Artykuły

Tomaszewski w Poznaniu

W Teatrze Wielkim w Poznaniu Henryk Tomaszewski i jego Teatr Pantomimy zagrali pięć przedstawień. Oglądaliśmy najnowszą premierę pod tytułem "Rycerze króla Artura", opartą na motywach legendy o rycerzach okrągłego stołu. Smakosze sztuki teatralnej witają występy tego zespołu niezmiernie entuzjastycznie, zawsze spodziewając się najwyższych estetycznych doznań. W okresie 23 lat działalności teatr ten prezentował rozmaite nurty pantomimy. Od początku zafascynowany teatrem przygotował takie spektakle jak "Płaszcz", czy "Dzwonnik z Notre Dame". Potem przeszedł okres fascynacji sztuką czystego ruchu, nie inspirowani anegdotą literacką. Powstały etiudy mimiczne, takie jak: "Ziarno i skorupa", "Sen", "Ruch". Potem znowu teatr: "Odejście Fausta", "Menażeria cesarzowej Filissy", "Spór", "Hamlet". Zwłaszcza "Hamlet" tanowi wielki sukces tego reżysera i zespołu. Rewelacyjny Marek Oleksy jako Hamlet, sukces sztuki, która potrafiła w scenicznej fabule i geście przekazać mityczne uogólnienia. O taką zasadę - wizyjności wtopionej w tok scenicznej opowieści, przenikanie się mitu i anegdoty, stanów duszy i działań ciała - jako ideę scalającą sztukę pantomimy w bardzo ekspresyjną, silnie działającą na widzów sceniczną opowieść, oparta była konstrukcja "Hamleta" i "Rycerzy króla Artura". Wskazuje na to dobór scen fabularnych, ich analogie i antynomie. One to miały powodować, by jednostkowe zdarzenia i opisy rycerskich przygód stawały się uogólnieniem ludzkiego losu, by dopełniały się nawzajem. W skrzyżowaniu perypetii scenicznych Mordreda i Galahada znajdujemy antynomie piękna i ohydy, dobra i zła, sprawiedliwości i nieprawości. Opowiadanie ich losów mogło dać wysublimowany artystyczny ekstrakt istotnych treści legend i mitów, które są kanwą przedstawienia. Tym razem jednak Henryk Tomaszewski dał się skusić europejskim modom, spróbował dopuścić do głosu teatralny dowcip - te mody czyniąc narzędziem autoironii i komizmu. Zabawna skądinąd grupa Mordreda staje się jednak wątpliwymi nocnikiem znaczeń moralno-filozoficznych, zawartych w sytuacyjnym pierwowzorze, służy błazenadzie i parodii, a gubi jednak przy tym coś celnego. Jakkolwiek całe mistrzostwo Tomaszewskiego polega na budowaniu wielkich teatralnych wizji za pomocą elementów skeczu, etiudy, prostej scenicznej sytuacji. Ale ta inscenizacja - być może jest to nowe doświadczenie, świadomy koszt wyboru na to jedno przedstawienie - gubi w tym nurcie plebejskiej dosłowności śmiechu pewne istotne wartości wyższe. Obok - istnieje w przedstawieniu mocno - wielka scena wizji króla Artura (Czesław Bilski) i fascynująca prostotą scena znalezienia Graala przez Galahada (Leszek Rosołek). Są kunsztowne pantomimiczne sceny i popisy Percewala (Łukasz Jurkowski). Jest wyrafinowana w najprostszym geście Królowa Ginerwa (Urszula Hasiej), intrygująca i grzeszna w każdym geście Morgan (Ewa Grabowska), jest szalony, opętany cierpieniem i żądzą władzy Mordred (Marek Oleksy), wnoszący do tej roli rzadko spotykane bogactwo mimiki. Wydaje się, że scenografia Zofii de Ines Lewczuk, ładna, funkcjonalna i zatrzymująca oko, jest jednak pozbawiona metaforycznej siły np. scenografii Kazimierza Wiśniaka do "Hamleta". Tak więc z niezmienną fascynacją ogląda się bogactwo środków wizualnych tego teatru, brakuje jednak szerokiego oddechu najwyższej sztuki w jej bogactwie semantyczno-metaforycznym.

Teatr Tomaszewskiego przyjęty został bardzo gorąco, bez powodu jednak odnotowany w poznańskiej prasie jako "komiks Tomaszewskiego".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji