Artykuły

Nie ma już tabu

- Oprócz mnie i Maćka Stuhra w spektaklu grają aktorzy spoza teatru. Młodzi i bardzo bystrzy Dużo czytają, oglądają filmy; sami tworzą i momentami mówią językiem filozofów. W tym jest ich odwaga, bo to, że muszą się rozebrać albo zagrać scenę erotyczną, przestało być problemem - mówi aktor JACEK PONIEDZIAŁEK.

W Nowym Teatrze w Warszawie reżyser Krzysztof Garbaczewski przygotowuje wariację na temat losów antropologa Bronisława Malinowskiego. W jego postać wcieli się Jacek Poniedziałek.

Bronisław Malinowski, podróżnik, etnolog, religioznawca, zasłynął jako jeden z najwybitniejszych humanistów ubiegłego wieku. Jego dzieło "Życie seksualne dzikich", zapis obyczajów ludności Melanezji, stało się podstawą nowoczesnej antropologii, a także inspiracją spektaklu, którego premiera odbędzie się w Nowym Teatrze w Warszawie już 14 kwietnia.

Ile Jack ma wspólnego z Bronisławem Malinowskim?

- Nawiązanie do jego postaci i dzieła jest dość luźne. Opowiadamy raczej historię wewnętrznej podróży kogoś takiego jak Malinowski.

Obiektem jego badań terenowych byli dzicy z Wysp Trobriandzkich. Kim są Wasi?

- Ludźmi sieci. Internetu. Żyją w przyszłości, tworzą świat utopijny.

Trochę science fiction?

- Tak, a trochę film. Idący może tropem futurystycznej "Incepcji" Christophera Nolana. Wbrew pozorom taka wyprawa, jaką przebył Malinowski, nie jest ucieczką, to raczej podróż dokądś. Może kogoś odmienić lub zbawić. Albo, mówiąc językiem naszego tekstu, może pomóc "odnaleźć software, który zmieni mój hardware".

Już wiemy, że przyszłość jest sygnalizowana na poziomie tekstu, na jakim jeszcze?

- Scenografii, która jest rodzajem instalacji architektonicznej. Dzicy zachowują się w określony sposób, są swobodni seksualnie. Porozumiewają się własnymi kodami.

Są interaktywni?

- W przedstawieniu są kamery. Niektóre znajdują się w miejscach dla widza niewidocznych i tam też toczy się akcja.

W zapowiedziach prasowych czytamy o odwadze wykonawców. Na czym ona polega?

- Oprócz mnie i Maćka Stuhra w spektaklu grają aktorzy spoza teatru. Młodzi i bardzo bystrzy Dużo czytają, oglądają filmy; sami tworzą i momentami mówią językiem filozofów. W tym jest ich odwaga, bo to, że muszą się rozebrać albo zagrać scenę erotyczną, przestało być problemem.

Tabu seksualne nie istnieje w aktorstwie?

- Już nie.

Co w takim razie fascynuje człowieka kultury w ludziach natury?

- Dzikość, witalność, coś, co jest wybujałe, co jest nieokiełznanym żywiołem. Malinowski nie był dla kobiet z Trobriandów obiektem pożądania - biały, brodaty... no i pachniał inaczej, mył się. Więc musiał wymyślić wabik - był nim na przykład trudno dostępny tytoń. Co jest takim fetyszem dziś? Dużo o tym dyskutowaliśmy na próbach, ale chyba zawsze były nim i są pieniądze.

W swoich publikacjach autor "Argonautów zachodniego Pacyfiku" pokazuje dzikich z szacunkiem, natomiast z "Dzienników" wydanych dwadzieścia pięć lat po jego śmierci wyłania się obraz aroganckiego egocentryka, nawet rasisty. Jaki PR robicie tej postaci - biały czy czarny?

- Rzeczywiście ponoć przed śmiercią Malinowski kazał spalić te dzienniki. Ale gdyby istniało życie pozagrobowe, w które ja nie wierzę, i gdyby zobaczył, jak zmienił się świat, na pewno zrozumiałby, że taki projekt jak nasz wzbogaca jego obraz, bo pokazuje go z bardzo interesującej, ludzkiej strony. Myślę, że byłby zadowolony.

ur. w Krakowie. Aktor Nowego Teatru w Warszawie, tłumacz sztuk teatralnych, m.in. "Aniołów w Ameryce" Tony'ego Kushnera. Od 11 marca możemy oglądać go także w filmie "Italiani" w reż. Łukasza Barczyka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji