Artykuły

Tych łez nigdy nie było

"Niech żyje wojna" w reż. Moniki Strzępki z Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu na na XVII Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Pisze Łukasz Kaczyński w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Na temat ekranizacji powieści Janusza Przymanowskiego o niezniszczalnych i prawych czołgistach z ''Rudego'' w ramach politycznej poprawności nie mówi się dziś inaczej jak o przekłamywaniu historii. Nie jednym czołgiem, a całą brygadą pancerną po ukochanym przez pokolenia serialu ''Czterej pancerni i pies'' przejechała się reżyserka Monika Strzępka.

''Niech żyje wojna!!!'', adaptacja dokonana przez Pawła Demirskiego, to ostra groteska, w której nagi premier Mikołajczyk (Marcin Pempuś) stawia żądania Stalinowi (Ryszard Węgrzyn), reżyserska decyzja zamiany Olgierda na Czereśniaka (wyniosłego arystokraty na pierwszego bohatera socrealizmu) zostaje zdemaskowana jako spóźniony refleks cenzury, Marusia (Irena Wójcik) okazuje się podstarzałą frontowądziwką, Grigorij poczciwym półgłówkiem, a Szarik (Adam Wolańczyk) prawdziwym człowiekiem - tyle że ubekiem. Częścią tego teamu jest upozowany na komandosa z Dzikiego Zachodu Gustlik, który w tej wersji na dodatek jest kobietą (Agnieszka Kwietniewska umazana na Murzynkę).

Nad nimi próbuje triumfować moralnie ciapowaty, trzepoczący dłońmi Janek Kos (Andrzej Kłak), kultywator nauk Olgierda, ale posłuchu zbyt wielkiego nie ma. I to nie tylko dlatego, że jako jedyny nie gwałci kogo popadnie.

Monika Strzępka sięgnęła po środki sceniczne, które jeszcze bardziej podkreślają zadziorny charakter tekstu. Krew sika z sikawek, a nasienie leje się wiadrami, zburzona zostaje linearność fabuły, pojawiają się metatekstowe wtrącenia z planu zdjęciowego współczesnej wersji ''Czterech pancernych'' z Michałem Żebrowskim, a aktorzy wałbrzyskiego Teatru im. Szaniawskiego grają po kilka ról.

Strzępka i Demirski serwują nam taki odlot, że ''Czterej pancerni'' pozostają gdzieś daleko poza skatologicznym morzem absurdu, przez które beztrosko prujemy. Skoro na scenie możliwe staje się niemal wszystko, zaczynamy się zastanawiać czy aby nie mamy właśnie doczynienia tylko i wyłącznie z głośną i wrzaskliwą powieścią idioty.

Dopiero monolog Grigorija uprawdopodobnia serię obscenicznych wariacji na temat realiów wojny i czyni je zasadnymi. Oto nie tyle sam kłamliwy serial jest groźny, czy pewien sposób mówienia o wojnie, a raczej kłamliwy charakter naszej pamięci i skłonność do mitologizowania przeszłości. Nie będzie więc takiej wojny, jak tamta, bo i tamtej - to znaczy tej serialowej - nigdy nie było, tak jak nie będzie drugiej takiej młodości, jak ta, która się nam przytrafiła. Jednym zdaniem, przyglądajmy się swojej pamięci.

Strzępka i Demirski chciali wylać na widza kubeł z zimną wodą, ale zamienili go na wiadro z pomyjami. Jeśli oboje chcą tym spektaklem walczyć z mitami podsuwanymi przez popkulturę - zgoda. Lecz jeśli z ludzką naturą - czy nie walczy z wiatrakami?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji