Usztywniona kukła w czerwonym pokoju
"Generał" w reż. Aleksandry Popławskiej i Marka Kality w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Agnieszka Rataj w Życie Warszawy.
"Generał" w teatrze IMKA ucieka od rozliczania z Wojciechem Jaruzelskim. Kreuje za to rzeczywistość rodem z upiornego snu.
Czerwone kotary otaczają całą scenę. Podłoga lśni. W kryształowym wazonie stoją sztywno goździki. Na ścianie wisi zegar z kolorowym motywem końca programu telewizyjnego. Aleksandra Popławska i Marek Kalita reżyserujący prapremierę sztuki Jarosława Jakubowskiego nienachalnie zaznaczają, z kim mamy do czynienia. Scenografia wykreowana przez reżyserkę i Katarzynę Adamczyk może kojarzyć się z komunizmem. Ale równie dobrze ze słynną czerwoną komnatą z "Miasteczka Twin Peaks" - przedsionkiem piekła.
Postaci są uwięzione w tej przestrzeni bez okien. Twórcy zrezygnowali bowiem z pojawiających się w oryginalnym tekście znaków świata istniejącego na zewnątrz. Nie słychać okrzyków tłumu zebranego pod domem Generała, nie ma Kobiety w Czerni patrzącej uparcie w jego okna. Inne jest też zakończenie. W tekście Jarosław Jakubowski wyjaśnia całą intrygę. W IMCE nie dowiadujemy się, czy obsesje Generała i czekający go proces są prawdą, czy tylko urojeniem.
Największe wrażenie robi Marek Kalita w roli tytułowej. Sposób chodzenia, mówienia, mimika - to wszystko do złudzenia chwilami przypomina Wojciecha Jaruzelskiego. Jest jednak zarazem tak przerysowane, że oddala się od prostego realizmu. Powstaje koszmarna, usztywniona kukła, zamknięta w ustalonej formie, którą w rocznicę stanu wojennego przypominają telewizyjne migawki.
Zafascynowany cielesnością bohater podziwia sprężyste mimo upływu lat ciało żony. A zarazem obsesyjnie punktuje każdy przejaw swojego rozpadu: cuchnący oddech, wątrobiane plamy, zaropiałe oczy. "Wprost idealnie nadaję się na diabła wcielonego" - mówi do Sekretarza. Ale to diabeł rodem z komiksu, nierealny dla dzisiejszych 30-latków, którzy pamiętają stan wojenny jak przez mgłę. Symbol zła, ale i stary człowiek, który w ostatniej scenie w nieskończoność, jak Beckettowski Krapp, będzie przewijał tę samą taśmę ze swoim wyznaniem.
Zdrajca to czy patriota? Dla Popławskiej i Kality nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jak w rzeczywistości.