Bałem się Konrada
Z Oskarem HAMERSKIM, aktorem Starego Teatru, o roli Konrada w Wyzwoleniu rozmawia Iwona Kłopocka.
Czy dla młodego aktora Konrad w "Wyzwoleniu" to rola marzenie?
- To rola kusząca. Z jednej strony daje duże możliwości, ale jest
tak trudna i wymagająca, że każdy aktor skazany jest na niesamowite kłopoty i ciężką pracę. Nie zazdroszczę nikomu, kto grał Konrada.
Pana pierwsza reakcja po otrzymaniu tej roli?
- Najpierw odczułem wielki strach. Potem pomyślałem, że to frapujące wyzwanie. Wydawało mi się, że mogę coś od siebie powiedzieć, jakoś siebie w tej roli wyrazić.
Czy trudno było zmierzyć się z legendą "Wyzwolenia" Konrada Swinarskiego, sprzed 30 lat?
- To ogromne obciążenie. Mit tego przedstawienia i pamięć o nim jest stale obecna w Starym Teatrze i nikt do tej pory nie zdecydował się na zrobienie "Wyzwolenia" po Swinarskim. Dla mnie to było ciężkie przeżycie i kosztowało mnie wiele nerwów. Jestem młodym aktorem, mam 28 lat, mniej niż ta legenda. Bałem się, że podejmując się tej roli, w pewnym sensie szargam jakąś świętość.
W przedstawieniu występuje też Jerzy Trela - genialny Konrad sprzed 30 lat. Pytał go pan, jak grać?
- Nie. Wyczuwałem jednak z jego strony ciche wsparcie dla moich trudów i to było mi pomocne.