terence Rattingon "Kadet Winslow"
Teatr Kameralny w ciągu kilku lat swego istnienia bezsprzecznie stał się jednym z najlepszych teatrów w Polsce. Potrafił zgromadzić dokoła siebie cały szereg aktorów i reżyserów, potrafił zdobyć się na wyraźny program artystyczny i dzięki wytężonej pracy całego zespołu uniknął wielu załamań. Oczywiście, zdarzały się i zdarzać będą rozmaite potknięcia, bo któż jest bez wad - wypływają one nie z niepoważnego stosunku, do zagadnień teatralnych ale, że się tak wyrażę z niezbyt jeszcze klasowego podejścia do nich.
W tym roku Teatr Kameralny otworzył sezon sztuką młodego angielskiego autora Terence Rattingon - "Kadet Winslow", sztuką o tematyce społecznej. Rzecz dzieje się w przededniu wojny 1914 r. Jest to sztuka bardzo charakterystyczna, typowa dla pewnego odłamu mentalności społeczeństwa angielskiego, bardzo zgrabnie napisana, posiadająca żywy, a niekiedy błyskotliwy dialog. Być może byłaby ona sztuką postępową, gdyby... Ach, to gdyby! Otóż to. Dzieje angielskiej mieszczańskiej rodziny, w której zdarzył się na pozór niewiele znaczący wypadek jakim było wyrzucenie kadeta ze szkoły morskiej z powodu niesłusznego oskarżenia go o kradzież, staje się powodem i pretekstem dla szlachetnych emocji ojca i jego córki, którzy postanawiają walczyć o honor syna, rodziny, zdeptanego prawa, a tym samym o honor całego angielskiego społeczeństwa i jego demokratycznych tradycji.
Przypadkowy sojusznik, wybitnie utalentowany prawnik, młody konserwatysta Sir Robert Morton sekunduje im dzielnie, walcząc w imię sprawiedliwości prawa angielskiego i dyskretnie podkochując się w Katarzynie Winslow.
Szlachetna walka ojca w obronie o honor syna budzi namiętną dyskusję w całym kraju. Zarysowują się jakoby różne obozy. Konserwatystów, którzy sprawę tę zaczynają traktować jako podważanie autorytetu wojska, no i innych, dla których obrona tej sprawy staje się wyrazem dążenia do sprawiedliwości społecznej.
Wydatki łożone na prowadzenie sprawy podcinają budżet domowy, zmuszają do zaniechania studiów uniwersyteckich starszego syna Dickie, rujnują zdrowie ojca Artura Winslowa, burzą szczęście osobiste Katarzyny Winslow, zaręczonej z młodym oficerem marynarki, który pod wpływem swego ojca zrywa z nią, ba, nawet grożą wyrzeczeniem się starej służącej, do czego na szczęście nie dochodzi.
Ostatecznie sprawiedliwości staje się za dość. Szlachetny Sir Morton wyrzekając się kariery, wygrywa sprawę. W chwili ogłaszania wyroku płacze, jak się wyraża "intelektualnymi łzami". Zwycięstwo sprawiedliwości, o którą z takim uporem walczył Artur Winslow przywraca mu zdrowie. Sztuka kończy się dyskretnym happy endem, rozmową ostateczną Katarzyny Winslow z Sir Robertem Mortonem. Katarzyna zapewnia go, że spotka się z nim w parlamencie, ale po przeciwnej stronie ław poselskich. Domyślamy się, że spotkanie nastąpi, tylko w prywatnej sferze - małżeńskiej.
"Kadet Winslow", jak z tego wszystkiego wynika, jest sztuką obyczajową z pewnymi społecznymi akcentami. Podkreśla to postać Katarzyny, która jest aktywną bojowniczką o prawa kobiet. Na pierwszy rzut oka jest to jeszcze jedna sztuka z typu do tak niedawna popularnych utworów typu "j'accuse" (oskarżam).
W tym jednak wypadku różnica pomiędzy tymi sztukami jest istotna i zasadnicza. Przecież walka, jaką toczy ojciec i córka, jest pozorna, bronią oni w gruncie rzeczy zasady prawa angielskiego, a tym samym podstawy ustrojowej.
Ostatecznie sprawę wygrywa - konserwatysta Sir Robert Morton, o którym Katarzyna mówiła na wstępie z oburzeniem jako o bezwzględnym wrogu związków zawodowych i ruchu robotniczego. A przecież w akcji przedstawienia właśnie Sir Morton staje się bardzo sympatyczną i szlachetną postacią.
Nadając tyle szlachetnych cech Mortonowi, broniąc i gloryfikując zasadę prawną: "niech sprawiedliwości stanie się zadość", autor pomimo pozornie postępowych momentów stworzył sztukę, której zadaniem jest właśnie schlebianie gustom przeciętnego angielskiego mieszczanina, wskazując mu na pseudo-sprawiedliwe zasady prawa.
Zwycięstwo Artura Winslowa jest równocześnie zwycięstwem Sir Roberta Mortona, a przez to staje się świadomą pochwałą ustroju kapitalistycznej Anglii. Dziwić się należy przeto, dlaczego właśnie taką sztukę wybrało kierownictwo Teatru Kameralnego na otwarcie sezonu.
Sztukę wyreżyserował i wystawił bardzo starannie Erwin Axer. Pod tym względem żadnych zastrzeżeń mieć nie możemy. Wysoki i wyrównany poziom gry aktorskiej należy przypisać również inteligentnej pracy reżysera. Konstanty Pągowski w roli Artura Winslowa stworzył wzruszającą i ludzką postać. Jest to bodajże najlepsza rola, w jakiej widziałem go w Łodzi. Halina Kossobudzka grała przekonująco, chociaż o koncepcję roli możnaby się z nią posprzeczać. Jak na wojującą feministkę była nazbyt kobieca. Edward Dziewoński w postawieniu swojej roli był najbliższy intencji autora. Stworzył doskonały typ. Andrzej Łapicki, Janusz Jaroń (bardzo dobry w scenie badania Ronnie), Adam Mikołajewski, Helena Buczyńska, Irena Horecka stworzyli doskonale zgrany zespół. Gdyby można było oceniać przedstawienie jedynie tylko na podstawie reżyserii i gry aktorskiej byłoby to doprawdy dobre przedstawienie.
Stylowe dekoracje i kostiumy Daszewskiego uzupełniały całość.