Artykuły

Dorosły myśli o innych

- Z Pinokiem jest podobnie jak ze sztukami Szekspira. Przez lata powstają kolejne wariacje na ich temat - mówi MACIEJ WOJTYSZKO reżyser musicalu "Och, Pinokio!" w Operze Krakowskiej.

Współczesny bohater na scenie, wirtualna scenografia, pełna ekranów komputerowych i projekcji filmowych. Nie przeraża Pana taki właśnie Pinokio?

- Nie, zwłaszcza że z tą bajką wyprawiano już różne rzeczy. Przez wiele lat w literaturze, teatrze i w filmie Pinokio krążył w różnych wersjach. Ta historia jest czytana na wiele sposobów, ale uczłowieczanie głównego bohatera odbywa się zawsze tak samo. Pinokio staje się w pełni człowiekiem, kiedy zaczyna rozumieć, że miłość jest najważniejsza. Ten temat jest zawsze aktualny. Z Pinokiem jest podobnie jak ze sztukami Szekspira. Przez lata powstają kolejne wariacje na ich temat. W tym przypadku mamy do czynienia z przedstawieniem muzycznym, które ze względu na swoją formę narzuca pewne różnice. Poza tym nasi widzowie - dzieci są też bardziej elastyczne. Na pewno już widziały Pinokia zrobionego przez Disneya, jak i przez Benigniego.

Pytam o współczesną wersję, dlatego że w teatrze coraz częściej przekłada się utwory na teraźniejszość i codzienność. Staje się to często już nie do zniesienia. Współczesna Norma, współczesna Aida, współczesny Makbet itd.

- W naszym spektaklu nie uwspółcześniamy fabuły na siłę, a raczej dostosowujemy do naszych czasów. To, że kraina łasuchów zmieniła się po 150 latach w inną krainę, gdzie się konsumuje, ale nieco inaczej, bo przed komputerem czy telewizorem, jest czymś zupełnie normalnym.

Pana zdaniem to bardziej zainteresuje młodych odbiorców niż opowieść w realiach czasów przed 150 lat?

- Mam nadzieję, że tak. Choć nigdy nie mam takiej pewności. Zawsze, kiedy się robi przedstawienie, można twórcę posłać po zapałki. Zna pani tę anegdotę?

Nie.

- To opowieść Jeremiego Przybory. Otóż wielki artysta przyjechał do kurortu, gdzie czekał na niego wielbiciel, który zapytał: Mistrzu, co mogę dla Pana zrobić? A mistrz powiedział: Skocz po zapałki, co też wielbiciel uczynił. Po pewnym czasie mistrz napisał nowy utwór, dał go do czytania wielbicielowi, a ten, zanim jeszcze zaczął czytać, powiedział: Skocz po zapałki. I mistrz poszedł. Morał z tego taki, że nie ma człowieka, który w trakcie pracy ma stuprocentowe poczucie, że mu się udało, że mu spektakl wyszedł.

Zwłaszcza przy dziecięcej publiczności, która nie ma zahamowań, aby powiedzieć, że "król jest nagi".

- To bardzo trudny, ale szczery odbiorca.

Jaki zatem będzie tytułowy bohater Pańskiego przedstawienia?

- Pinokio będzie poszukiwał własnej tożsamości, przez co będzie się rozwijał. Będzie się także mylił co do tego, czym jest dorosłość. Co chwilę wydawać mu się będzie, że bycie osłem jest objawem dorosłości. Ciekawe w tym muzycznym przedstawieniu jest - czego nie ma w tradycyjnej wersji - że Pinokio jest dzieckiem zrodzonym z miłości lutnika i wróżki.

Co Pan by chciał tym spektaklem powiedzieć przede wszystkim?

- Człowiek staje się dorosły wtedy, kiedy zaczyna myśleć o innych - to najprostsza myśl, którą dostrzegłem w tej wersji i która wydaje mi się ważna jako przesłanie dla młodych widzów.

Ale to nie jest popularna myśl w dzisiejszych czasach pełnych samolubów i egoistów.

- Oczywiście, że nie jest. Nauka egoizmu odbywa się na wielu poziomach, począwszy od reklam, w których pełno jest stwierdzeń: "Zasługujesz na coś lepszego", Jesteś stworzony do luksusu", a skończywszy na systemie szkolnictwa, gdzie się uczy dzieci, aby były prymusami - prymusami samotnymi. W takim kontekście przesłanie to okazuje się bardzo ważne: dorosłym staje się ten, kto zastanawia się, jak uszczęśliwić innych.

A jednak unowocześnił Pan trochę przesłanie Pinokia.

- Trochę tak. Ale wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach jest bardzo ważne, aby myśleć o innych ludziach.

Pinokio w nagrodę staje się człowiekiem a co w nagrodę otrzymuje publiczność, która obejrzy Pana spektakl?

- Informację, że nie można pozwolić, aby złodzieje urośli. Kot i Lisica w trakcie bajki z prowincjonalnych złodziejaszków urastają do takich, którzy i sąd potrafią zorganizować, i komisję śledczą... Bawię się tym spektaklem i mam nadzieję, że publiczność będzie się nim bawić również.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji