Artykuły

Dzieciaki do teatru

"Zaczarowane wycinanki" Teatru Baj w Warszawie na małych Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Sylwia Chutnik w swoim blogu na stronie małych WST.

Skończyły się Małe Warszawskie Spotkania Teatralne. Małe nie były wcale - mnóstwo spektakli, czasami po dwa dziennie, czytania dramatów dla starszych dzieci, warsztaty na tak zwane "trudne tematy" i bardzo ciekawa konferencja "Ciii to temat nie dla dzieci".

Ostatnim przedstawieniem, na które się wybrałam były "Zaczarowane wycinanki" [na zdjęciu] z repertuaru Teatru Baj.

Umowność zabaw dziecięcych, proste zabawy w wycinanki zainspirowały twórców do snucia ponad godzinnej opowieści o priorytetach w życiu człowieka. Fabuła złudnie podobna do Kwiatu Paproci. Tutaj chiński chłopiec Liu łowi rybkę, która w zamian za uwolnienie ofiaruje mu czarodziejskiej nożyczki, którymi może wyciąć wszystko, co chce. Dzięki temu spełnia się jego marzenie i może zamieszkać sam. Ach, które dziecko nie marzy czasami, aby zostawić marudną mamę i wiecznie nieobecnego tatę i iść swoją drogą? Chłopiec zgadza się na postawione mu warunki, ale wkrótce żałuje swojej decyzji, bo jest głodny (wyciął sobie co prawda pyszne ciastka, ale z papieru, a kto próbował zjeść papier, ten wie, że to niezbyt smaczne) i tęskni. Za domem, rodzicami, dawnymi sposobami spędzania czasu.

Spektakle grane w dzień to dla teatrów dziecięcych nieustające wycieczki, gdzie dzieciaki gadają, a panie nauczycielki robią nielegalnie zdjęcia swoimi aparatami (swoją drogą: po co robić zdjęcia w czasie spektaklu, skoro każdy teatr zamieszcza na swoich stronach odpowiednie fotosy?). Ogólnie mało skupienia, ogólnie wszyscy czekają na ciastka w autokarze. Jednak warto - mimo wszystko - przychodzić z dzieciakami na spektakle. Bo są chwile (dziś na "Zaczarowanych wycinankach" także), gdzie maluchy siedzą z rozdziawionymi buziami i są w innym wymiarze. Dzieje się to zwykle wtedy, kiedy:

a) ktoś puszcza kolorowe bańki,

b) nagle robi się głośno (najlepiej huk burzy)

c) ktoś się wywali lub uderzy z impetem - wtedy śmiechu jest co niemiara

d) i jak aktorzy podejmują interakcje z widzami: zadają pytania, wchodzą między rzędy, coś rzucają ze sceny (na "Pinokiu" w Polskim to poduszki)

Generalnie się dzieje.

Podsumowanie i pożegnanie nastąpi jutro. Bo jutro nie idę do teatru - szok, niedowierzanie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji