Artykuły

Chcemy być blisko ludzi

Od początku istnienia zakopiański Teatr im. St. I. Witkiewicza spełnia rolę "schroniska", miejsca, gdzie spotykają się ludzie odczuwający wciąż żywą potrzebę obcowania ze sztuką - pisze Marta Zastawna w Dzienniku Elbląskim.

W świecie zabiegania o dobra materialne, lekceważenia wartości związanych z duchem, protestem wydaje się dbałość o to, co piękne i bezinteresowne.

Zycie tej sceny poddane jest własnemu rytmowi wyznaczonemu przez daty rozpoczęcia letniego i zimowego sezonu, premiery, "Karnawał u Witkacego", czy lutowe świętowanie urodzin. Te szczególne okazje gromadzą w progach teatru wybitnych artystów i teoretyków rozmaitych dziedzin sztuki.

Szacunek wobec widza, gościnność, która spotykała przybywających w progi Teatru na Chramcówkach zyskały Teatrowi Witkiewicza sławę miejsca wyjątkowego. Gościliśmy ich w Elblągu podczas 10. Elbląskiej Wiosny Teatralnej, ze spektaklem "Człapówki - Zakopane". Z aktorką Katarzyną Pietrzyk i zastępcą dyrektora Jerzym Chruścińskim udało nam się porozmawiać.

Czym różni się Teatr Witkacego w Zakopanem od innych teatrów? No i czy będąc aktorem w jednym teatrze można powiedzieć, że to ten jeden jedyny?

Katarzyna Pietrzyk: - W moim przypadku jeden jedyny. Podczas studiów w krakowskiej szkole teatralnej zdarzyło mi się grać w Teatrze Starym, w "Lunatykach" u Krystiana Lupy. Dane mi było wtedy posmakować teatru w powszechnym tego słowa znaczeniu: z bufetem, telewizorem, inspicjentem. W Zakopanem tego oczywiście nie ma, każdy aktor sam pilnuje, kiedy ma wyjść na scenę i z jakim rekwizytem. Daje to maksymalne poczucie odpowiedzialności i tworzenia spektaklu.

Jerzy Chruściński: - Różnica między Teatrem Witkacego, a każdym innym polega przede wszystkim w myśleniu o teatrze, czyli odpowiedzi na pytania: po co go tworzymy, dla kogo go tworzymy i co chcemy powiedzieć. A powstanie tego teatru w Zakopanem nie jest przypadkowe. Nikt go nie powoływał, stworzył się z potrzeby i chęci. Zaakceptowany dopiero po jakimś czasie. No i patron - Witkacy głęboko związany z Zakopanem. Dodałbym jeszcze wyjątkowość miejsca, metafizyka gór. Teatr powstał w 1984 roku. To były inne czasy od obecnych, inna rzeczywistość, inne oczekiwania ludzi. Teatr wtedy to była scena, szyba i po drugiej stronie bezpieczna widownia, w wygodnych fotelach. A my nie chcieliśmy takiego teatru.

Chciało nam się pracować blisko ludzi. Częstowaliśmy przybyłych herbatą, witaliśmy i żegnaliśmy ich przy drzwiach. Przecież tak samo zachowujemy, kiedy goście odwiedzają nasz dom. Chcieliśmy, aby teatr był domem dla turystów. Nie było i nie ma u nas dzwonków, nie ma sztywnych godzin, po ludzku można zaczekać na widza. Jakieś dziewiętnaście godzin na dobę spędzaliśmy w teatrze. Sprzątaliśmy, przygotowywaliśmy scenografię

i graliśmy. Graliśmy dla widza, żyliśmy z tego co nam zostawiał. Po spektaklu dzieliliśmy pieniądze i tak się kręciło.

W "zwykłych" teatrach każdy ma zakres obowiązków służbowych. Jak jest w Teatrze Witkacego?

Katarzyna Pietrzyk: - Mamy, mamy. W zakres obowiązków wchodzi: obecność na próbach, radach artystycznych, zmianach dekoracji - bo sami to robimy.

Sami też dbamy o kostiumy i rekwizyty. Obowiązuje nas też higiena głosu i utrzymanie kondycji fizycznej. Globalnie to nazywając - rozwój. Wielu reżyserów ceni sobie to, że ma nasz cały zespól na każdej próbie. To znacznie ułatwia pracę. Pośród obowiązków, przyjemnym akcentem są niespodzianki urodzinowe. Niby nie trzeba, ale jakoś tak pamiętamy o każdym. Na przykład Jerzy skomponuje piosenkę do wiersza i śpiewamy ją solenizantowi; oczywiście przygotowania są tajne!

Jerzy Chruściński: - U nas nie uznaje się: nie da rady, nie mogę. Każdego aktora, bez znaczenia na godzinę wejścia na scenę, obowiązuje nakaz przyjścia w teatrze na godzinę przed rozpoczęciem spektaklu. Chętnie widzimy u nas młodych aktorów. Wiele się od nich uczymy, zarówno my jak i oni dostrzegamy we współpracy wiele dobra. Służalczość - nie, ale nauka od innych, tego czego nam brakuje. W Teatrze Witkacego nauczyłem się mnóstwa rzeczy nie koniecznie związanych z moim muzycznym zawodem. Na przykład stałem się specjalistą od prawa i przetargów, a bywam sekretarką. Nie zawsze jest cudownie, to nie jest prawda, że zawsze płynie się z prądem. Szczęściem jest, gdy praca sprawia przyjemność i jeszcze dostaje się za to pieniądze - mnie to spotyka codziennie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji