Artykuły

Wizja CSK

Tomasz Pietrasiewicz przygotuje i wprowadzi w życie koncepcję programową Centrum Spotkania Kultur, nowej i największej lubelskiej instytucji kultury powstającej z przebudowy Teatru w Budowie. Jego wizja CSK jest odmienna od tej, o jakiej się dotychczas mówiło - rozmowa z TOMASZEM PIETRASIEWICZEM w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Grzegorz Józefczuk: Był pan zaproszony do powołanej 31 maja 2007 roku rady honorowej, która miała pomóc wypracować program działalności Centrum Spotkania Kultur. Lecz bardzo szybko pan zrezygnował - a teraz po czterech latach nagle bierze pan odpowiedzialność za program tej instytucji. Co się zmieniło?

Tomasz Pietrasiewicz: - To jest ważny punkt odniesienia: byłem i jestem przeciwnikiem koncepcji, żeby w tym wielkim obiekcie była przede wszystkim opera czy teatr. Bardzo mocno się temu sprzeciwiałem, próbowałem podzielić się swoimi wątpliwościami i analizami z władzami odpowiadającymi za CSK, lecz w jakimś sensie zostałem wtedy zakrzyczany. Dlatego uznałem, że szkoda czasu na uczestnictwo w tworzeniu jakieś fasady. Zresztą, od tamtego czasu, przez cztery lata niewiele zrobiono. Z tego względu, powiem szczerze, mam dobry punkt wyjścia, bo wchodzę teraz w sprawy CSK nie jako entuzjasta, ale ktoś, kto zdaje sobie sprawę ze skali problemu, jaki rodzi przebudowa Teatru w Budowie oraz przygotowanie programu merytorycznego dla CSK.

Wizja programu CSK, jak nieraz informowano, miała już być gotowa, ale jej nie upubliczniono.

- Dopiero zapoznaję się z ogólnymi koncepcjami stworzonymi wcześniej, opracowaniami i analizami. Nie będę ich komentował. Być może są w tych materiałach jakieś interesujące propozycje, jeszcze nie wiem.

A teraz władze narzucają CSK jakąś wizję programową?

- Nie. Ale jest czymś oczywistym, że to jest miejsce, które powinno w swoim programie akcentować nie tylko związek z Lublinem, ale i z regionem. Trzeba zbudować coś, co będzie ofertą dla regionu - i co zarazem będzie promocją regionu. Lecz rozmowę na ten temat powinno się zacząć od tego, że to musi być szalenie żywe miejsce, które dziennie przyjmie kilka tysięcy ludzi. Skoro po raz pierwszy w historii Lublina dokonuje się tak wielka inwestycja w sferze kultury z pomocą Unii Europejskiej, to powinna powstać nie jakaś standardowa instytucja kultury, ale taka, która zmieni jakościowo oblicze miasta. Inaczej to będzie porażka i szkoda sobie tym głowy zawracać.

Dotychczas najwięcej mówiono o wielkiej scenie snując jakieś wizje ogromnego teatru i opery otoczonych galeriami. Pan wyklucza scenę jako serce i oś programową CSK.

- Tak, i dobrze, że architekt też tak uważa, i zminimalizował rolę tej sceny w całym projekcie. Ze wszystkich analiz finansowych wynika, że ta scena będzie największym obciążeniem; kto wie, czy nie powinno się w jakiś organizacyjny sposób wydzielić ją z CSK. Bo scena będzie generowała specyficzne problemy i nie chciałbym, aby one rzutowały na cały program CSK. Nawet jeżeli miałaby pełnić funkcje kongresowe, nie ma ona sensu, skoro sto metrów dalej będzie nowa profesjonalna sala konferencyjna, świetnie skomunikowana z CSK.

Jeżeli program CSK nie będzie opierał się na scenie, a wiec na teatrze, operze czy koncertach, to jakie będą jego filary?

- Jeszcze za wcześnie, aby to wyartykułować już teraz precyzyjnie. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co to znaczy Centrum Spotkania Kultur? Banalna nazwa, nic już w tej chwili nie mówiąca. Obecnie każda instytucja kultury powinna być rodzajem centrum spotkań kultur, prowadzić programy międzynarodowe. Dwadzieścia lat temu to coś znaczyło, bo wówczas dopiero otwieraliśmy się na świat, ale w tej chwili stało się to już normą. W CSK w sposób naturalny będą realizowane programy międzynarodowe, ale trzeba na tę instytucję spojrzeć także inaczej: żeby ważną częścią tego programu stały się różne kultury, które tworzą żywą tkankę miasta i regionu. Nie chodzi mi tylko o teatr, muzykę czy film, ale o tę masę innych środowisk, które generują działania kulturalne. Chciałbym otworzyć CSK na te środowiska, nawet niszowe, aby to było miejsce przyjazne, w którym będą mieć oparcie. Na konkrety jest za wcześnie.

CSK stanie się wielkim domem kultury, który jak odkurzacz wessie wszystkie kulturalne i subkulturalne środowiska miasta i regionu?

- Zależy mi na stworzeniu miejsca, które będzie zakotwiczeniem i pomocą dla tego, co się już dzieje w Lublinie. Chcę zbudować instytucję opartą na wielu silnych środowiskach i na tych licznych, które rokują nadzieje na rozwój. A nie tak, jak się często robi, że najpierw się coś wymyśla, a potem na siłę szuka ludzi, którzy by jakieś twórcze środowisko utworzyli. CSK nie będzie rodzajem mega Centrum Kultury, będzie nowego rodzaju nowoczesną instytucją kultury, ustanawiającą własne standardy działania.

W pana wizji programu CSK akcent przeniesiony zostaje z kultury wysokiej na edukację, w tym edukację kulturalną.

- Edukacja jest czymś najważniejszym w społecznościach myślących o swojej przyszłości. Edukacja otwiera na kulturę, ale kulturę szeroko rozumianą. Mam pewne pomysły, aby w CSK było miejsce dla uczniów wszystkich szkół, dla młodzieży, która spotka się tu z ofertą na przykład poznania nowoczesnych technologii. Tak uważam - to co Lublinowi jest potrzebne i co miasto może osiągnąć, to świetne szkoły. Bo na szkoły, na mechanizmy rozwoju edukacji mamy wpływ, przede wszystkim wpływ mają władze.

Ośrodek w Bramie Grodzkiej, którym pan kieruje, zajmuje się m.in. dziedzictwem wielokulturowym Lublina, w tym pamięcią o żydowskim Lublinie. Czy ta tematyka wpłynie na program CSK?

- Nie. Ośrodek budowany był z pewną misją wpisującą się w mitologię miejsca, a CSK ma odpowiadać na potrzeby miasta, ma być żywą instytucją, w której programach uczestniczy masa ludzi.

Czego się Pan obawia, jakich przeszkód?

- Polityki. CSK musi być przedsięwzięciem uwolnionym od polityki.

Co zweryfikuje te projekty?

- Życie.

Tomasz Pietrasiewicz - założyciel i dyrektor Ośrodka "Brama Grodzka - Teatr NN". We wtorek władze województwa zatwierdziły jego kandydaturę na dyrektora programowego CSK. Z kierowania Bramą Grodzką Pietrasiewicz nie rezygnuje, będzie się zajmował równocześnie CSK do czasu, aż centrum rozpocznie pełną działalność. Inwestycję w CSK oszacowano na 135 mln złotych, z czego 85 proc. daje UE.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji