Artykuły

Gdynia. Nasz Broadway nad Bałtykiem

Widzowie IV Festiwalu Teatrów Muzycznych zobaczą osiem spektakli przygotowanych przez sześć teatrów muzycznych i jeden dramatyczny. W programie aż trzy przedstawienia autorstwa Wojciecha Kościelniaka.

Jeszcze nie umilkły komentarze po rozdanych w poniedziałek teatralnych nagrodach, a już wkraczamy w nowe wydarzenia. Rozpoczął się IV Festiwal Teatrów Muzycznych. Festiwal młody, choć już na stałe wpisany w kalejdoskop gdyńskich wydarzeń kulturalnych. Jego formuła, zapewne ze względu na młody wiek, bo przecież nie z braku funduszy, wciąż ulega zmianom, szukając najodpowiedniejszej formy. W tym roku na widowni nie zasiądzie profesjonalne jury, aby poddać ocenie przedstawienia często odległe od siebie pod względem formy i treści, choć wszystkie gatunkowo przynależne do teatru muzycznego. Pozostanie zatem ocena publiczności. Może to i lepiej, bo przecież publiczność jest najważniejsza w naszych wieczornych spotkaniach z rozśpiewanymi muzami teatru, tańca i muzyki. Głosowanie już rozpoczęte.

Wczorajszego wieczoru zobaczyliśmy "Mury Hebronu" Teatru Muzycznego Capitol z Wrocławia w reżyserii Cezarego Studniaka (wychowanka gdyńskiej sceny) i gliwicką realizację musicalu "Hair" w reżyserii Wojciecha Kościelniaka. Rozgrzewka wypadła bardzo obiecująco (kto był, ten wie). Na długo przed festiwalem zapowiadano, że będzie to festiwal Kościelniaka. Nic w tym dziwnego. Kościelniak jest uznawany przez krytykę za najbardziej ciekawego twórcę w teatrze muzycznym, który podąża własną (jak sam mówi: trzecią) drogą. Publiczność festiwalowa będzie miała okazję zobaczyć, oprócz wspomnianego już "Hair" [na zdjęciu], wrocławską realizację "Idioty" wg Dostojewskiego oraz przywieziony przez dramatyczny Teatr Nowy z Poznania "Sen nocy letniej" z muzyką Leszka Możdżera (dla przypomnienia duet Kościelniak - Możdżer był niegdyś twórcą sukcesów gdyńskich "Hairów" i "Snu"). Spektakle Kościelniaka są niewątpliwie jednym z najciekawszych akcentów festiwalowego przeglądu i nikogo z miłośników muzycznej formy teatru nie powinno w tych dniach zabraknąć na widowni. Tu przypomnę, że nasza gdyńska "Lalka" Kościelniaka została uznana spektaklem roku i otrzymała tegoroczną nagrodę marszałka woj. pomorskiego ("Lalka" była też sukcesem zeszłorocznego III Festiwalu Teatrów Muzycznych).

Godnym polecenia jest też spektakl chorzowskiego Teatru Rozrywki "Producenci" - wielki broadwayowski hit obsypany wszelkimi branżowymi nagrodami. Ci, którzy w teatrze cenią sobie dobrą rozrywkę, humor i balansowanie na granicach, jakie tylko mogą przyjść do głowy, nie będą zawiedzeni. "Producenci" to dynamiczna, pełna absurdu komedia o tym, jak w teatrze odnieść sukces pomimo całkiem odwrotnych zamiarów. Niecierpliwie czekam na wieczór 5 kwietnia, kiedy to wreszcie zobaczymy polską wersję tego szalonego musicalu w wydaniu kolegów z Chorzowa.

Festiwalowe zmagania zamknie przedstawienie gospodarzy - nasz gdyński "Spamalot". Tego przedstawienia (choć to przecież premiera trwającego sezonu) nikomu nie trzeba przedstawiać. "Spamalot" zdobył już sławę nie tylko w Trójmieście, nie tylko we Wrocławiu (gdzie był pokazywany w ramach Przeglądu Piosenki Aktorskiej), ale w całej Polsce. Miłośnicy dowcipu Monty Pythona zamawiają bilety na długo przed i przemierzają wiele kilometrów, żeby spotkać się z Królem Arturem i jego rycerzami. Mam nadzieję, że i tym razem nie zabraknie ich na naszym spektaklu.

Na koniec nie sposób nie wspomnieć o gdyńskich akcentach, które przewijać się będą niemal co wieczór na festiwalowych deskach. Bo w każdym niemal zespole odnajdziemy aktorów, którzy są absolwentami gdyńskiej stajni musicalowej lub w swojej artystycznej drodze chociażby otarli się o nią. Warto podkreślić tę niebagatelną rolę, jaką Państwowe Policealne Studium Wokalno-Aktorskie im. D. Baduszkowej odgrywa w kształtowaniu zawodowych kadr polskiego musicalu (i nie tylko). To w tej szkole, a potem na deskach gdyńskiego teatru swoje pierwsze kroki stawiają ludzie, których późniejsze kariery miło jest obserwować z perspektywy nie tylko pedagoga. Polecam tę refleksję uwadze festiwalowej publiczności.

Gdynia to miasto z marzeń. Również tych teatralnych. Kiedy 33 lata temu Danuta Baduszkowa kończyła budowę teatru przy placu Grunwaldzkim, była szczęśliwa, że spełnia się jej wizjonerskie marzenie. Dziś mamy nowe marzenia i nowych wizjonerów. Dzięki temu gdynianie mają Festiwal Teatrów Muzycznych i niepowtarzalną okazję obserwowania poziomu polskiego musicalu. A już niedługo nasz teatralny gmach będzie miał Nową Scenę - poziom fundamentów (lub jak kto woli "fundamentalny poziom") został już osiągnięty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji