Artykuły

Budynki z second-handu

Organy w miejscu turbin parowych. Pracownie artystów w damskich przebieralniach. Wystawy w fabryce niemieckich myśliwców. Trójmiejskie instytucje kultury i nauki anektują kolejne budynki, dając im drugie życie. Przebudowa elektrociepłowni na filharmonię była pierwszą tego typu realizacją w Polsce. - Dopiero później zaczęto rewitalizować inne obiekty, jak np. Halę Wysokich Napięć czy Fabrykę Trzciny w Warszawie - mówi Małgorzata Gołaszewska, rzecznik prasowy Polskiej Filharmonii Bałtyckiej.

Miejsca, w których rezydują instytucje kultury, muszą być specjalnie do tego przystosowane - powinny posiadać odpowiednią ilość przestrzeni, akustykę czy być w stanie pomieścić określoną liczbę publiczności. Te warunki najłatwiej spełnić projektując i budując siedzibę instytucji od podstaw, tak jak było w przypadku np. Teatru Wybrzeże, Opery Leśnej, Teatru Muzycznego im. Danuty Baduszkowej czy powstającego właśnie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Istnieje jednak druga możliwość, polegająca na rewitalizacji - i wykorzystaniu jako miejsca tętniące życiem kulturalnym - budynków postprzemysłowych lub obiektów zabytkowych. Wśród instytucji, które wybrały drugą możliwość, warto wymienić choćby powstałą w dawnej kotłowni galerię Pionova czy Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia, która - jak sama nazwa wskazuje - było kiedyś łaźnią miejską.

Poniżej przedstawiamy historię trzech nietypowych budynków, które stając się siedzibami instytucji kultury i nauki, zyskały drugie życie.

Kawałek Paryża nad Motławą

Na gdańską Ołowiankę prowadzą dwa mosty - Kamieniarski i Kolejowy. Przez pierwszy z nich przechodzi każdy, kto chce się dostać na wyspę od strony Głównego Miasta. Drugim z mostów transportowano węgiel do znajdującej się na niej elektrowni, a obecnie - Polskiej Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina. Dziś ślad po torach kolejowych został zaznaczony na parkingu znajdującym się obok budynku, kostką brukową innego koloru.

Elektrownia - pierwsza w Gdańsku - została wybudowana w 1897 roku przez niemiecką firmę Siemens & Halske. Najpierw dostarczała prąd na Stare Miasto i do Wrzeszcza - trzy kotły parowe i dwa generatory prądu stałego o mocy 220 kW każdy zapewniały rozświetlenie około 6,2 tys. żarówek. W czasie II wojny światowej zburzona została fasada budynku głównego. Elektrownia została odbudowana tuż po wojnie i działała - od momentu jej wybudowania - prawie 100 lat. Została zamknięta w 1996 roku, m.in. dlatego, że zanieczyszczała środowisko emitując pyły osadzające się na zabytkach Starego i Głównego Miasta.

Jest koniec roku 1993, nowym dyrektorem Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, zostaje profesor Roman Perucki. PFB dzieli wtedy budynek znajdujący przy al. Zwycięstwa wraz z obecną Państwową Operą Bałtycką. - Dwie instytucje gnieździły się w jednym budynku na al. Zwycięstwa - opowiada Małgorzata Gołaszewska, rzecznik prasowy Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. - Znajdowały się tam wspólnie od lat 50. i zrobiło się za mało miejsca. Do lat 70. jedna orkiestra obsługiwała operę i filharmonię, jednak w 1974 roku powstała druga orkiestra, kontynuująca tradycje symfoniczne, czyli dzisiejszej Orkiestra Filharmonii Bałtyckiej. Gdy dyrektorem Filharmonii został Roman Perucki, jedną z jego pierwszych myśli było to, aby wyjść z budynku przy al. Zwycięstwa.

W czasie jednej z tras koncertowych w Szwecji, Roman Perucki odwiedził miejscowość Norrköping, w której na wyspie, w budynku po dawnej elektrociepłowni, znajdowała się filharmonia. To podsunęło mu pomysł, aby spróbować zrobić to samo w Gdańsku.

Przebudowa elektrociepłowni na filharmonię była pierwszą tego typu realizacją w Polsce. Autorem projektu przebudowy elektrociepłowni był Marcin Kozikowski. - Dopiero później zaczęto rewitalizować inne obiekty, jak np. Halę Wysokich Napięć czy Fabrykę Trzciny w Warszawie - mówi Gołaszewska. - W naszym budynku zostały zachowane oryginalne mury zewnętrzne, dach oraz element zabytkowej rozety. Oprócz tego niektóre elementy wyposażenia, jak np. jedna z dwóch turbin, z których mniejszą można oglądać za kasami biletowymi znajdującymi się w budynku obok filharmonii. Aby w dawnej elektrowni zrobić filharmonię, potrzebne było całkowite przeorganizowanie wnętrza. W trakcie budowy salę koncertowej trzeba było dosłownie wgryźć się w ziemię, żeby mieć jak wybetonować tę nieckę. Dziura została stworzona za pomocą regularnych, poligonowych wybuchów.

Pod salą koncertową znajduje się magazyn instrumentów. Dlatego że w połowie jest poniżej poziomu wody, został pomalowany specjalną gumowaną farbą, która nie przepuszcza wilgoci i pomaga utrzymywać stałą temperaturę. - W trakcie budowy trzeba było ciągle brać pod uwagę, że jesteśmy na wyspie i woda zawsze będzie próbowała znaleźć sobie jakieś ujście - tłumaczy Gołaszewska.

Przy rewitalizacji budynku zachowany został charakterystyczny, skośny szklany dach, który pierwotnie przebiegał przez całą szerokość budynku elektrowni. Obecnie szklany dach został przedzielony kopułą sali koncertowej. Dach jest oparty na nitowanych podporach. Małgorzata Gołaszewska: - To jest dokładnie taka sama konstrukcja, jaka została użyta przy budowie wieży Eiffla w Paryżu. Ten sam sposób budowy, te same kształty nitów. Zawsze mówimy, że mamy tu kawałek Paryża w Gdańsku, pod dachem Filharmonii.

Sala koncertowa nazywa jest również salą główną, odbywają się w niej koncerty symfoniczne oraz kongresy i konferencje. Jest w stanie pomieścić od 870 do 1100 osób. Ma ona amfiteatralne ułożenie. Widownia nie znajduje się w jednym szeregu od sceny, lecz dookoła niej.

W sali koncertowej zamontowane są organy pochodzące z katedry w Lozannie. - Każde organy przypisane są do konkretnego rodzaju muzyki, a dokładniej: muzyki z danej epoki. Na przykład w kościele św. Mikołaja w Gdańsku mamy organy wybitnie barokowe. A organy, które mamy w Filharmonii, doskonale się nadają do wykonywania muzyki francuskiej z XIX wieku - mówi Gołaszewska.

- Organy posiadają 95 głosów, w tym 27 głosów językowych, które naśladują dźwięki instrumentów dętych - tłumaczy Roman Perucki, dyrektor Filharmonii, a zarazem - organista. Grę na organach ułatwia zamontowany w nich... komputer.

Oprócz sali koncertowej w budynku Filharmonii znajdują się jeszcze dwie sale muzyczne - zielona (kameralna) oraz jazzowa. Co więcej, Filharmonia posiada także własne studio nagrań. Na pierwszym piętrze znajduje się liczące 1,7 tys. m kw. foyer, nazywane Salonem Gdańskim. Jest to miejsce wystawiennicze, mieszczące nawet po trzy ekspozycje naraz.

Filharmonia jest również właścicielem znajdującego się w jej sąsiedztwie Hotelu Królewskiego. Powstał on w budynku dawnego spichlerza z 1606 roku, który gdańszczanie podarowali Kazimierzowi Jagiellończykowi. - W sumie na Ołowiance znajdowało się siedem spichlerzy - mówi Gołaszewska. - Zachowały się tylko te należące obecnie do Centralnego Muzeum Morskiego i ten, w którym mieści się teraz Hotel Królewski.

Filharmonia działa sezonowo, najbliższy zakończy się w piątek 27 maja koncertem czeskiego skrzypka Piotra Pławnera. - Zamykamy sezon, ale nie działalność - zaznacza Gołaszewska. - Nasze działania letnie skupią się wokół "Gdańskiego Lata Muzycznego". W jego ramach odbędzie się m.in. 54. Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej w Oliwie. Ze względu popularność, jaką zdobył cykl "Chopin nad wodami Motławy" w zeszłym roku, zdecydowaliśmy się kontynuować go również w te wakacje. Oprócz tego Filharmonia będzie organizować cykl koncertów kameralnych "Muzyka w zabytkach starego Gdańska" oraz - w czasie trwania Jarmarku Dominikańskiego - koncerty organowe w Bazylice św. Mikołaja.

Związki Polskiej Filharmonii Bałtyckiej z Elektrociepłownią Wybrzeże nie skończyły się po przejęciu budynku, obecnie firma jest jej patronem.

Łazienki wielofunkcyjne

Paul Puchmüller przez ponad 20 lat pełnił funkcję miejskiego budowniczego Sopotu. Związany z nim był od 1901 roku, gdy kurort nie posiadał jeszcze praw miejskich. Jako autor i współautor projektów budowli publicznych - takich jak Łazienki Północne i Południowe, Zakład Kąpielowy czy Dom Kuracyjny - nadał formę ówczesnemu Sopotowi.

Oryginalne drewniane Łazienki Północne jego projektu zostały zrealizowane w rekordowym czasie trzech miesięcy i były gotowe do użytku w lipcu 1903 roku. Był to projekt nowatorski, gdyż w jednej budowli znajdowały się łazienki damskie, męskie i - umieszczone między nimi - łazienki rodzinne.

- Łazienki kąpielowe powstające od końca lat 80. XIX w., m.in. Łazienki Północne, posiadały kabiny do przebierania, pomosty, którymi się wchodziło do wody oraz pomosty wchodzące w wodę, które zabezpieczały kąpiących tworząc zamknięte akweny - opowiada Małgorzata Buchholtz-Todoroska, dyrektor Muzeum Sopotu. - Były tam restauracje i wieże zegarowe, wyznaczające godziny kąpieli.

Łazienki Północne zostały przebudowane w 1938 roku, zyskując modernistyczny kształt nawiązujący do włoskiej architektury tamtego okresu. Swoją funkcję pełniły do początku lat 60. XX w. W latach 1967-1972 budynek łazienek został gruntowanie przebudowany, zyskując betonową, modernistyczną formę, której autorem był Janusz Kowalski. Pełnił swoją funkcję do lat 80., a potem zaczął stopniowo niszczeć. W latach 90. i na przełomie XX i XXI w. został dwukrotnie wydzierżawiony przez miasto i znajdowały się w nim dyskoteki. Sopot zerwał umowę z ostatnim dzierżawcą w 2008 roku i od tego czasu budynek popadał w ruinę.

W 2009 roku Multidyscyplinarne Centrum Kulturalno-Artystyczne "Zatoka Sztuki" wygrywa przetarg zorganizowany przez miasto Sopot na dzierżawę budynku Łazienek Północnych na okres 20 lat. Jego szefowie decydują się na gruntowną przebudowę obiektu. Prace budowlane rozpoczęły się listopadzie 2010 roku, całkowicie zakończą się w listopadzie br.

- Po tym, jak miastu udało się odzyskać budynek od dzierżawcy, przez ponad dwa lata stał on opuszczony - opowiada Turczyńska-Schmidt, prezes fundacji MCKA. - W efekcie otrzymaliśmy go w stanie mocno zdewastowanym. Wszystkie instalacje nie istniały, zostały wyrwane ze ścian. Dlatego też musieliśmy go zupełnie przebudować. A w czasie przebudowy odkryliśmy ciekawe rzeczy z czasów jego klubowej przeszłości, bo - poza dyskoteką - miejsce miało inne funkcje. Znaleźliśmy darkroomy, z czerwonymi freskami z postaciami w różnych interesujących pozach.

Autorem projektu nowych Łazienek Północnych jest Tomasz Karpiński. - Budynek, który przejęliśmy, miał bardzo brzydkie proporcje, był hybrydą różnych stylów - opowiada Natalia Turczyńska-Schmidt. - Wyglądał troszeczkę jak dworek polski, troszeczkę jak pagoda chińska. Całe nasze wysiłki były skierowane na to, by pozostając w obrysach bryły, nadać mu nowe proporcje. Przede wszystkim chodziło o to, aby ten budynek optycznie podnieść do góry i skrócić. Dlatego wprowadziliśmy elementy architektoniczne, które mają za zadanie przywróć mu prawidłowe proporcje i harmonijny układ. Postanowiliśmy wykorzystać niesamowite walory krajobrazu dookoła, dlatego otworzyliśmy przestrzeń wprowadzając dużo przeszklonych elementów.

Środkowa kondygnacja Zatoki Sztuki jest prawie całkowicie przeszklona, nie ma tam murowanych ścian - prócz elementów, które są wymagane ze względów przeciwpożarowych. Na tym poziomie będzie znajdował się system pracowni, które można ze sobą łączyć, tak aby mogły one spełniać różne funkcje. Znajdą się tam także tak zwane "pracownie brudne", które będą mogły służyć chociażby do tworzenia sitodruków. Pracownie te będzie można przemodelować na pracownią ceramiczną lub biżuteryjną, gdzie pracuje się z gazem, ogniem i palnikami. Będzie też pracownia przystosowana tylko do jednego rodzaju odbiorców, dla dzieci. Ona także - podobnie jak pozostałe - ma być wielozadaniowa. W MCKA znajdą się także pracownie z "ciepłą" podłogą, przeznaczone na zajęcia ruchowe, parateatralne czy taneczne. Te pracownie, w przeciwieństwie do pozostałych, będą miały drewnianą, izolowaną podłogę, a nie kafelki.

Pracownie będą wykorzystane jako miejsce warsztatów, które przygotowuje Zatoka Sztuki. - Na razie sami wymyślamy program - mówi Turczyńska-Schmidt. - Ale jednocześnie chcemy być miejscem bardzo otwartym: jeżeli przyjdzie do nas jakiś artysta, który ma pomysł na fajne warsztaty, my naszą przestrzeń z chęcią mu udostępnimy.

Na drugiej kondygnacji znajduje się, przeszklona z dwóch stron, sala kryształowa. Liczące 300 m kw. pomieszczenie będzie posiadać podłogę przystosowaną do tańca. Zostanie tam stworzona posadzka elastyczna, czyli deski będą położone na specjalnie gumie, która amortyzuje wszystkie uderzenia i obciążenia stawów.

Na dolnym poziomie będzie znajdowała się restauracja, która będzie pełniła funkcję conceptstoru. - Będzie można w niej znaleźć meble polskich projektantów, sprawdzić, czy są wygodne, zjeść przy nich obiad czy poczytać książkę. - tłumaczy Turczyńska-Schmidt. - A jeżeli się spodobają - będzie można zamówić taki mebel dla siebie.

Innym ważnym elementem Zatoki Sztuki będą pokoje rezydencyjne, czyli studia przystosowane dla artystów, którzy chcieliby przyjechać i popracować w Sopocie. - Jest to bardzo ważna dziedzina wymiany kulturalnej pomiędzy nie tylko miastami, ale i państwami. W Polsce jest ogromny deficyt rezydencji - mówi Turczyńska-Schmidt.

Na czas letni od strony plaży przy Zatoce Sztuki będzie znajdował się klub plażowy ze sceną letnią. Obok niego powstanie plac zabaw specjalnie zaprojektowany dla MCKA. Zatoka Sztuki będzie również rewitalizować park otaczający Łazienki. - Ratujemy stare drzewa, nie chcemy ich wycinać i zastępować nowymi. Park od tamtej strony jest tak właściwie półdziki. Chcemy nadać temu nowoczesną formę, ale zachowując jednocześnie te stare rośliny. Współpracujemy w tej kwestii z miastem - mówi Turczyńska-Schmidt.

Koncert inaugurujący działalność MCKA jest planowany na 2 lipca. W czasie wakacji centrum będzie realizowało projekt "Lato w Zatoce Sztuki", w ramach którego prawie codziennie będą odbywać się wydarzenia artystyczne. Wśród nich warto wymienić panele dyskusyjne Cafe Demokracja odbywające się w ramach konferencji "We are more", warsztaty jazzowe prowadzone przez wykładowców ze szkoły improwizacji jazzowej z Nowego Jorku, prapremierę Teatru Dada von Bzdülöw oraz festiwal Fringe. - Zostaliśmy zaproszeni przez festiwal Fringe z Brighton do organizacji pierwszej polskiej edycji imprezy - opowiada Turczyńska-Schmidt. - Chcieli już angażować do tego Warszawę, dzięki Facebookowi dowiedzieli się o naszej instytucji. I zaproponowali współpracę nam. W tej chwili wszystko jest już zamknięte od strony organizacyjnej na ostatni guzik, trwają rekrutacje do festiwalu. Każdy może się zgłosić. W skrócie: festiwal Fringe to 24-godzinny poligon działań artystycznych, które będą się odbywać w przestrzeni całego Sopotu.

Kultura zamiast myśliwców

Rok 1938. Gdynia jest dwunastoletnim, dynamicznie rozwijającym się miastem. W Redłowie rusza budowa pierwszej zajezdni komunikacji miejskiej. Jednak przychodzi II wojna światowa i budowę przejmują Niemcy, którzy tworzą tam w 1942 roku oddział fabryki i remontowni myśliwców Focke-Wulf 190. Montuje się tu nowe samoloty i remontuje uszkodzone kadłuby i stery samolotów. Fabryka Flugzeugwerke Gotenhafen zatrudnia 300-350 osób, produkuje 10 myśliwców tygodniowo.

W 1947 roku zgodnie - z przedwojennymi planami - w charakterystycznych halach łukowych utworzona zostaje zajezdnia komunikacji miejskiej, która pełni swoją funkcję przez ponad pół wieku. W 2000 roku miasto przenosi zajezdnię autobusową na Dąbrówkę, a na 6 hektarach w Redłowie postanawia stworzyć park naukowy.

- Obecnie na park składają się dwa budynki - opowiada Magdalena Zacharczuk z Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego. - To hala łukowa, gdzie w czasie wojny mieściła się fabryka, a potem zajezdnia autobusowa oraz budynek od strony al. Zwycięstwa, który był kiedyś szkołą przyfabryczną.

Park powstał dzięki wspólnemu działaniu miasta i Stowarzyszenia Pomorskie Centrum Technologii. Gdynia oddała wart ponad 20 mln zł teren i wyłożyła milion euro ze swojego budżetu; ze środków pomocowych z Unii Europejskiej uzyskała dodatkowe 2,5 mln euro. Według projektu pomysłu trójmiejskiego architekta Pawła Włada Kowalskiego przebudowano halę o łącznej powierzchni 9 tys. m kw. Jej konstrukcja nie uległa zmianie, w założeniu łukowy kształt dachów ma przypominać falowanie morza. Modernizacji poddano natomiast metalowe bramy garażowe i betonowe mury, które zostały zastąpione przez szklane powierzchnie.

- Podstawą działania parku ma być transfer nowych technologii z ośrodków naukowych do przedsiębiorstw. W podobnych parkach na świecie 90 procent opracowywanych tam technologii wdrażanych jest w firmach - mówiła "Gazecie" prof. Anna Podhajska ze Stowarzyszenia Pomorskie Centrum Technologii w 2001 roku, gdy przygotowywana była koncepcja działania parku.

Pierwsze firmy przeniosły się do Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego już w 2002 roku, zajmując część sąsiadującego z halą łukową biurowca należącego do - ciągle działającej - zajezdni trolejbusowej. Po oddaniu do użytku hali we wrześniu 2006 roku, 40 z nich przeniosło się do nowej powierzchni. W 2007 roku działalność zakończyła zajezdnia trolejbusowa, a jej budynki zostały wyburzone w 2010 roku.

Obecnie w parku swoje siedziby ma 80 firm, docelowo ma być ich jeszcze 300. W związku z tym, w lipcu zeszłego roku ruszyła kolejna rozbudowa. W ciągu ponad dwóch lat mają zostać wybudowane dwa budynki o łącznej powierzchni ok. 60 tys. m kw., zwiększając tym samym sześciokrotnie powierzchnię parku. Inwestycja ma pochłonąć 208 mln zł, z czego około 137 mln będzie pochodzić z funduszy unijnych. Za projekt architektoniczny nowych budynków odpowiada AEC Krymow & Rogoyska Architekci. W nowych budynkach ma powstać Akademicka Przestrzeń Innowacyjności i Przedsiębiorczości, Centrum Edukacyjno-Wdrożeniowe Zaawansowanych Technologii, Centrum Wzornictwa i Wystaw oraz Regionalny Ośrodek Informacji Patentowej.

W tej chwili w parku oprócz powierzchni biurowej znajdują się sale wystawowe i konferencyjne, prototypownia, pracownie designu, restauracja oraz pierwsze powstałe w Polsce eksperymentarium, czyli pracownia doświadczalna, w której dzieci uczą się po przez zabawę. W Centrum Nauki Experyment znajdują się stanowiska podzielone na pięć grup: środowisko, człowiek, fizyka, dźwięki oraz optyka. W tej ostatniej można m.in. przejrzeć się lustrzanym mixie, czyli lustrze, które pozwala dwójce zwiedzających zobaczyć swoją wspólną twarz lub odwiedzić pokój Amesa, w którym przez otwór w pomieszczeniu widzi się, że osoby się w nim znajdujące zdają się rosnąć lub maleć w zależności od miejsca, w jakim stoją.

W parku odbywają się również regularnie liczne wydarzenia kulturalne. W ramach zeszłorocznego festiwalu Transvizualia w hali łukowej można było wziąć udział w warsztatach, koncertach i pokazach multimedialnych. Z kolei pięciodniowy festiwal Animation!Now wypełniony był projekcjach najlepszych animacji z całego świata. Oprócz tego w parku odbywały się w nim m.in. Pomorskie Warsztaty Filmowe, wystawy festiwalu Transfotografia czy przedstawienia w ramach Festiwalu R@port. Najbliższe kulturalne atrakcje są zaplanowane na czerwiec: odbędzie się wtedy czwarta edycja Gdynia Design Days. - Najnowsza edycja Gdynia Design Days potrwa od 13 do 30 czerwca - mówi Magdalena Zacharczuk. - W parku w tym czasie będzie można wybrać się na wystawy lub wziąć udział w warsztatach.

Na zdjęciu: Filharmonia Bałtycka na Ołowiance

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji