Artykuły

Był wspaniałym człowiekiem, niezwykle uczciwym

- Andrzej Piszczatowski był moim przyjacielem, znaliśmy się prawie pięćdziesiąt lat. Był wspaniałym aktorem, świetnie przygotowanym do zawodu. Swój talent pokazał już w Gdańsku. Potem okazało się, że równie dobrze radzi sobie jako reżyser słuchowisk radiowych. Poza tym był naprawdę oczytany; w kółko polecał nam jakieś lektury, byli to często pisarze, o których nie słyszeliśmy nigdy wcześniej - zmarłego ANDRZEJA PISZCZATOWSKIEGO wspomina Krzysztof Gordon, aktor Teatru Wybrzeże.

Zmarł Andrzej Piszczatowski, urodzony w Gdańsku aktor, reżyser słuchowisk radiowych.

Andrzej Piszczatowski urodził się w 1945 roku. W latach 1968-74 był etatowym aktorem Teatru Wybrzeże, zagrał m.in. Ariela w "Burzy" Szekspira, Hrabiego Henryka w "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego czy Chlestakowa w "Rewizorze" Mikołaja Gogola (wszystkie przedstawienia w reż. Marka Okopińskiego). Potem przeniósł się do warszawskiego Teatru Powszechnego, z którym związany był do śmierci. Na tamtejszej scenie pracował m.in. z Andrzejem Wajdą, Ryszardem Majorem, Zygmuntem Hubnerem, Kazimierzem Kutzem. Grał także w filmach kinowych, serialach telewizyjnych i spektaklach Teatru Telewizji. Wystąpił m.in. w "Krajobrazie po bitwie" Andrzeja Wajdy, "Trędowatej" Jerzego Hoffmana, "Młodych wilkach" Jarosława Żamojdy, "Polskich drogach", "Klanie", "Miodowych latach", "Na dobre i na złe" oraz "Pierwszej miłości".

Najwyżej Piszczatowski był ceniony jednak za reżyserię słuchowisk teatru radiowego. Miał ich na koncie kilkaset, w tym wiele radiowych adaptacji wielkiej literatury światowej. Szereg słuchowisk wyprodukował w Radiu Gdańsk, często w nich sięgając po gdańskie tematy. Przygotował m.in. "Ulicę Sierocą" Mieczysława Abramowicza czy "Gdańsk według Guntera Grassa".

Piszczatowski założył w 1982 roku - wspólnie z Ewą Dałkowską, Emilianem Kamińskim i Maciejem Szarym - podziemny Teatr Domowy, grający poza cenzurą; w prywatnych mieszkaniach, w salach parafialnych czy w plenerze. Pomimo natłoku pracy w Warszawie Andrzej Piszczatowski regularnie przyjeżdżał do Gdańska; zarówno prywatnie, jak i zawodowo.

Andrzej Piszczatowski zmarł w nocy z niedzieli na poniedziałek. Miał 65 lat.

Dla Gazety Mieczysław Abramowicz, pisarz:

- Poznaliśmy się z Andrzejem Piszczatowskim bardzo późno, bo dopiero w 2003 roku. A mam wrażenie, jakbyśmy znali się od zawsze. To była przyjaźń od "pierwszego wejrzenia", niezwykle energetyczna i intensywna. Spotykaliśmy się przy każdej możliwej okazji, w Gdańsku i w Warszawie. W zeszłym tygodniu odwiedziłem Andrzeja w Warszawie, zdążyłem jeszcze się z nim pożegnać. Parokrotnie razem pracowaliśmy razem nad słuchowiskami radiowymi. To Andrzej był osobą, która o teatrze radiowym nauczyła mnie wszystkiego, co w tej chwili umiem. Miał on niesamowity słuch radiowy, doskonale wiedział, co w dobrym słuchowisku powinno się znaleźć. Nikt inny nie zdawał sobie sprawy z roli ciszy w słuchowisku, czyli "powietrza", jak to mówią w radio. Wspaniale prowadził też aktorów. Widziałem też Andrzeja parokrotnie w Warszawie na scenie. Wyraźnie się wyróżniał, miał świetny warsztat. Był niezwykle dobrym człowiekiem: wyrozumiałym, ciepłym, wspaniałym przyjacielem. Poza tym - niezwykłym erudytą, znającym parę języków, osobą niezwykle dowcipną, sypiącą jak z rękawa teatralnymi anegdotami.

***

Krzysztof Gordon, aktor Teatru Wybrzeże:

- Andrzej Piszczatowski był moim przyjacielem, znaliśmy się prawie pięćdziesiąt lat. W trakcie studiów aktorskich w Warszawie mieszkaliśmy nawet w jednym pokoju w akademiku. Potem, gdy Andrzej został etatowym aktorem w Teatrze Wybrzeże, ułatwił mi moje przejście do Gdańska. Po jego wyjeździe do stolicy kontaktowaliśmy się regularnie.

To zawsze brzmi jak komunał, ale Andrzej był naprawdę wspaniałym człowiekiem, niezwykle uczciwym. To przyjaciel, na którym można było polegać w każdej sytuacji. Był też - do samego końca - wielkim optymistą. I wspaniałym aktorem, świetnie przygotowanym do zawodu. Swój talent pokazał już w Gdańsku. Potem okazało się, że równie dobrze radzi sobie jako reżyser słuchowisk radiowych. Poza tym był naprawdę oczytany; w kółko polecał nam jakieś lektury, byli to często pisarze, o których nie słyszeliśmy nigdy wcześniej. Mało kto wie, że Andrzej był osobą uzdolnioną plastycznie. A w młodości zajmował się sportowo jeździectwem, nawet odnosił ogólnopolskie sukcesy jako junior. Potem jednak za bardzo urósł i musiał zrezygnować z kariery sportowca. Fioła na punkcie koni miał jednak zawsze i nawet mnie tym zaraził. Aha, jeszcze jedno: świetnie gotował.

not. mb

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji