Henryka Płoszaja. Ten pierwszy nie tylko śmieszył, ale przede wszystkim wzruszał. Kiedy Bobczyński prosi Chlestakowa, by wspomniał o nim, małym urzędniku z prowincji - cesarzowi, przypomina się ballada Tuwima o Piotrze Płaksinie, a w komediowej scenie pojawia się liryzm. Spektakl nie ma co prawda karkołomnego tempa, grany jest jak komedia obyczajowa, chwilami zmierzająca w niepotrzebną farsowość. W finałowej scenie reżyser zrobił jednak oko do publiczności. Urzędnikiem, który zapowiada przyjazd prawdziwego Rewizora do miasteczka był na premierowym spektaklu wiceprezydent Płocka Dariusz Zawidzki. Ale to jednorazowe wydarzenie, podarowane widowni na Dzień Teatru.

W tym szczególnym dniu również sławne Gogolowskie pytanie "Z czego się śmiejecie? Z samych z siebie się śmiejecie", nabrało nowego znaczenia. Brzmi raczej jak kwestia skierowana do widowni - czego oczekujemy od teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji