Między ziemią a niebem
Zafascynowała mnie uroda i możliwości ciała aktora wrocławskiej pantomimy. W tym spektaklu gramy w pionowej przestrzeni ziemia-niebo, nie horyzontalnie, jak zazwyczaj. To utrudnienie pracy dla aktora, stawia mu nowe wyzwanie - mówi LESZEK MĄDZIK o tryptyku "Osąd", granym dziś na Olsztyńskich Spotkaniach Teatralnych.
Sceniczny tryptyk "Osąd" to wizje reżyserskie inspirowane obrazem "Sąd ostateczny" Hansa Memlinga. O spektaklu w wykonaniu aktorów Wrocławskiego Teatru Pantomimy rozmawiamy z Leszkiem Mądzikiem ze Sceny Plastycznej KUL.
Pana wizja "Sądu ostatecznego" jest daleka od wizji Hansa Memlinga. Jak Pan odczytał ten obraz?
- Kiedy obraz Memlinga powstawał w XV wieku, miał przestrzegać, nawiązywać do tego co się stanie w dniu sądu ostatecznego. To katastroficzna, naturalistyczna wizja, a jej bezpośrednie przeniesienie na scenę byłoby trudne i niebezpieczne. Mnie zainteresowała raczej kwestia oczyszczenia, wytrącenia z siebie grzechów, słabości życia doczesnego. W tym spektaklu gramy w pionowej przestrzeni ziemia-niebo, nie horyzontalnie, jak zazwyczaj. To utrudnienie pracy dla aktora, stawia mu nowe wyzwanie - musi się odnaleźć w innym wymiarze niż sceniczna podłoga. Bohaterowie dążąc ku górze, zrzucają skorupę grzechu. Nie wszystkim się to udaje, nie wszyscy są gotowi.
Z dźwiękami muzyki Arvo Parta uczestniczymy w misterium wędrowania po drabinach życia. Miałem dużo przyjemności podczas tej pracy z ciałem ludzkim, które w poprzednich spektaklach często uprzedmiotowiałem, pozbawiałem urody. Akty to próba pokazania żywego obrazu inspirowanego płótnami Caravaggia. Gra światłami buduje dramaturgię. Światłem i muzyką staram się widza uwieść. "Osąd" to dla mnie ważny spektakl, obraz Memlinga zawsze mnie intrygował.
Myśli pan że sąd ostateczny rozgrywa się tu na ziemi, w naszych duszach?
- Tak, to w zasadzie chciałem przekazać. Pokazuję dramat, który rozgrywa się tu i teraz w naszej samoocenie. Współczesna rzeczywistość często zagłusza tę umiejętność spojrzenia w głąb siebie, oceny własnych działań. Żyjemy w transie, nie zastanawiając się nad jakością naszego życia i postępowania. Żeby być lepszymi musimy wykonać każdego dnia ciężką pracę -jak aktorzy na scenie w moim spektaklu.
Jak pracuje się nad tryptykiem? Reżyserzy konsultują między sobą pomysły czy działają zupełnie niezależnie?
- Pracowaliśmy niezależnie, w innych porach roku. Obie pozostałe realizacje zobaczyłem dopiero w dniu premiery. Dyrektor Wrocławskiej Pantomimy zderzył w ten sposób różne myślenie o teatrze, pokazał temat w trzech odsłonach. Konfrontacja twórców reprezentujących różne pokolenia i styl, tak jak każdy spektakl jest wystawiony na ocenę widzów, krytyków. Dla nas twórców było ważne doświadczenie. A dla mnie osobiście kolejna lekcja o naturze człowieka ale również o jego fizyczności. Zafascynowała mnie uroda i możliwości ciała aktora wrocławskiej pantomimy.