Artykuły

Nowy Tomaszewski

Wrocławska Pantomima gra przez trzy tygodnie w Teatrze Żydowskim w Warszawie swoje ostatnie widowisko, "Menażerię cesarzowej Filissy". Jest to - jak głosi podtytuł - błazenada mimiczna, którą Henryk Tomaszewski wywiódł ze scenariusza pantomimy Franka Wedekinda "Cesarzowa Nowej Fundlandii". Tylko wywiódł, bo poprowadził ją potem własnymi drogami i wśród innego krajobrazu. Jest to opowieść o młodej Filissie, która z dziecka wyrasta na kobietę. I to jaką! Nienasyconą. Przez jej sypialnię przewija się długa seria kochanków: perwersyjni i romantyczni, wojskowi i salonowi, jurni ciemnoskórzy i krzepcy lumpenproletariusze, hipnotyzerzy i groźni sadyści - aż do Czarnych Aniołów, Dzieci Kwiatów i hippiesów. Wszystkim daje radę, a niektórych dosłownie pożera.

Jest to spektakl rozrywkowy, dowcipny i zabawna łatwy w odbiorze. Oczywiście, to nie zarzut. Spektakl rozrywkowy - jeżeli dobrze zrobiony, jak w tym wypadku - ma wystarczająco mocną rację istnienia. I nie trzeba dorabiać do "Cesarzowej Filissy" filozofijki o losie człowieka. Już prędzej można tu podstawić sens współczesnego moralitetu. Oto życie erotyczne młodej, ślicznej idiotki rozłożone na bogaty zestaw przypadkowych partnerów, spełniane z regularnością i bezdusznością automatu. Nic dziwnego, że w końcowej, futurologicznej scenie funkcję kochanka spełnia autentyczny robot-automat. Do tego sprowadza się miłość w dzisiejszym świecie. Taka przynajmniej jest groźba. I taki morał "Menażerii cesarzowej Filissy" jeżeli go ktoś koniecznie chce wyciągać.

Przede wszystkim jednak jest to zabawa teatralna świetnie przyprawiona. Ujęta w formę cyrku jarmarcznego - tyle że bez zwierząt. Role kochanków spełniają tradycyjne postacie cyrkowe: aranżer, iluzjonista, kaskader, żongler, pogromca, siłacz, hypnotyzer, motocyklista, gitarzysta. Kolejne przygody miłosne Filissy rozgrywane są w stylu odpowiednim do funkcji cyrkowych jej partnerów. Dwór cesarzowej każdorazowo dostosowuje się do tego spełniając rolę zmiennego akompaniamentu ruchowego. Wszystko zaś ma doskonałą dynamikę i plastyczność ruchu, precyzyjność organizacji i wykonania. Przy tym widowisko jest w każdym szczególe absolutnie czytelne, czego brakowało niektórym scenom poprzednich przedstawień Tomaszewskiego. Tu można się całkowicie obejść bez przeczytania libretta.

Króluje czy też raczej cesarzuje na scenie Danuta Kisiel-Drzewińska. Niezwykle sprawna i wymowna w każdym ruchu stwarza charakterystyczną postać współczesnej dziewczyny. Zresztą wszystkich podanych w programie wykonawców należałoby wymienić z wysokim uznaniem. Muzyka Zbigniewa Karneckiego daje bardzo dowcipną mieszankę cyrkową, w której odzywają się najróżniejsze melodie od śpiewanego walca Chopina poprzez przeboje fin de siecle'owe i przedwojenne do transpozycji "Love story". Muzyka ta stanowi bardzo ważną i integralną część przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji