Jeszcze o pokrewieństwie Amelii i Szczęsnego w "Horsztyńskim"
Dla zrozumienia treści "Horsztyńskiego" ważna jest kwestia, czy i jaki stosunek pokrewieństwa zachodzi między Amelią a Szczęsnym: czy są oni rodzeństwem (przyrodnim), czy też, z uwagi, że Amelia jest córką Horsztyńskiego (o czym wiedzą tylko Horsztyński i Hetman), przy założeniu, że Szczęsny jest synem drugiej żony Hetmana, są dla siebie zupełnie obcy, mylnie uważając się za rodzeństwo.
Stanisław Tarnowski (Ze studiów o Słowackim. Horsztyński. (W:) Studia do historii literatury polskiej. Wiek XIX. Rozprawy i sprawozdania. T. I, Kraków, 1895, s. 204) nie rozstrzyga jasno tej kwestii, co więcej uważa, "że być może Słowacki sam w swojej myśli stosunku tego nie był jeszcze ostatecznie rozważył i rozstrzygnął". Ta hipoteza Tarnowskiego wydaje się zupełnie nieprawdopodobna; trudno sobie wyobrazić, by Słowacki mógł w takim ważnym szczególe, jaki stosunek łączy główne osoby tragedii, być niezdecydowanym.
Henryk Galle we wstępie do wydania "Horsztyńskiego" (Warszawa 1909. Książki dla wszystkich No 464) jest chwiejny w opinii: raz nazywa Amelię siostrą Szczęsnego (s. 15), w innym miejscu pisze: "Jedna tylko rodzi się tu wątpliwość: Szczęsny i Amelia kochają się nie jak brat i siostra, ale raczej jak - narzeczeni; ale bo też, jak z pewnych wzmianek wnosić można, nie są oni wcale rodzeństwem, bo są dziećmi dwu żon. Hetmana, a ojcem Amelii był - Horsztyński" (s. 18-19).
Tadeusz Grabowski (Juliusz Słowacki, t. I, wyd. 2, Poznań 1920, s. 207), który uważa Amelię za siostrę Szczęsnego, nie zajmuje się tą sprawą bliżej.
Jasne stanowisko zajmuje Juliusz Kleiner (Juliusz Słowacki, Dzieje twórczości T. II, wyd.3, Lwów etc.1925, s. 57): Amelia i Szczęsny nie są wcale rodzeństwem, gdyż Amelia jest córką Horsztyńskiego i pierwszej żony Hetmana, Szczęsny zaś jest synem Hetmana i jego drugiej żony.
Z tym twierdzeniem prof. Kleinera nie godzą się słowa Horsztyńskiego, że Szczęsny przypomina mu matkę Amelii; prof. Kleiner nazywa je "może tylko jedną ze sprzeczności dramatu".
Przeciwko temu stanowisku prof. Kleinera wystąpił Władysław Folkierski (Od Chateaubrianda do Anhellego, Kraków 1934, s. 155-6). Folkierski twierdzi, że Szczęsny i Amelia są rodzeństwem (scil. przyrodnim). Twierdzenie Folkierskiego jest słuszne, lecz autor za mało dobitnie uzasadnia swoje stanowisko. Folkierski pisze: "Stwierdzenie niewątpliwego związku między Renem a Szczęsnym może się walnie przyczynić także do obalenia tezy, jakoby w ostatecznym rezultacie Szczęsny i Amelia nie byli rodzeństwem". Zauważyć należy, że przyjęcie związku między Renem a Szczęsnym wcale jeszcze nie dowodzi, że Słowacki musiał niewolniczo naśladować Chateaubrianda, Słowacki mógł przecież poczynić odchylenia od pierwowzoru, ten argument więc Folkierskiego nie jest przekonywający. Poza tym Folkierski trafnie krytykuje argumenty wysunięte przez prof. Kleinera na poparcie jego tezy.
Twierdzę stanowczo, że Amelia i Szczęsny są rodzeństwem (przyrodnim). Nie ulega wątpliwości, że Amelia jest córką Horsztyńskiego i pierwszej żony Hetmana. Spornym jest jedynie, kto jest matką Szczęsnego. Uważam, że jest nią nie druga, lecz pierwsza żona Hetmana, czyli że Amelia i Szczęsny mają wspólną matkę.
Na poparcie mego twierdzenia przytaczam następujące argumenty:
O ile mi wiadomo, nikt z krytyków nie podkreślił dotąd należycie ogromnej różnicy wieku między Michasiem, niewątpliwym synem Hetmana z drugiej żony, a Szczęsnym. Michaś ma jeszcze piastunkę, Szczęsny jest człowiekiem dorosłym. Różnica wieku między nimi wynosi co najmniej 15 lat. Czy jest rzeczą możliwą, aby byli dziećmi tej samej matki? Oczywiście jest to możliwe, ale w najwyższym stopniu nieprawdopodobne. Małżeństwa, w których przerwa między urodzeniem jednego dziecka a urodzeniem następnego wynosi 15 lat, są rzadkością i wątpić należy, czy Słowacki chciał podobny dziwoląg przedstawić. (Innych dzieci Hetman nie miał. Michaś modli się tylko za matkę Amelii i za swoją matkę, o rodzeństwie "w niebie" nic nie słychać).
Samo przez się narzuca się inne rozwiązanie sprawy: Szczęsny jest synem Hetmana z pierwszego małżeństwa. Wtedy dopiero staje się jasna różnica wieku między nim a Michasiem. (Hetman dopiero po jakimś dłuższym czasie po śmierci pierwszej żony ożenił się ponownie). Gdyby przyjąć, że Szczęsny jest synem Hetmana z drugiego małżeństwa, to byłoby zupełnie niezrozumiałe, dlaczego Horsztyński przyjmuje Szczęsnego w swoim domu, nawet przyjaźni się z nim. Horsztyński jest zdecydowanym wrogiem Hetmana, którym - co więcej - głęboko pogardza jako zdrajcą (dowody zdrady Hetmana Horsztyński ma w ręku). Nie można by pojąć postępowania Horsztyńskiego, gdyby Szczęsny był synem Hetmana z drugiej żony, osoby Horsztyńskiemu zupełnie obojętnej.
Natomiast, jeśli zgodnie z moim twierdzeniem przyjmie się, że Szczęsny jest synem pierwszej żony Hetmana, wszystko staje się jasne i psychologicznie usprawiedliwione, bo Horsztyński widzi w Szczęsnym syna kobiety, którą niegdyś kochał i której dziecko - Amelia - jest także jego dzieckiem.
To co napisałem, nie jest właściwie żadną hipotezą, bo zupełnie wyraźną wskazówkę do rozwiązania całego problemu daje sam Słowacki: Horsztyński mówi o Szczęsnym do Księdza: "Głos jego przypomina mi... Potem ci powiem, księże, dlaczego lubię dźwięk głosu Szczęsnego... Jutro będę się komunikował". (Akt I. sc. II). Oczywiście Horsztyński ma na myśli, że głos Szczęsnego przypomina mu głos pierwszej żony Hetmana. Mówi to ponadto wkrótce potem zupełnie wyraźnie do Hetmana, odpowiadając na tegoż pytanie, dlaczego Szczęsny bywa w jego domu: "Bo... bo mi przypomina głos twojej żony, miłościwy Panie!" (Akt II, sc. I). (Na ten ważny ustęp zwrócił też specjalną uwagę Folkierski).
Oba cytowane miejsca łączą się ściśle ze sobą. To nie jest żadna pomyłka Słowackiego, ani "jedna ze sprzeczności dramatu", myśl poety dwukrotnie wyłożona jest tak jasno, że nie powinna nasuwać wątpliwości. I z pewnością nie myli się Horsztyński (niewidomi mają wysubtelniony słuch), jeśli głos Szczęsnego przypomina mu głos pierwszej żony Hetmana, bo Szczęsny jest istotnie jej synem.
Wydaje mi się, że składać coś na karb sprzeczności można jedynie wtedy, jeśli innego logicznego rozwiązania problemu w żaden sposób nie daje się osiągnąć. W konkretnym wypadku aż dwa miejsca w tekście mówią to samo i są ze sobą zgodne, nawzajem się uzupełniając, o jakiejś sprzeczności w tragedii nie powinno tu być mowy.
Należy jeszcze zbadać, czy inne miejsca w tekście "Horsztyńskiego" nie pozostają w sprzeczności z zupełnie jasnymi wskazówkami Słowackiego, iż Szczęsny jest synem pierwszej żony Hetmana.
1) Akt I, sc. I: Amelia (do Szczęsnego): "...Czy ty mnie nie pocałujesz za to, że twojego braciszka uczę modlić się za ciebie?" Zapewne, że Amelia raczej powinna się była wyrazić "naszego braciszka", bo przecież nie wie, że jest córką Horsztyńskiego i uważa Michasia za swego przyrodniego brata, a jest ogólnie przyjętym zwyczajem, że przyrodniego brata nazywa się "bratem". Wypada jedynie stwierdzić, że Słowacki w tym wypadku nie starał się być pedantycznie ścisłym w wyrażaniu się.
2) Akt I, sc. I: Szczęsny (do Michasia): "Michasiu. Gdyby twoja mama żyła, płakałaby nad tobą!" Tym razem wyrażenie zupełnie ścisłe, bo matka Michasia nie jest matką Szczęsnego, gdyby nią była, właściwsze byłoby wyrażenie "nasza matka". Miejsce to jest poparciem mego stanowiska, ale nie przywiązuję do tego wagi wobec wspomnianego faktu, że Słowacki nie starał się być drobiazgowo ścisłym w wyrażaniu się. (Zauważam, że powyższe miejsce prof. Kleiner w swoich wywodach pominął milczeniem).
3) Akt I, sc. II: Szczęsny: "Moja siostra... uczy pacierza mojego maleńkiego braciszka". - Szczęsny mógłby też powiedzieć: "naszego maleńkiego braciszka", bo przecież Amelia uchodzi za przyrodnią siostrę Michasia. Ale ponieważ Amelii nie ma przy rozmowie, zupełnie jest poprawnie, jeżeli Szczęsny myśli w tej chwili tylko o swej osobie i wyrazi się: "mojego braciszka".
4) Akt II, sc. IV: Amelia (do Szczęsnego): "Powiedz mi, dlaczego nie chcesz wypełnić woli twego ojca?". - Ściślej byłoby: "naszego ojca", bo Amelia nawet nie przeczuwa, że nie jest córką Hetmana. Znów dowód na to, że Słowacki wcale nie zwracał uwagi na drobne nieścisłości w używaniu zaimków: twego, naszego itd.
5) W tejże scenie nieco później Amelia mówi do Szczęsnego: "Przysięgam ci na duszę matki mojej", na co Szczęsny zaraz odpowiada: "...błagam ciebie na imię matki twojej". Zapewne, że ściślej byłoby: "matki naszej", ale - powtarzam jeszcze raz - Słowacki, jak już wykazały poprzednie przykłady, nie zwraca uwagi na tego rodzaju drobiazgi.
Te drobne niejednolitości czy nieścisłości w wyrażaniu się poety, do których przywiązywali niektórzy krytycy zbyt wielką wagę, są bez znaczenia i w żaden sposób nie mogą obalić zupełnie wyraźnej wskazówki Słowackiego, włożonej dwukrotnie w usta Horsztyńskiego, iż Szczęsny jest synem pierwszej żony Hetmana. Szczęsny jest zapewne trochę młodszy od Amelii, którą Horsztyński mógł spłodzić jeszcze nieco przed małżeństwem jej matki z Hetmanem, lub zaraz w początkach tego małżeństwa. (Trafne jest zdanie prof. Kleinera, iż Słowacki chętnie ukazuje pary kochanków, w których kobieta starsza jest od mężczyzny).
Poruszona przeze mnie sprawa jest ważna dla zrozumienia "Horsztyńskiego" i ustalenia zamierzeń poety - czy Słowacki chciał przedstawić tragedię dwojga młodych, którzy niepotrzebnie cierpią, uważając błędnie swoją miłość za "grzeszną", choć w rzeczywistości są dla siebie obcy, - czy też chciał odmalować nieszczęśliwą miłość między rodzeństwem, motyw częsty w literaturze światowej. Z wywodów moich i z tekstu utworu wynika, że ta druga ewentualność była zamierzeniem Słowackiego.