Artykuły

Ruchem trudno okłamać

Kultura artystyczna jest dwoista: z jednej strony odzwierciedla życie, z drugiej zaś - antycypuje je. Innymi słowy - snuje, najczęściej w sposób metaforyczny wizje świata, losu człowieka, wszelkiej egzystencji. Wytwory sztuki mają wiec do spełnienia specjalne posłanie, chociaż bardzo trudno je racjonalnie zweryfikować. Sztuka w sposób pośredni wszechogarnia życie człowieka poprzez rozszerzanie jego wrażliwości i percepcji świata. Dlatego skrytym marzeniem odbiorców jest możność obcowania z dziełami o uniwersalistycznym charakterze; jednak nie w znaczeniu kosmopolitycznym, lecz przede wszystkim ogólnoludzkim, humanistyczny.

Sztuką, a konkretnie: teatrem, który, uosabia te postulatywne pragnienia odbiorców - i to właściwie we wszystkich kręgach kulturowych - jest Zespół Pantomimy Henryka Tomaszewskiego. Obchodzący właśnie Srebrny Jubileusz teatr z Wrocławia każdym swoim programem (a było ich dotychczas 17 prezentowanych w czasie 3 tys. występów na wszystkich kontynentach, podczas ponad 80 tournees) potwierdza to specjalne posłanie sztuki. Eksploracja prawd uniwersalnych jest naczelnym przesłaniem również najnowszej produkcji Tomaszewskiego, zatytułowanej "Rycerze Króla Artura".

Podobnie jak większość poprzednich programów Teatru Pantomimy i ten obecny jest próbą odnajdywania nowych możliwości inscenizacyjnych, pantomimicznych, aktorskich estetycznych, ale także treściowych. Bowiem każdy spektakl Tomaszewskiego, oprócz czysto wizualnych innowacji artystycznych, niesie - poprzez symbiozę treści i ruchu - Jakąś przewodnią myśl-ideę. Tym razem sztuka Tomaszewskiego swoimi osobliwymi, ale jakże bogatymi środkami interpretacyjnymi, eksploruje odwieczną dążność człowieka do utopijnych ideałów bytu. Jako inspiracja do snucia tych myśli - poprzez przekładanie ich na język ruchu - posłużył epos celtycki. Mało znane w naszym kręgu kulturowym legendy o Królu Arturze, Graalu i Okrągłym Stole stały się tylko punktem wyjścia. Dlatego dla odbiorcy znajomość mitów celtyckich nie jest konieczna i absolutnie nie przeszkadza w odbiorze tego, co w spektaklu istotne.

Poprzez kilkadziesiąt sekwencji pantomimicznych Tomaszewski pokazuje i przedstawia - nie opowiada - w sposób metaforyczny przyczyny rodzenia się i upadku idei. Ale każda kompozycja wizualna, oprócz tej wziętej z mitologii treści, akcentuje swoją obrazowością coś jeszcze: to, czego nie można zawrzeć w artykułowanym słowie, gdyż to "coś" za pomocą ruchu - symbolu ukazuje się poza słowem.

Ostateczne wnioski wypływające z dwóch, moim zdaniem wiodących myśli spektaklu, w mowie potocznej są zawsze komunałami; w pantomimicznej eksplikacji nabierają nowej sugestywnej wartości. Idea Okrągłego Stołu jest nie tylko postulatywną metaforą porozumienia międzyludzkiego, ale wręcz realnym krzykiem o konieczność jej tworzenia, jako sensu XX wieku - w Polsce i na świecie! Okrągły Stół to równocześnie koncepcja i wartość dialogu między ludźmi. Pomysłodawca tej idei, Król Artur, w interpretacji Teatru Tomaszewskiego jest więc twórcą palących wniosków na dziś i na zawsze.

Druga najistotniejsza myśl spektaklu - to poszukiwanie Graala. A więc znowu metafora odwiecznej ludzkiej dążności ku niezniszczalnej idei czegoś, co tak trudno wyprowadzić ze sfery marzeń w życie realne. Święty Graal, naczynie obrosłe legendą, kielich eucharystyczny, symbolicznie ukazujący w konwencji teatru pantomimy, wywiera silny wpływ na myśli i wyobraźnię. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na bardzo sugestywny sposób interpretacji tej myśli. Konwencja Teatru Tomaszewskiego ma bezpośrednie zbliżenia z pierwowzorem sztuki teatralnej. Ruch jest prakomponentem teatru, jest "prasłowem" życia w ogóle. Ten uniwersalistyczny język sztuki, łamiący lingwistyczne bariery, oddziałuje symbolami i metaforami, czyli w taki sposób, poprzez który wyraża się rzeczy najwznioślejsze i najprawdziwsze.

W epoce totalnego przegadania, mielenia słów artykułowanych i pisanych (proszę sobie tylko wyobrazić, że na świecie istnieje 2500 języków i już 850 miliardów wydrukowanych książek), wreszcie wszechwzajemnego okłamywania się, pantomimos - czyli sięgająca czasów świetności Grecji sztuka mimu - jest z natury językiem uosabiającym funkcje prawdy. Ruchem czy gestem naprawdę trudno okłamać; można albo powiedzieć prawdę, albo wzbudzić śmiech. Linia dzieląca patetyczność i śmieszność jest tu bardzo cienka. Fizjonomią swoich aktorów Tomaszewski mówi prawdę; uwzniośla te ogólnoludzkie wielkie problemy, które zawsze wyrastają z jego dzieła.

Siła aktorskiej ekspresji i ich prawda artystyczna współtworzy dzieło. W spektaklu nie ma ról lepszych i gorszych, bo te "gorsze" są u Tomaszewskiego zawsze lepsze przez swoją dopełniającą się niezbędność. Rola tak świetnego aktora jak Marek Oleksy grający Mordreda, nie jest bardziej ważna od roli Nimfy i Damy - roli niby "mniej ważnej", którą kreuje także bardzo utalentowana aktorka Elżbieta Słoboda. Albowiem oni wszyscy tworzą jedną zintegrowaną całość artystyczno-estetyczną.

Teatr Tomaszewskiego cechuje się zupełnie odmiennymi konwencjami scenicznymi - w przeciwieństwie do tak zwanych scen dramatycznych - opierającymi się głównie na totalności w użyciu środków ekspresji aktorskiej, z których wyrasta ten rodzaj sztuki. Ta całkowicie inna estetyka teatru, rodzącego się z ruchu, oddziałuje na widza przez jego imaginację. Każdy spektakl to jakby multicykl ruchomych obrazów plastycznych, przesuwających się w przeciągu dwóch godzin przed oczami widza. Natomiast wyobraźnia oglądającego jest soczewką syntetyzującą i tworzącą zawsze indywidualne skojarzenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji