Artykuły

Androkles i lew

W porę trafia do nas ta ko­media o prześladowaniach. Dziś już można przecie śmiać się z tego. A dzię­ki temu, że Shaw wtrącił do zabawy także kilka uwag serio - można się i nad nimi zastanowić. Mimo dość prostej i nie­skomplikowanej akcji, której ro­zwój łatwo w trakcie spektaklu przewidzieć - warto zauważyć, jak wiele rozmaitych kluczy można zastosować do odczytania anegdoty. Jest to sztuka o prześladowaniach politycznych, i o nietolerancji religijnej, i o re­ligii i ateizmie w ogóle... Jest to także sztuka o tym, jak natura człowieka walczy z jego moral­nością i światopoglądem. Jest to nawet sztuka o stosunku czło­wieka do przyrody. A wszystko jest bardzo lekkie, dowcipne, wesołe - do pewnej granicy, którą wyznacza również i w naszych czasach waga i znaczenie ideologii. Tu zaczyna się obszar poważnej rozmowy - a za tym obszarem pozostaje znowu tylko dobry humor...

Akcja dzieje się w czasach rzymskich, w epoce pierwszych chrześcijan. Obowiązują kostiumy z "Quo vadis" . Ale rozmawia się tonem całkowicie współczes­nym, z angielską dystynkcją i powściągliwością. Wygląda na to, że Shaw czytał Sienkiewicza, i pewnie parę razy się uśmiechnął w czasie tej lektury. I dodał własny komentarz.

Przedstawienie ma wielu boha­terów. Jest jednym z nich prze­raźliwie śmieszny w swojej nie­zmąconej powadze Tadeusz Fi­jewski, jako Androkles, przyja­ciel zwierząt, ideowy krawiec. Dalej - Mieczysław Czechowicz, ulubieniec publiczności, jako mo­carny Ferrovius, czyniący cuda. A także Zbigniew Zapasiewicz, sympatyczny i elegancki kapitan oraz piękna chrześcijanka Lavinia (Marta Lipińska). Wielki sukces aktorski odniósł Lew, - który jak się okazało na za­kończenie - składa się z dwóch sympatycznych młodych ludzi.

Wytwornym i pełnym poczucia humoru Cezarem był Jan Krecz­mar, brutalnym Nadzorcą Ale­ksander Bardini, a ohydną po­stać dwulicową Spintho przed­stawił Edward Dziewoński.

To bogate widowisko reżysero­wał Erwin Axer, w dekoracjach i kostiumach Ewy Starowieyskiej. Dowcip i smak twórców przed­stawienia dały sztuce co naj­mniej drugie tyle, co ostre pió­ro jej autora. Niektóre dowcipy w tekście nie tą najlepszej próby (jak choćby ten, gdy chrze­ścijanie proponują siebie jako dania obiadowe dla lwa). Ale jak na rzeczywiste kawały z brodą (sztuka ma co najmniej pięćdziesiąt lat) - to trzeba przyznać, że większość z nich trzyma się całkiem świeżo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji