Artykuły

Dante wśród aktorów-rzeźb

Pisząc jednak tyle o młodych, starszym także trzeba oddać sprawiedliwość. Na festiwalu teatralnym we Florencji odbyła się prapremiera spektaklu Józefa Szajny Dante - opartego na kanwie Boskiej komedii, uzupełnionej w tle Kosmogonią Pendereckiego. Spektakl przyjęto tam podobno entuzjastycznie, tak więc, gdy przywieziono go później do domu, do Warszawy, publiczność szła do teatru Studio z odpowiednio życzliwym nastawieniem, chociaż - i z pewnym niepokojem. U Szajny nigdy bowiem nie wiadomo co nas czeka, a nuż znowu bluźnie ktoś na publiczność z gaśnicy, tak jak na Replice?

Nic podobnego. Przeciwnie - o ile na Replice można się było zabrudzić, tutaj - na Dantem, można się było umyć. Ofiarny zespół chodził po widowni z wielkimi miednicami napełnionymi wodą, z lnianymi ręcznikami i nawoływał wszystkich, do szorowania rąk. Umyłem zatem zakurzone łapska, w pełni akceptując pomysł powiązania symboliki ze sztuką funkcjonalną.

W Dantem aktorzy Szajny mają do wykonania najtrudniejsze zadanie: muszą trwać w bezruchu! Gdy publiczność zbiera się w foyer, stanowiącym u Szajny jednocześnie galerię nowoczesnej plastyki, na wielkim postumencie dostrzega dwa męskie posągi. I trzeba dobrze obserwować je przez piętnaście czy nawet więcej minut, chcąc upewnić się, iż posągi Charona i Cerbera, są po prostu skamieniałymi zupełnie - Antonim Pszoniakiem i Gustawem Kronem. Podobnie jak Beatrycze (Anna Milewska), która siedzi na scenie przez kilkanaście minut nawet bez drgnienia powieki - demonstrują oni maksymalne zdyscyplinowanie ciała. Aż dziw, że nie dostaną skurczu mięśni!

Lecz co z tym wszystkim wspólnego ma Dante? Dante (Leszek Herdegen) wędruje poprzez piekło, czyściec i raj, snując refleksje nad upadkiem i anarchią nie tamtego, ale tego świata... Boska komedia, to gorzkie i przenikliwe spojrzenie na świat, w którym sam Dante (1265-1321) niewiele zaznał dobrego. Wygnany z rodzinnej Florencji gdy do władzy w mieście doszli jego polityczni przeciwnicy, skazany później zaocznie na śmierć - tułał się po dworach i miastach włoskich, aby wreszcie dobrnąć do Ravenny i tam dokończyć żywota (i Boską komedię także)... Własne smutne doświadczenia i refleksje spisał w alegorycznym poemacie, tworzonym długo, lecz stanowiącym jak gdyby syntezę całej średniowiecznej kultury, zadziwiającym potęgą wyobraźni, wielką wiedzą, malarską wyrazistością opisów pozaziemskich krain.

I nie tyle rozrachunek Dantego z pogrążającym się w bagno światem, ile właśnie siła jego wyobraźni, znalazła w Szajnie (scenarzyście, reżyserze, scenografie) idealnego interpretatora. Jest to przedstawienie niezwykłe, fascynujące plastycznymi pomysłami, jest to intrygująca wizja malarska, co prawda gubiąca po drodze sporo myśli pisarza, ale - trudno. Wszystkich aspektów Boskiej komedii nie da się zmieścić w półtoragodzinnym spektaklu, a wiadomo na co Szajna bywa bardziej wrażliwy: na obraz, nie na słowo!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji