Artykuły

Hemar nieznany

Poniedziałkowy Teatr Tele­wizji pokazał nam spektakl Mariana Hemara "To, co naj­piękniejsze'' w reżyserii An­drzeja Łapickiego. Było to pod każdym względem wido­wisko interesujące i godne uwagi.

Głośny ongiś i ceniony poe­ta, humorysta, pamflecista, który w przeciwieństwie do Tuwima wybrał emigrację i tam dokończył życie - był w zasadzie wymazany z naszej literatury. A zapomnienie to ma tak trwałe skutki, że na­wet w fundamentalnym zda­wałoby się, i wyczerpującym dziele, jakim jest "Literatura polska - przewodnik ency­klopedyczny" - wydany przez PWN w 1984 r. i sam siebie reklamujący jako "pierwsza encyklopedia literatury pol­skiej od początków do współ­czesności" - Hemara nie ma ani pod tym znanym pseudo­nimem, ani pod prawdziwym nazwiskiem Hescheles. Tym większa więc zasługa TV, że choć encyklopedyczna nie jest, to jednak potrafiła sięgnąć do twórczości tego świetnego au­tora i w pewnym choćby stop­niu wymazać białą plamę w literaturze.

Niewątpliwie olbrzymie za­interesowanie największej w Seraju widowni wywołać mu­siała znakomita obsada, w której roiło się od najświet­niejszych nazwisk aktorów poobsadzanych zarówno w ro­tach ważnych, jak i epizodach. Zobaczyliśmy więc i usłysze­liśmy: Gustawa Holoubka, Bronisława Pawlika, Mariusza Benoit, Maję Komorowską, Teresę Budzisz-Krzyżanowską, Jerzego Klimasa, Stanisławę Celińską, Wiesława Gołasa i inne znakomitości, a całość prowadził jako Narrator - z tym nieco nieśmiałym wdzię­kiem Wojciech Młynarski, zaś muzycznie uświetnił Jerzy Derfel.

Sam spektakl był nietypo­wy. W londyńskim klubie Hemar - Łapicki, z gronem wy­konawców a vista tworzy cztery mini-scenki napisane z myślą o kraju, jego spra­wach, o polskiej mowie, pol­skich dramatach, przywarach i zaletach. Sporo w tym dy­daktyki, sporo nieco sentymentalno-emigranckiego pa­triotyzmu, ale całość bardzo wdzięczna, a nade wszystko napisana wspaniałą polszczyz­ną, językiem, który błyszczy i zniewala słuchacza. W tych scenkach ujrzeliśmy i księcia biskupa Krasickiego (ze sław­ną panią Rajewską, a jakże), i hrabiego Fredrę, i mistrza z Czarnolasu, i "Frycka" Chopi­na w konfrontacji z Norwi­dem. Wyróżniały się zwłasz­cza obrazki "Dwudziesty tren" w wykonaniu G. Holoubka i T. Budzisz-Krzyżanowskiej oraz Fredro w starciu z Goś­ciem (A. Łapicki i B. Pawlik).

W sumie spektakl był du­żym wydarzeniem, a reżyseria (i gra oczywiście także) An­drzeja Łapickiego - kultural­na, oszczędna, nie przerysowana.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji