Artykuły

Lekcja bardzo przyzwoitego teatru

"Red" w reż. Penny Shefton w Maybe Theatre Company w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Ze wszystkich pamiętanych przeze mnie premier Maybe Theatre Company zostało mi w głowie to samo wrażenie - przedstawień o zaskakującym stopniu profesjonalizmu, jak na amatorskie przecież, grupowe przedsięwzięcia studentów uniwersyteckiej anglistyki i ich opiekunów. Nie wszyscy oczywiście z całkiem licznie obsadzanych spektakli radzili sobie z aktorstwem jednakowo, ale radzili sobie przynajmniej satysfakcjonująco, a parę osób nawet nad podziw dobrze.

Z najnowszą premierą Maybe Theatre, sztuką "Red" Johna Logana, jest ten kłopot, że gra w niej aktor zawodowy, Dariusz Szymaniak, do całkiem niedawna członek zespołu teatru Wybrzeże. Trzeba zatem ocenić spektakl i aktora bardziej surowo. A skoro tak, to należy powiedzieć, że Dariusz Szymaniak gra znakomicie. Jego rola Marka Rothko zagrana jest z podziwu godną precyzją, konsekwentnie i nader stylowo, jakby jego bohater pochodził z któregoś z filmów kina noir.

Mark Rothko to postać autentyczna, amerykański dwudziestowieczny malarz, o którego sztuce malarskiej dają nam pojęcie slajdy, wyświetlane w końcówce przedstawienia na specjalnych ekranach. John Logan, autor sztuki "Red", wzięty hollywoodzki scenarzysta, podjął się scenicznej rekonstrukcji poglądów Rothko na malarstwo i - szerzej - sztukę. Ale "Red", chociaż wypełniona jest tyradami o malowaniu, tak naprawdę jest nie o tym, a przynajmniej nie tylko o tym. Co najmniej tak samo ważne jest to wszystko, co rozgrywa się w całym przedstawieniu między Rothko a młodą malarką, zatrudnioną przez niego jako asystentka.

Między tą parą toczy się przez cały czas rodzaj duchowej wojny. Wojny, która niestety w przedstawieniu wyreżyserowanym przez Penny Shefton nie pokazuje całego skomplikowania relacji między bohaterami. Prawda, że Logan nie ułatwił zadania Patrycji Pośpiech, asystującej Dariuszowi Szymaniakowi w tym przedstawieniu. Jej bohaterka raczej tylko słucha i przez długi czas jest tłem dla tokującego artysty, który znalazł w niej ujście nie tylko dla swoich filozoficzno-artystycznych wizji, ale też dla pychy własnego wysokiego ego. Chyba tylko fascynacją można by wytłumaczyć zgodę asystentki Rothko na poniżające ją czasem seanse artystowskiej pychy. Ale tej fascynacji w grze Pośpiech trudno się dopatrzyć, tak jak i narastania sprzecznych uczuć, podziwu i niechęci. Dopiero finał i rozstanie bohaterów pokazują, że łączyło ich coś ważnego, zmieniającego ich życie.

Rola Szymaniaka to jednak dość, by wyjść z przedstawienia usatysfakcjonowanym. Wybrałem się na "Red" już po premierze i obejrzałem spektakl w towarzystwie młodzieży licealnej. Dostała lekcję teatru nie nowatorskiego może, ale bardzo przyzwoitego, godnego polecenia. "Red" wyjaśnił mi również powody niedawnej emigracji Dariusza Szymaniaka z teatru Wybrzeże do gdyńskiego Teatru Miejskiego. W Wybrzeżu jego niemałe możliwości rzeczywiście zbyt słabo były ostatnio wykorzystywane.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji