Artykuły

Białe myszki w Teatrze Niedzielnym

DWA starannie przygotowane programy o młodzieży zwracały uwagę w ubiegłotygodniowej publicystyce telewizyjnej. "Wartość dyplomu", reportaż Stanisława Kostrzewy z warszawskiej SGGW poświęcony był reformie studiów w tej najstarszej i największej uczelni rolniczej w Polsce. Wprowadzona dwustopniowość dyktowana pilną koniecznością zaspokojenia tzw. "potrzeb kadrowych" wsi, pokrzyżowała wielu studentom tej uczelni plany życiowe. Z ich wypowiedzi wynikało, że dyplom magistra jest bardzo cenny i to nie jako cel, lecz próg samodzielnego życia, a wielu z nich będzie go mogło zdobyć (teoretycznie) dopiero w czasie pracy zawodowej.

TV Kraków przedstawiła interesujące wyniki ankiety, którą przeprowadzono wśród kilkuset pechowych kandydatów na wyższe studia w ostatnim roku. Zaproszeni przez autora programu, red. Juliusza Soleckiego przedstawiciele "resortowych" władz Krakowa mówili o różnych innych możliwościach zawodowych dla maturzystów, nie było ich jednak zbyt wiele.

Skoro już o dyskusjach mowa - K. T. Toeplitz, któremu coraz rzadziej "wychodzi" Słownik Wyrazów Obcych, roztrząsał w znakomitym towarzystwie Adama Hanuszkiewicza, Ignacego Gogolewskiego, Zbigniewa Cybulskiego oraz Zygmunta Kałużyńskiego zagadnienie roli aktora w teatrze, filmie i TV - w naszych warunkach, nie sprzyjających hodowaniu "gwiazd". Rozmowa żywa, inteligentna, i błyskotliwa była ozdobą programu w ub. tygodniu, a choć nie można nie polemizować z połową, lekko licząc, propozycji i wniosków, które tam padały, satysfakcję naszą zwiększało widome osobiste zaangażowanie dyskutujących, przejecie się tematem, który nurtuje aktorskie środowisko.

Taki właśnie osobisty stosunek do tematu, a raczej do postaci historycznej sprzed 450 lat, bliskiej naszym wyobrażeniom o ideale człowieka współczesnego, charakteryzuje uczestników Plebiscytu Archimedesa. Drugi program z tego cyklu był równie popisowy jak poprzedni - może trochę słabsze sceny dramatyczne Andrzeja Kamińskiego, natomiast jeszcze lepszy Dziennik TV, przyrządzony w sposób świadczący nie tylko o znajomości historii. Role sceptyków musiał w pewnej chwili przejąć Eugeniusz Pach, tak byli pełni entuzjazmu dr Kąkol i Kazimierz Koźniewski, nie mówiąc już o tym, że każdy z trzech rzeczników (prof. Zin, prof. Zomn i pisarz Ozga-Michalski) dałby się pokrajać za swego patrona: Michała Anioła (kandydatura Francois Mauriaca, pisarza francuskiego), Kopernika (typowanego przez Ałłę Misiewicz, uczoną radziecką) i Tomasza Munera (wybranego przez profesora Uniw. Humboldta Waltera Barthela).

Świetny (i scenariusz i nagrania) kanadyjski film o Strawińskim, poprzedzony serdecznym słowem wstępnym Zygmunta Mycielskiego, znalazł z pewnością wdzięcznych słuchaczy także spoza kręgu melomanów. Mieliśmy jeszcze drugi program poświęcony muzyce poważnej (razem z niedzielnymi porankami symfonicznymi daleko jeszcze tym dawkom do zrównoważenia mocnego uderzenia w TV), comiesięczny "Przegląd muzyczny" w którym również Z. Mycielski przedstawił fragmenty 3 baletów Karola Szymanowskiego wybawianych aktualnie przez Teatr Wielki.

A Teatr TV, powiedzmy sobie szczerze, ale nie wytrzymuje czterech spektakli tygodniowo, czego najbardziej jaskrawym dowodem była "Forteca" Andrzeja Barańskiego w reżyserii Piotra Paradowskiego, chyba przemycona cichcem przez Gdańsk do programu, w dodatku niedzielnego, podobno w założeniu TV wypoczynkowego i pogodnego! Jeżeli we współczesnej twórczości dramatycznej lżejszego rodzaju panuje tak kompletne bezrybie, to już lepiej grajmy Fredrę: i wiadomo, o co chodzi, i dowcipnie, i pięknie po polsku, a myszką (nie białą) tylko trąci. Albo zawieśmy na kołku aspiracje najwidoczniej ponad siły i sprowadźmy nowych 50 odcinków Bonanzy na niedziela przyszłego roku.

Mały Teatr Środowy dotychczas utrzymuje swój "profil" sceny współczesnej. Ostatni spektakl "Zamknięty przedział" Z. Kubikowskiego nie był majstersztykiem reżyserii (Andrzej Witkowski). Chwilami odnosiło się (mylne!) wrażenie, że oglądamy adaptację interesującego opowiadania w dobrej zresztą interpretacji wrocławskich aktorów: Wiktora Grotowicza (najlepszy w scenach w pociągu), Eliasza Kuziemskiego i Adama Dzieszyńskiego.

Dwa dni później, w piątek teatr łódzki TV wystąpił z "Dobrym człowiekiem z Seczuanu" Brechta, jak wszystkie niemal przedstawienia łódzkie bardzo starannie przygotowanym w reżyserii Tadeusza Minca, choć odrobinę przydługim. Trzy główne role grali bardzo dobrze: Maria Głowacka (Szen-te; chyba debiut (?), i to udany w TV), Janusz Kłosiński (Wang) i Krzysztof Chamiec (Sun).

Premiera "Antygony" Sofoklesa w poniedziałkowym Teatrze TV poprzedzona była niedostateczną ilością prób, skoro niemal wszyscy, nie wyłączając (ach!) Gustawa Holoubka (niezwykły Kreon) nie umieli tekstu, a kamerzyści oraz pan od światła pracowali poniżej poziomu kolegów z klanu filmowego przy drużynie zuchów w Klaju. Można się domyślać, że miało to być jedno z najambitniejszych, trudniejszych przedstawień Teatru TV, skoro zdecydowano się na tragedię klasyczną, nielubianą przez większość widzów łaknących współczesności, prawie niemożliwą do przeniesienia na kilka metrów kwadratowych sceny w studio. Już nie mówię z greckiego amfiteatru, ale choćby ze zwykłej sceny oraz na tak dobra obsadę, nawet epizodów. Świetny pomysł zastąpienia chóru trzema mężami tebańskimi (Zaczyk - znakomity, Jaśkiewicz i Maciejewski) przynosi, zaszczyt Oldze Lipińskiej (adaptacja i reżyseria), podobnie jak Fabianowi Puigsverowi ciekawa scenografia opierająca się na grze światła i cienia.

Ostatni felieton literacki Artura Sandauera "Nic świętego" był kolejnym kijem wsadzonym w mrowisko krytyków literackich. I to w interesie nas, i czytelników, oszołomionych fachowym bełkotem, poniżanych pseudouczonością. Tego się nie da opisać, proszę państwa, tego trzeba raz na miesiąc posłuchać dla pokrzepienia serc.

Działalność redakcji programów rozrywkowych była szczerze uboga ostatnimi dniami. Do cyklicznego programu "Przedstawiamy" Wojciech Młynarski dopisał superbanalny scenariusz, któremu nawet Irena Kwiatkowska nie zdołała przydać błyskotliwości i wdzięku. Może same rodzynki wpakowano do programu świątecznego?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji