Artykuły

Żyję tak jak chcę

- Jak byłam młodsza, to czytałam "Łagodną" i widziałam siebie w tej roli. Kiedy po latach Mariusz Treliński właśnie mnie ją zaproponował, długo nie mogłam w to uwierzyć -mówi Dominika Ostałowska w rozmowie z Karoliną Korwin-Piotrowską.

Przepis na szczęście podaje nam aktorka Dominika Ostałowska.

- Pracuj ciężko, ale z pasją.

- U szczytu kariery zdecyduj się na dziecko.

- Najlepszego przyjaciela poszukaj e własnym mężu. Jeśli dołożysz do tego zgodę na upływający czas, będziesz mogła o sobie powiedzieć: - Nie potrzebuję marzeń, jestem spełniona.

Na wywiad umówiłyśmy się w sobotnie popołudnie w garderobie Teatru Powszechnego, gdzie Dominika pracuje od trzech lat. Tego wieczoru wystawiano sztukę "Zdaniem Amy", w której gra główną rolę. Do małego pomieszczenia szybkim krokiem weszła drobna kobietka, z włosami spiętymi w kucyk. Ma twarz dziewczynki. Jest delikatna i eteryczna. Sprawia wrażenie osoby niesamowicie spokojnej. To pozory. - Ona jest za duża na ten pokoik - pomyślałam, kiedy zdecydowanym ruchem rzuciła torbę na półkę. Kipi energią jak wulkan. Ubrana w luźne spodnie i bluzę w niczym nie przypomina granych przez nią łagodnych bohaterek. Uścisk jej ręki nie należy do słabych. - Mamy półtorej godziny - spojrzała na mnie, poprawiając opadający na twarz kosmyk włosów. - Wyrobimy się, prawda? Zresztą, co ja mogę powiedzieć? Czyjestem interesująca? Jest skromna, ale widać, że zna swoją wartość. Na początku wydaje się zdystansowana, ale już po kilku minutach rozmawiamy jak koleżanki z klasy. Patrzy rozmówcy w oczy. Jest skupiona i wie, co chce powiedzieć. Śmieje się często i głośno. Wtedy jej oczy błyszczą niemal diabelsko. Potrafi dowcipkować, a kiedy wyłączam magnetofon, okazuje się, że złośliwy ton i słowny ping-pong także nie są jej obce. Przyglądam się jej i widzę, że siedzi przede mną kobieta kameleon. Ma tysiąc twarzy. Izolda, Maria Stuart, Amy, Regina czy Marta Mostowiak. Ona jest każdą z nich.

Karolina Korwin-Piotrowska: - Ile masz twarzy?

Dominika Ostałowska: - Zastanawiam się nad tym od czasu do czasu i cieszy mnie, kiedy mogę odkryć u siebie kolejną. Mam poczucie zmian, ale nie tyle zewnętrznych, ile psychicznych. Choć nigdy, nawet po latach, nie powiem ze zdziwieniem: - Boże, to naprawdę byłam ja?! Mam świadomość tego, co zrobiłam.

- Może dlatego, że zawsze byłaś dojrzalsza od rówieśników?

- Byłam dojrzała i odpowiedzialna. Ale mój wygląd wprowadzał wielu ludzi w błąd, bo sugerował, że jestem kimś zupełnie innym, zagubionym dzieckiem. Teraz mam dystans do świata i do siebie. Zawdzięczam to pewnie mojemu synowi. To nie żaden banał - dziecko ustawia hierarchię ważności. Nie przejmuję się już byle czym i potrafię powiedzieć: - A co mnie to obchodzi? Wcześniej przychodziło mi to z trudem. Poza tym jestem uparta i to jest moją silą napędową. Uważam siebie za osobę, która wie, czego chce.

- Wyglądasz jak dziewczynka... Czy masz w sobie dziecko?

- Mam! Ale nie jestem infantylna. Niektórzy nawet są niemile zaskoczeni, bo myślą, że jestem "łatwa w obsłudze". Ze będzie ze mną spokój, a tu... nie będzie spokoju (w oczach aktorki pojawia się diabelski błysk, a Dominika uśmiecha się zawadiacko, kręci przecząco głową). Mam w sobie dziecko, bo potrafię się cieszyć z drobnych rzeczy. Umiem się głośno śmiać, no i potrafię sobie wyobrazić, ze jestem kimś innym.

- Łatwo się zaprzyjaźniasz?

- Jestem zwolenniczką tzw. długiego rozbiegu. Nie potrzebuję uderzenia pioruna. Burza nagłych uczuć to nie dla mnie. Najlepszych przyjaciół mam w swojej mamie i mężu. Nie nazywam przyjaźnią chwilowych znajomości.

- Masz przyjaciółkę, do której zadzwoniłabyś w potrzebie, gdybyś miała problem?

- Wiesz (Dominika po bardzo długim namyśle mówi teraz bardzo powoli, ważąc każde słowo), mam jedną przyjaciółkę, do której zadzwoniłabym nawet w środku nocy, ale myślę, że wtedy musiałoby być ze mną bardzo źle.

- Czy dlatego, że nie uzewnętrzniasz swoich lęków?

- Tak, bardzo nie lubię tego robić.

- Dlaczego? Krępujesz się? Boisz?

- Wszystko po trochu. Zawsze uważałam, że trzeba być z kimś blisko, żeby go obarczać swoimi sprawami. Poza tym są takie lęki i problemy, o których lepiej nie mówić, bo jeśli się komuś powie, to nie da się o nich później zapomnieć. Wolę wszystko przerobić w sobie, przy jednoczesnym wsparciu bliskiej osoby.

- Masz ochotę czasami krzyknąć?

- Bardzo często, ale dotyczy to spraw błahych. Zdarza mi się to na ulicy, w sklepie, kiedy widzę totalną nieżyczliwość, która mnie wkurza.

- Zdarzyło Ci się kiedyś zabalować? Tańczyć do rana na stole?

- Na stole nie (zawiesza głos i wyraźnie się zastanawia), ale tańce do rana się zdarzają (znowu śmiech i błysk w oku). Na szczęście upijam się na wesoło. Żadne demony ze mnie nie wychodzą. Mój alkoholowy demon jest uśmiechnięty. Potrafię chichotać kilka godzin bez przerwy.

- A co Cię wzrusza?

- Moje dziecko.

- Jak się poczułaś, kiedy okazało się, że jesteś w ciąży?

- Byłam szczęśliwa. Zaplanowaliśmy to, więc żadnego zaskoczenia nie było.

- Jak to jest wychowywać małego mężczyznę?

- Jeszcze nie wiem tego tak do końca. Mój syn ma rok i 10 miesięcy i wie, czego chce. Uprzedzę twoje pytanie. Nie mam poczucia, że coś mi umyka, kiedy mnie z nim nie ma. Nikt inny nie powie mi żadnej nowej prawdy o moim synku. Poza tym nikt nie rozumie go lepiej ode mnie.

- Podobasz się sobie?

- Mam parę rzeczy, które chciałabym zmienić, ale nie naciągniesz mnie na zwierzenia. Jestem blondynką, ale zawsze pragnęłam mieć gęste, czarne włosy, jak Azjatka (rzut oka do lustra w garderobie). Miałam nadzieję, że ktoś wymyśli tabletki, ja je wezmę i zmienię się w brunetkę. Teraz pogodziłam się z tym, że nigdy nie będę azjatycką czarnulą. Wracając do pytania, to chyba się sobie podobam, mam na myśli całokształt. Nigdy nie myślałam, by się poddać operacji plastycznej. Czasem chciałam schudnąć, bo kamera dodaje kilogramów. Ale żebym miała szaleć na punkcie wyglądu, to nie. Nie po to zdawałam do szkoły aktorskiej, żeby być gwiazdą i żyć w bajkowym świecie. Chciałam grać. Nie myślałam o udzielaniu wywiadów i o tym, że ktoś mnie rozpozna. Może dlatego, że mama była dziennikarką, ojciec aktorem i ten świat był w gruncie rzeczy oswojony. Może z tego powodu umiem też oddzielić rzeczywistość od sztucznej i nadętej kreacji.

- Marzysz czasami?

- Jedyną rzeczą, o której czasem marzę, są podróże.

- A marzyłaś o romansach ze znanymi aktorami?

- Kiedy byłam dziewczynką, zakochałam się w Richardzic Chamberlainie (teraz Dominika mówi szybko, rumieni się, nerwowo poprawia włosy i się śmieje od razu widać, że to ważne wspomnienia). To było po "Ptakach ciernistych krzewów". Dziś się tego wstydzę, ale kiedyś marzyłam, że pojadę do Ameryki. On będzie stary i zmęczony, a ja będę się nim opiekować i wozić go na wózku. Kochałam się też w gwiazdach pop, np. w Michaelu Jacksonie. Kiedy miałam trzy lata, zafascynował mnie słynny skoczek wzwyż, Jacek Wszoła. Zdjęć gwiazd na ścianie w pokoju nie wieszałam, tylko chowałam do szuflady. Obiekt moich uczuć to była sprawa intymna i nic chciałam się afiszować z miłością.

- Czytając książki, wcielałaś się w jakieś postaci?

- Jak byłam młodsza, to czytałam "Łagodną" i widziałam siebie w tej roli. Kiedy po latach Mariusz Treliński właśnie mnie ją zaproponował, długo nie mogłam w to uwierzyć.

- Mam wrażenie, że rozmawiam z naprawdę szczęśliwą osobą...

- Tak się czuję. Może dlatego marzenia nie są mi potrzebne. Nie żałuję na przykład, że czas płynie. Starzenie się to drastyczny temat dla aktorek, ale ja wierzę, że bycie starą aktorką, może być fascynujące. Twarz ma wtedy w sobie taką siłę, że już nic nie trzeba grać. To kusząca perspektywa. Jeśli występujesz za bardzo przeciwko swojej metryce i walczysz z nią, to wyglądasz sto razy gorzej, niż na to wskazuje data urodzenia. Nie chciałabym cofnąć ani zatrzymać czasu. Nie mam ochoty wracać do szkoły, na studia. Dziś, jeśli się z czymś męczę, to na własne życzenie, a nie dlatego, że muszę przez to przejść. Teraz żyję tak, jak chcę i lubię.

Ulubiony zapach: Stella McCartney

Wpadki urodowe: Kiedyś chciałam zrobić na sylwestra ekstrawagancki makijaż i dostałam uczulenia. Zdarzało mi się ufarbować włosy na koszmarny rudo-kasztanowy kolor. Wyglądałam jak Indianin w czapce.

Dobre rady: Polecam używanie białej albo bladoróżowej bazy na sporą

ilość lekkiego kremu pod oczy. To otwiera i odświeża oko.

Bez czego nie wychodzi z domu: Bez konturówki Lancóme, niestety już wycofanej, nr 300 Rose Beige, błyszczyka w tubce Lancóme Juicy Tubes oraz pudru transparentnego Shiseido, najjaśniejszego.

Dominika Ostałowska - jedna z najbardziej utalentowanych aktorek w Polsce. Uważana za wzór profesjonalizmu. Świat poznat ją w 1995 roku w filmie "Łagodna" Mariusza Trelińskiego, gdzie grała rolę tytułową. Wystąpiła w kilkunastu filmach fabularnych i kilkudziesięciu przedstawieniach Teatru Telewizji. Od 2000 roku gra Martę Mostowiak w bardzo popularnym serialu "M jak miłość". Niedawno zaskoczyła wszystkich dynamiczną rolą Wiktorii w filmie "Warszawa" Dariusza Gajewskiego, za którą dostała nagrodę na festiwalu polskich filmów fabularnych w Gdyni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji