Artykuły

Układanka z puzzli pamięci

"Memo" kolektywu Polka dot w klubie Żak w Gdańsku. Pisze Magdalena Hajdysz w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Spektakl "Memo", zainicjowanego przez Ulę Zerek kolektywu Polka dot, to multidyscyplinarna układanka dla zaangażowanego widza.

Nadużyciem byłoby twierdzić, że podstawą do stworzenia "Memo" były książki neurobiologa Olivera Sacksa i historyka psychologii Douwe Draaismy. Może i dały impuls do podjęcia tematu pamięci, ale w spektaklu pozostały jedynie daleko brzmiącym echem. Godna podziwu jest natomiast udana współpraca artystów - tancerki Uli Zerek, dramatopisarza Szymona Wróblewskiego, aktorki Teatru Wybrzeże Justyny Bartoszewicz, perkusisty Michała Gosa oraz autorek oprawy wizualnej Uli Wasielewskiej i Julii Cyrzan. "Memo" (którego premiera odbyła się 10 kwietnia), choć składa się z różnych jakościowo i formalnie scen, stanowi dość spójną opowieść o mechanizmach pamięci. Tyle że każdy widz musi tę opowieść sam sobie poskładać. Temat pamięci został tu rozłożony na czynniki pierwsze. Jest tu więc trochę niezbędnej teorii podanej w zabawnej formie. Jest trochę przemyślanego i charakterystycznego ruchu (bo raczej nie tańca), trochę aktorstwa z wyraziście zbudowaną postacią około 30-letniej kobiety. Jest także muzyka - w połowie na żywo, a w połowie z taśmy, wreszcie wideo, zarys scenografii, nieco happeningu i performance'u.

Z tych puzzli można było ułożyć sobie historię dziewczyny, która ze stop-klatek pamięci - talerza, smaku dżemu truskawkowego, piosenki - usiłuje odtworzyć obraz dawnej miłości. Bartoszewicz zaczyna od pięknej sceny "relaksacyjnego stand upu", za pomocą którego wprowadza swój (i widzów) umysł w stan sprzyjający wspominaniu. Po czym konsekwentnie, za pomocą różnych technik wchodzi w swą pamięć coraz głębiej, aż do kulminacji spektaklu - przywołania wspomnienia i zlania go z teraźniejszością. Sekunduje jej Ula Zerek, której ruch wywiedziony z gestu, estetyczny, ale nie gładki i prosty w odbiorze, coraz pełniej konkretyzuje się w osobny styl. Napisany przez Wróblewskiego tekst nie narzuca się i raczej dopełnia poszczególne sceny, niż je buduje. Jego charakter jest uniwersalny i może dlatego nie pozostaje na długo w pamięci. To ruch Zerek, wspomagany przez grającego na perkusji Gosa rozbija realność scen, i to on, wraz z setkami spadających z góry kauczukowych piłeczek, jest elementem wrzuconym przez "Memo" do mojej pamięci długotrwałej. Spektakl zrealizowany został w ramach III Gdańskiego Festiwalu Tańca. Ponownie zagrany zostanie 27 kwietnia o godz. 19 w klubie Żak. Bilety: 15 i 25 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji