Artykuły

Niewinność utracona czyli rockandrollowa jazda bez trzymanki z zapiętymi pasami

"Grease" w reż. Macieja Korwina w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Joanna Bacewicz w portalu top.wielkiemiasto.pl.

Recenzja z drugiej obsady "Grease"

Sobotnia premiera "Grease" Jacobs'a i Casey'a w reżyserii Macieja Korwina w zasadzie podobała się gdyńskiej publiczności. Nie było - co prawda - gromkich wybuchów śmiechu, ani też żarliwych braw w trakcie przedstawienia, ale też nie było protestów, gdy reżyser na koniec zaproponował piosenkę na bis.

Dzięki ekranizacji musicalu z 1978 roku, z Johnem Travoltą i Olivią Newton-John w rolach głównych, historia Danny'ego i Sandy jest dziś wszystkim znana. Pamiętamy, że akcja rozgrywa się w amerykańskiej szkole średniej, a uczniowie Rydell High School - wystrojone na różowo cheerlederki, zbuntowani młodzieńcy w czarnych skórach, z błyskiem brylantyny na włosach, pełni nadziei i marzeń próbują dorosnąć na swój własny sposób. "Młodość jest tu zapewne wielkim atutem. I nie ma znaczenia, że akcja toczy się w latach 50-tych. Przecież i wtedy młodzi ludzie przeżywali swoje pierwsze miłości, tworzyli grupy, które między sobą rywalizowały i w których odbywała się gra o bycie liderem." - mówi Maciej Korwin, reżyser spektaklu i dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni. Przygotowując ten tytuł deklarował, że to dla młodych właśnie - po tej i po tamtej stronie rampy.

Gdyńska wersja przedstawienia - scenografią, choreografią i kostiumami mocno osadzona w subkulturze greasersów - uniwersalna, jak wyjściowa wersja "Grease", nie jest. Przyjemnie jest posłuchać rock and rollowych przebojów, zapatrzeć się w bajecznie kolorową przestrzeń sceny, zachwycić się ogromnym różowym samochodem marki buick (rocznik 1951), ale współczesnym nastolatkom raczej skojarzy się to wszystko tylko ze starymi filmami.

Wolność improwizacji, jaką reżyser dał aktorom, zadanie "zaskakiwania" kolegów i duża swoboda działania nie dało efektu uwspółcześnienia tematu, raczej utratę niewinności. Dla bohaterów szorstkie słowa i czarne skóry to nie barwy ochronne. Danny Zuko - w tej roli Paweł Kubat, Kenickie (Paweł Czajka) są przerysowani i w konsekwencji nie są to młodzi, którzy się tylko zgrywają na twardzieli, ale rozbawione łobuzy. Dziewczęta też nie stworzyły ciekawych postaci - Sandy Olson (Paulina Łaba) jest płaczliwą, bladą cnotką a Betty Rizzo (Renia Gosławska) smutną "puszczalską" - niczym "galerianka" z filmu Katarzyny Rosłaniec. Z Pink Ladies tylko Jan (Magdalena Smuk) przekonała mnie do siebie, brawurową postać stworzył Tomasz Bacajewski jako Sonny Latierri. Ciekawym kontrapunktem dla młodzieży okazała się Miss Lynch (Ewa Gregor) - to wyrazista, groteskowa postać, szkoda tylko, że na trzecim planie.

Wielkim atutem tego spektaklu jest choreografia autorstwa Jarosława Stańka, jednak zabrakło naturalnej spontaniczności całego młodego zespołu, co w tym przedstawieniu było wręcz "zabiegiem" obowiązkowym.. Tylko jedna dziewczyna z Rydell (Eliza Kujawska) z naturalną żywiołowością i lekkością wirowała na scenie. Czy młodość kipiąca seksualnością została zapięta w pasy bezpieczeństwa układów choreograficznych i nie wystarczyło jej śmiałości, żeby "wykipieć" na scenie, czy też może młody zespół zjadła trema ?

Mam nadzieję, że z każdym kolejnym wieczorem zabawa będzie się coraz bardziej rozkręcać, bo o zabawę tu chodzi przede wszystkim. Spektakl w pięknej scenografii, świetnej choreografii, zaśpiewany z entuzjazmem będzie dobrą pozycją w repertuarze na letnie wieczory. Wychodzący po premierze widzowie nucili sobie radośnie szlagiery z musicalu, to - mimo wielu zastrzeżeń - dobrze wróży "Grease" w Teatrze Muzycznym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji