Artykuły

Teatr przyjechał

Tym razem Teatr Ziemi Mazowieckiej jechał do Płońska ze sztuką "Otello" Szekspira. Pierwsze przedstawienie rozpoczynało się o 14.30, a drugie o 18.00. Ale samochód techniczny oraz garderoby i charakteryzatornia wyjechały już o świcie. Ekipa teatralna musi mieć bowiem czas na ustawienie dekoracji, rozpakowanie, uprasowanie kostiumów i przygotowanie wszelkich akcesoriów do charakteryzacji. Aktorzy dojechali w cztery godziny później. Minęły czasy, kiedy przyjazd teatru do miasteczka wytrącał je z normalnego rytmu. Dziś nie słyszy się radosnych okrzyków - "teatr przyjechał!" i nawet dzieci nie gromadzą się przy teatralnym autobusie. Przyjazd teatru po prostu przestał być atrakcją. Może "zawiniła" tu telewizja? A może przeszkadza w owacyjnym przyjęciu świadomość, że teatr ten na pewno, choć raz w miesiącu, przyjeżdża. Nie znaczy to jednak wcale, że teatr nie jest mile przyjmowany. I owszem, jak o tym świadczy frekwencja; ale dzisiejszego widza interesuje CO teatr pokaże i JAK?

Na płońskim rynku, w dwóch czy trzech miejscach, na wystawach sklepowych, afisze informowały o przedstawieniach w domu kultury. Ale indywidualnych biletów w kasie było właściwie niewiele, ponieważ większość została rozprowadzona w zakładach pracy i szkołach. Sala kinowa domu kultury, licząca 450 miejsc, była wypełniona w 100 procentach. Być może sprawił to Szekspir, ale bez wątpienia pomogła mu w tym Wanda Tyszkiewicz - organizatorka widowni. Bo choć wszyscy przyjezdny teatr chętnie odwiedzają, to jednak nie zawsze odpowiadają im terminy przedstawień. A teatr, wybierając się w wielokilometrową podróż, musi mieć widownię zapewnioną.

Do rozpoczęcia spektaklu było jeszcze dziesięć minut. Za kulisami wrzało. Atmosfera pośpiechu. Właściwie kulisy ograniczały się do jednego pokoju, w którym mieścili się, wszyscy i wszystko! To znaczy: piętnastu aktorów obojga płci, statyści, garderobiana, charakteryzatorka i pomoc do wszystkiego. Tu wisiały kostiumy, tu się ubierano i przebierano. Wykonywało się skomplikowane makijaże (np. Otella), czesanie i wkładanie peruk. Ktoś, kto po raz pierwszy zajrzałby za takie kulisy, byłby bardzo zaskoczony i zarazem zdziwiony, że mimo tych utrudnień przedstawienie tak gładko i sprawnie przebiega na scenie. No cóż, aktorzy objazdowego teatru są i do takich warunków przyzwyczajeni. Zresztą - bywają gorsze. A nad harmonią całości czuwa inspicjent, który jest odpowiedzialny za każdy moment na scenie, za każde wejście aktora.

Tego dnia inspicjentem była Kalina Pieńkiewicz, aktorka, która nie grając w "Otellu" zgodziła się zastąpić kolegę. Skąd się na tym zna? W tym teatrze wszyscy znają się na wszystkim. A przynajmniej powinni. Tego wymagają warunki w jakich pracują. O gwiazdorstwie można tylko marzyć, a przede wszystkim trzeba pracować i to na równi ze wszystkimi. Niezależnie od tego, czy jest się Otellem, czy Desdemoną, czy też występuje się w epizodycznej roli.

- Słuchajcie, za minutę zaczynamy - powiedziała Kalina, chodząc nerwowo z gongiem w ręku. - Czy Jerzy i Witold są gotowi? Jago, chorąży Otella (Jerzy Radwan) i Rodrygo, wenecki szlachcic (Witold Dębicki) zaprezentowali się w kompletnym stroju, gotowi do wymarszu... na scenę. Otello (Zygmunt Nawrocki) przy pomocy charakteryzatorki i okropnie czarnych mazideł pilnie zmieniał kolor skóry. Dyrektor teatru, Aleksander Sewruk, błyskawicznie przeistoczył się w senatora Brabancjo, Niewinna Desdemona (Barbara Nikielska) rozkręcała papiloty. A pozostali okazywali niewzruszony spokój. Oni mieli jeszcze czas.

...Gong! I wszystko się zaczęło. Ale na dobrą sprawę zaczęło się tylko dla tych, co na scenie i widowni. A za kulisami, choć znacznie ciszej, toczy się teatralne życie. Znacznie utrudnione w tej ciasnocie. Pośrodku sceny, za dekoracjami, Bronisław Surmiak. gubernator Cypru w "Otellu", poważnie rozmyśla nad posunięciem szachowym, Barbara kanton, Bianka, czyta książkę, choć podobno zazwyczaj zajmuję się robótkami ręcznymi. Panowie aktorzy dopominają się herbaty, bo wraz z atmosferą toczącego się przedstawienia robi się coraz bardziej gorąco i duszno. Lękają się o głos na scenie. Jedni aktorzy schodzą ze sceny, inni wchodzą. W wąskim przejściu potrącają się, denerwują się na siebie. Przedstawienie trwa.

Między jednym spektaklem a drugim jest godzinna przerwa, ale nie wszyscy aktorzy mogą opuścić kulisy. Charakteryzacja na to nie pozwala. Na przykład "Otello" musi zrezygnować z pójścia do miasta na obiad. Położył się w autobusie przy otwartym oknie i odpoczywa. Organizatorka widowni przywiozła z miasta "obiadowe" kanapki. Godzina szybko mija, znowu zapełnia się widownia.

Na sali dużo młodzieży z okolicznych wsi. Bardzo lubimy ten teatr - powiedzieli - choć zdarza się nam, że jeździmy również do Warszawy, a więc nie jest to jedyny teatr, który oglądamy. Być może przyzwyczailiśmy się do tych właśnie aktorów, których znamy jak gdyby osobiście. A może to "lubienie" wynika z tego, że występują w naszym mieście. Jedno jest pewne - darzymy ich sympatią. A przy tym zdajemy sobie sprawę, że nie mają oni tutaj takich warunków do pracy jak w Warszawie. I przy tej okazji wypada nam chyba powiedzieć o naszej wdzięczności.

Po przedstawieniu bywają spotkania aktorów z publicznością. Z jednej strony jest to pewna satysfakcja dla aktora, z drugiej natomiast - uciążliwe zadanie. Wszyscy są zmęczeni i spragnieni odpoczynku. Szybkiego powrotu do domu. A każde spotkanie przedłuża powrót o kilka godzin, i to godzin nocnych. Rano przecież trzeba być znowu na próbach.

W Płońsku spotkania nie było. Wszyscy pospiesznie wsiadali do autobusu. Jak dobrze pójdzie, to już o północy będą w Warszawie.

- Panie dyrektorze - zwracam się do dyrektora teatru Aleksandra Sewruka - czemu spotkania z publicznością odbywają się coraz rzadziej?

- Wynika to stąd, że różnice między widzem z dużych miast a widzem z małych miast, czy wsi, powoli się zacierają. Nie spotykamy już widzów, którzy nie wiedzą co to jest teatr, na czym polega sztuka aktorska. I w tej sytuacji nie bardzo mamy co naszym widzom wyjaśniać. Ale oczywiście tam, gdzie widzowie życzą sobie takiego spotkania - organizujemy je i mówimy im o blaskach i cieniach naszej pracy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji