Artykuły

Ojczyzna panów Pasków

"Pamiętniki" w reż. Krzysztofa Galosa w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Pisze Artur D. Liskowacki w Kurierze Szczecińskim.

"Pamiętniki" Jana Chryzostoma Paska to arcydzieło kulawe. Nie dlatego, że znane jest nam tylko w wersji bez początku i końca, obejmujące okres od roku 1656 do 1688 - wszak owe 32 lata to spory szmat czasu - a dlatego, że przy całej wspaniałości barw opisu sarmackiej Rzeczypospolitej, przy dynamice i żywości języka, pozostaje świadectwem kultury, która degeneruje się, nie bardzo jednak wiedząc o tym.

Pasek jest tej degeneracji świadkiem, a i współsprawcą, choć trzeba przyznać, iż będąc w poglądach i uczynkach nieodrodnym dzieckiem epoki, miewa przebłyski świadomości obywatelskiej i ludzkiej po prostu. Że zaś nie ujawnia przed nami całej prawdy i kreuje się na spokojnego ziemianina, co to - po wystąpieniu z wojska - każdy rok, w swej Olszówce - "daj, Boże, szczęście!" -na gospodarowaniu i oswajaniu dzikiej zwierzyny "odprawuje", gdy w rzeczywistości jest warchołem i pieniaczem, pięciokrotnie skazanym na banicję, a nawet na infamię (o czym mówią nie jego pamiętniki, ale sądowe akta)? Cóż, to również część autoportretu kogoś, widzącego w sobie głównie cnoty. Jest zresztą Pasek i tak niezrównanym "dokumentalistą" tamtej Polski - ukazującym jej butę, pychę, głupotę, samouwielbienie i zaściankowość, przy - w tym czasie jeszcze przecież wspaniałych - pozorach świetności.

Wspaniałość jego "Pamiętników" polega jednak - niestety! - na tym właśnie, że "tamta Polska" - mentalnie - niewiele się różni od dzisiejszej, a mimowolny autoportret szlachcica z XVII wieku od portretu jego spadkobierców - nas wszystkich, Polaków.

Z tego też punktu widzenia wyszedł Krzysztof Galos, adaptując i reżyserując "Pamiętniki", jako wielobarwny fresk historyczny, a zarazem publicystyczne widowisko współczesne, w którym się mniej liczą szczegóły wydarzeń (choć widać ramy narracji - od wojen ze Szwecją po elekcję w 1669 r.), bardziej zaś wizerunki naszych przywar, tak wrosłych wtedy w polską tradycję.

Owszem, przedstawia też Galos przy pomocy Paska to, co piękne w naszej historii i w nas samych - gorący patriotyzm, skłonność do poświęceń, odwagę. Ale koncentruje się na ciemnej stronie tej polskiej panoramy, ukazując brak tolerancji, prywatę i skłonność do anarchii, hucpę polityczną i pazerną przekupność, agresywność i pijaństwo. Upadek obyczaju wpisując zaś w zmierzch państwa.

Przedstawienie zbudowane jest z dwóch części - pierwsza to na poły awanturnicza, podszyta jeszcze humorem, lecz i krwawa, peregrynacja wojenna. Pełna zgiełku bitew, dymu i okrucieństwa, a okraszona też suto (i trochę na wyrost w stosunku do oryginału) erotycznymi przygodami pana Paska, który jest głównym zdarzeń tych bohaterem, a zarazem narratorem. Druga stanowi swego typu skrót z politycznych Paskowych doświadczeń: jej scenerią jest dwór Jana Kazimierza, a kanwą opowieści: rokosz Lubomirskiego, posługi ambasadorskie w Moskwie i groteskowa, a przez to także ponurą przyszłość wieszcząca, elekcja nieudolnego króla Michała.

Trzeba powiedzieć od razu, że Galos łatwego zadania nie miał: gawędziarski styl "Pamiętnika", choć pełen soczystych dialogów i żywych, pełnych ekspresji scen, nie bardzo nadaje się na rodzaj przedstawienia, które jego autor sobie zamierzył. To raczej baza jakiegoś wielkiego monodramu niż spektaklu, który próbuje oddać bogactwo i dynamikę ogromnej skali wydarzeń. Galos próbuje obie te perspektywy łączyć. Jedynie Pasek (udana rola Wojciecha Rogowskiego - trochę poczciwca, ale i obserwatora, obywatela, lecz i łobuza, dojrzewającego jakby z biegiem wypadków) jest tu postacią w pełnym wymiarze. Otaczająca go gromada - żołnierzy, szlachty, dworaków, niewiast, cudzoziemców - to tłum, magma ludzka, figurki na theatrum dziejów, spersonifikowane cechy i wzory postaw. Nie bez kozery (choć może i z konieczności - skromny zespół i oszczędności w realizacji) ponad 40 ról (!) gra raptem 9 aktorów. Daje to wrażenie migotliwego, lecz właśnie: tła - bez indywidualnych rysów - dla wyrazistej sylwetki Paska.

Jednak sam Pasek gubi się z czasem w tym gąszczu, znika, a z nim - najważniejsza, nie tyle dla samej konwencji pamiętnika, co dla tego "Polaka portretu własnego" - osobista perspektywa. Zwierciadło, w którym mieliśmy się przejrzeć, odnajdując swe rysy w twarzy Paska, rozpryskuje się na wiele ułamków, tracąc przez to na intensywności, ostrości obrazu. Może mocniejsza klamra fabularna, widoczniejsze usytuowanie Paska na zewnątrz, w finale też, pozwoliłoby na taką refleksję? Bardziej prywatną i dzięki temu dramatyczną? Mniej doraźną, a bardziej tragiczną?

Spektakl ma jednak swe walory - rozmach i styl, pomysłowość inscenizacyjną (świetna bitwa rokoszu -komiczne, a i okrutne szachy, w których stawką traconą przez obie strony jest Polska) i zgrabność scen zbiorowych, atrakcyjność i urodę formy (m.in. piękne, staranne kostiumy z epoki). To dużo, jak na tak trudną inscenizację, choć za mało, jak na emocjonalne, obywatelskie przesłanie, które miało być jego główną załata, a nie wybrzmiało ze sceny w pełni swej niewesołej wymowy.

Tak czy owak "Pamiętniki" to na pewno najoryginalniejsze, najciekawsze przedstawienie nowej dyrekcji Bałtyckiego Teatru Dramatycznego, czyli duetu Radziwonowicz - Żentara.

Na zdjęciu: scena ze spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji