Egzotyka na operowej scenie
Twórcy XII Bydgoskiego Festiwalu Operowego [rozpoczynającego się w sobotę 23 kwietnia] przyzwyczaili publiczność do wyrafinowanego repertuaru. Do miasta przyjadą tancerze flamenco, rosyjscy śpiewacy, baletmistrze.
Największą ciekawość wzbudza jednak produkcja naszej opery. W tym roku zobaczymy "Lakmé" Leo Delibesa, dzieło rzadko wystawiane, ale bardzo urokliwe. - Można ją porównać z "Madame Butterfly" - mówi kierownik muzyczny spektaklu Andrzej Straszyński. - Opera jest egzotyczna, mamy w niej do czynienia ze spotkaniem dwóch kultur. Brytyjski oficer zakochuje się w córce hinduskiego kapłana. Główne partie w "Lakmé" wymagają doświadczenia wokalnego. Solistka kreująca postać tytułowej bohaterki powinna dysponować głosem koloraturowym, ale w niektórych partiach wymagane jest od niej brzmienie spintowe, czyli cięższe. Partię Lakmé ćwiczą: Katarzyna Nowak, Julia Iwaszkiewicz i Agnieszka Kozłowska. Do Gerarda natomiast startują: Jacek Greszta, Andrzej Nowakowski, Bartłomiej Tomaka.
Bez hinduskiej "cepelii"
Za choreografię odpowiada Janina Niesobska, która kolejny raz bierze udział w przedsięwzięciu bydgoskiej opery. - Opieram się wyłącznie na fotografiach - mówi Janina Niesobska. - Balet wykonuje konkretne ruchy, które mają na pewno charakter etniczny, ale w stu procentach nie mogę powiedzieć, co który gest oznacza. Gdyby na widowni zasiadł Hindus, na pewno skorygowałby naszą interpretację. Reżyser i scenograf Krzysztof Kelm stara się, aby widzowie zobaczyli autentyczne Indie, a nie hinduską "cepelię". Zadbał o każdy szczegół, np. na ciele artystów wykonane zostaną misterne malowidła.
"Zagrają" konie
Poza tym drzewo, w którym spotykają się kochankowie, skonstruowane będzie z prawdziwej kory dostarczonej przez Zieleń Miejską. Anglicy mają spacerować po scenie ze swoimi chartami angielskimi, pojawią się także konie, które na co dzień "grają" w "Księżniczce Maricy". - W pierwszym akcie soliści mają brodzić w basenie, ale to jeszcze nic pewnego - zdradza Ewa Chałat z Opery Nova. - Każdy akt ma być inny, w czasie 20-minutowej przerwy musi się zatem zmienić scenografia, a to bardzo karkołomne zadanie. Jeśli chodzi o charty, Ewa Godlewska, nasza solistka już, oswaja się z pieskami podczas prób.
* * *
Musimy poskromić apetyty, bowiem już zabrakło biletów na musical "Chicago" i na Wielką Galę Rosyjskiej Opery i Baletu. Niedługo zabraknie także biletów na "Lakmé" i "Otello". Można natomiast nabywać wejściówki, ale bez gwarancji miejsca siedzącego. Na opery wejściówka kosztuje 20 zł, na musical, flamenco i galę - 30 zł.
Na zdjęciu: okładka programu wydanego przez Operę Nova do premiery "Lakmé".