Na teatralnym rozdrożu
- Kończę studia i jak wszyscy moi koledzy szukam swojego miejsca. Chcieliśmy nawet założyć prywatny teatr, trzymać się i dalej pracować razem - mówi BARTOSZ PICHER, laureat XXII Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi.
Bartosz Picher za rolą Walpurga w " Wariacie i zakonnicy " zdobył jedną z dwóch głównych nagród na Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Bartosz dostał 3 tys. zł. Nagrodziła go również festiwalowa publiczność za najbardziej "elektryzującą" rolę męską.
Małgorzata Matuszewska: Czy oprócz nagród dostał Pan jakieś propozycje pracy?
Bartosz Picher: - Nawet kilka, z kilku teatrów, pojawiły się też plany filmowe. Zdecydował się Pan na coś?
- Po powrocie z Łodzi, gdzie nie tylko mnie, ale nas wszystkich przyjęto naprawdę ciepło i serdecznie, czuję się trochę oszołomiony. Kończę studia i jak wszyscy moi koledzy szukam swojego miejsca. Chcieliśmy nawet założyć prywatny teatr, trzymać się i dalej pracować razem. Niełatwo będzie podjąć jakąś decyzję. Choćby dlatego, że gram w dwóch przedstawieniach w Teatrze Muzycznym "Capitol". Na razie potrzebuję dnia oddechu. Wczoraj pojechałem na chwilę do Żmigrodu, do domu, pobiegać po lesie. Muszę też porozmawiać z profesorem Krzysztofem Kulińskim. Jest moim aniołem stróżem. Bardzo cenię sobie jego zdanie. Mam nadzieję, że mi coś poradzi.
Zagrał Pan w bardzo dobrym spektaklu według Witkacego. To sukces, bo dziś Witkacy jest najczęściej nierozumiany i źle grany.
- Nie musiałem robić dyplomu, bo gram w "W 80 dni dookoła świata po stu latach" i w "West Side Story" i moje role w tych spektaklach mogły zostać zaliczone jako dyplomowe. Ale zdecydowałem się po trzech zdaniach, które powiedział mi pan Kuliński. Zobaczyłem w nim osobę, która bardzo we mnie wierzy. Nad spektaklem pracowaliśmy, kierując się intuicją.
Na zdjęciu: Bartosz Picher jako Gangster w filmie "Osiemnaście" w reż. Przemka Młyńczuka.