Artykuły

"Otello"

Postać Otella, murzyńskiego dowódcy wojsk weneckich, który w szale zazdrości, zaszczepionej mu perfidnie przez jego chorążego Jago, udusił własną żonę, ubóstwianą przez niego Desdemonę - jest obok Hamleta i Romea najbardziej znaną z postaci tragedii szekspirowskich; w mowie potocznej wszystkich cywilizowanych narodów Otello, to synonim okrutnego zazdrośnika, a Desdemona - małżeńskiej wierności, szlachetności, trwałości uczuć - wbrew wszystkiemu i wszystkim, nawet za cenę własnego życia.

Taką właśnie parę tragicznych kochanków pokazuje Teatr Ziemi Mazowieckiej. Wydaje się, że spektaklem "Otella" teatr ten, który przechodził w ubiegłym a i na początku bieżącego sezonu poważny kryzys, chwycił wreszcie głębszy oddech. "Otello" jest na scenie tego teatru w jakiejś mierze "tragedią optymistyczną" dzięki wyeksponowaniu wątku i postaci żony Jagona, Emilii; Maria Pabisz-Korzeniowska w scenie wyznania tajemnicy zazdrości Otella znalazła właściwe środki ekspresji, dzięki którym kreowana przez nią postać stała się - obok Otella, Desdemony i Jaga - czwartą czołową postacią tragedii. I to postacią - mimo swej śmierci - rozjaśniającą mroczny jej klimat, bo zadając kłam rzekomej wszechpotędze zła uosobionego przez jej męża Jagona.

Z Jagonem są zawsze kłopoty. Jaki on jest? Czy to tylko "demon zła"? Jakie pobudki skłoniły go do snucia tej potwornej intrygi? Urażona ambicja z powodu nominacji porucznikiem nie jego, lecz Kasja? Zazdrość o żonę? Skrywana namiętność do Desdemony? W postaci, pokazanej przez Jerzego Radwana, słusznie oddemonizowanej, są wszystkie trzy siły sprawcze; to interesująca propozycja i solidna robota.

O klimacie, randze przedstawienia i sile dramatycznych spięć decydują jednak przede wszystkim postaci Otella i Desdemony. Zygmunt Nawrocki gra nie tylko mężczyznę opętanego zazdrością - gra też Murzyna, próbując ukazać jego świat wewnętrzny w bezbronnym starciu z ludzką niegodziwością białych. Jego rozpętanej przez nieuzasadnioną zazdrość brutalności przeciwstawia Desdemona Barbary Nikielskiej siłę swej bezradnej niewinności i wierności. Wykonawcy ról drugoplanowych przyczynili się również do tego, że przedstawienie odbiera się nie tylko bez oporów, ale w wielu partiach z aprobatą a niekiedy i z satysfakcją.

Warto by może złagodzić niektóre dosadności przekładu, bo zawsze - jak na premierze prasowej - znajdzie się kilka idiotek-chichotek, do których z całego spektaklu docierają jedynie wyrazy na "k".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji