Artykuły

Zielona Góra. Premiera w Lubuskim Teatrze

W niedzielę na teatralny afisz wchodzi nowa sztuka pt. "Po prostu Leon po prostu". Tekst Przemysława Grzesińskiego reżyseruje Robert Czechowski, gra cały zespół.

Widz, w scenografii zbudowanej z rur od odkurzacza, błądzi pomiędzy realnym światem a tym dworcowym, do którego Leon niespodziewanie trafia.

Tytułowy bohater (Marek Sitarski) jest inny niż wszyscy. Jego wrażliwość nie może już dłużej znieść pytań, którymi jednym tonem bombardują go wszystkie kobiety jego życia - Matka, Teściowa, Żona. Aż pewnego dnia te wszystkie: "Gdzie byłeś? Później wrócić nie mogłeś? Będziesz mi tu w butach łaził, kiedy ja podłogę myłam? Nie rób, zostaw, zawieź, no chyba oszalałeś" - zlewają mu się w jedno. A gdyby tak można było je wciągnąć, niczym brud rurą od odkurzacza...

Leon Kłopotek pracuje jako sprzedawca w małym sklepiku z odkurzaczami. W dodatku kolorowymi, a on jest daltonistą. Tym bardziej nie rozumie, dlaczego kiedy obsługuje mężczyznę, sprzedaje odkurzacz, a gdy przyjdzie mu doradzać kobiecie, zaczyna handlować farbami. - Gdyby "Bitwa pod Grunwaldem" pasowała do koloru dywanu, kobieta by obraz kupiła. (...) Czasem wydaje mi się, że kobiety wychodzą za mąż za Murzynów, bo ci dobrze kontrastują z meblami w kuchni - mówi. Kobiety go przytłaczają. Nie potrafi sobie poradzić z ich wiecznymi pretensjami, pytaniami, życzeniami, kompleksami.

Idzie na dworzec, jakby jego zgiełk bardziej mu odpowiadał niż ten domowy. Myśli: - A może trzeba to wszystko tylko odkurzyć, wyprać. Wessać do jakiegoś odkurzacza z systemem piorącym. Pochłonąć wszystkie naleciałości i zawiązać w dużym worku, do którego już nikt nie zajrzy - zastanawia się. Nawet nie wie, kiedy objawia mu się świat dworca, zupełnie inny od tego, jaki znał ze swojego sklepu i domu. Wirują mu pijacy, prostytutki. Szybko przekonuje się, że nie spotkał zwykłych dziwek i straconych alkoholików. Leon ma przed sobą ludzi pijanych świadomością, to oni boleśnie nakłuwają go pytaniami, czy wie, o co właściwie w tym świecie chodzi...

- Dworzec traktujemy jako miejsce metaforyczne. Niby jeszcze jest się tu, a już trochę jest się tam. Nie każdy ma dziś odwagę zatrzymać się na stacji i zastanowić: po co ja tak pędzę? Dokąd? Czy daleko zajadę? Kiedy przyjdzie główny zawiadowca, który każe mi wysiąść? Leon jest jedyną osobą, która potrafi te pytania zadać - opowiada Robert Czechowski, dyrektor Teatru Lubuskiego i reżyser "Po prostu Leon po prostu".

Autorem tekstu jest Przemysław Grzesiński, absolwent polonistyki i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim, stały współpracownik działu literackiego w Teatrze Lubuskim. Napisał już teksty takie jak m.in. "Studnia", "To jest wojna" czy "Żużel forever". "Leon..." będzie jego pierwszą sztuką wystawioną na zielonogórskich deskach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji