Warszawa. Szczepkowska nie zagra Curie-Skłodowskiej
- Nikt do mnie nie zadzwonił. Jakbym nie kupiła gazety, to do dzisiaj mogłabym siedzieć i pracować nad rolą i scenariuszem - mówiła Joanna Szczepkowska w rozmowie z Ewą Podolską w TOK FM. Aktorka od 2004 roku przygotowywała się do roli Marii Curie-Skłodowskiej, którą w filmie Márty Mészáros zagra teraz Krystyna Janda.
- Tak bywa w zawodzie aktora, ale tutaj to już jest nadużycie. Nikt mnie o tym nie poinformował, a o realizację filmu walczyły środowiska feministyczne, które się powołują na lojalność kobiet. Wystarczyło zadzwonić i powiedzieć: "Przepraszam, zmieniłam zdanie" - powiedziała w niedzielę na antenie Joanna Szczepkowska. - Jestem zaangażowana w pisanie książki o aktorce, która została postawiona w podobnej sytuacji - dodała artystka.
- W 2004 roku Márta Mészáros zaproponowała mi rolę Marii Curie-Skłodowskiej, a także pogłębienie scenariusza, słabego scenariusza - opowiada aktorka. - Nad tekstem siedziałam ponad rok. Dodatkowo chodziłam na korepetycje z chemii. Wszystko potrafię powiedzieć na temat odkrywania radu - dodała Szczepkowska, która wybrała się kilkakrotnie do Paryża, by zbierać informację o życiu polskiej noblistki.
- Moje rozgoryczenie jest tym większe, że skorzystano z moich uwag do scenariusza - mówiła aktorka, która podpisała umowę z producentami filmu na wykonanie poprawek w scenariuszu. - Robiłam to pod kątem roli. To była umowa dżentelmeńska, że zagram Curie-Skłodowską, ale wydawało się oczywiste, że tak się stanie - tłumaczy aktorka, która w tej sprawie wysłała list do Magdaleny Środy.
Według Joanny Szczepkowskiej Márta Mészáros nie próbowała się skontaktować z aktorką w związku z zaistniałą sytuacją. Reżyserka na razie nie skomentowała sprawy.