Artykuły

Gwiazda gwiazd

Magia roku 2000 sprawiła, że co najmniej kilka teatrów muzycznych w Polsce przypomniało sobie o musicalu "Jesus Christ Superstar". Jeszcze w tym sezonie zapowiada go Teatr Muzyczny w Gdyni, o tym tytule myśli też dyrektor warszawskiej Romy. Najwcześniej jednak realizację tę doprowadził do skutku chorzowski Teatr Rozrywki. Inscenizatorem i reżyserem przedsięwzięcia jest Marcel Kochańczyk.

Polskim widzom rock-opera Andrew Lloyda Webbera i Tima Rice'a znana jest przede wszystkim ze słynnej ekranizacji z 1973 roku oraz z inscenizacji Jerzego Gruzy w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Filmowa wersja "Jesus Christ Superstar" wyraźnie nawiązywała do ideologii dzieci-kwiatów. Kręcono ją w Izraelu i wzbogacono o elementy współczesności. Widać było czołgi, karabiny maszynowe, pojawiły się narkotyki. Inscenizacja chorzowska jest, zwłaszcza w warstwie plastycznej, osadzona w naszej rzeczywistości. Ostatnia wieczerza nie jest pełną celebry ucztą, lecz przypomina biwak z przyjaciółmi, a kupcy usuwani ze świątyni bliscy są handlarzom na jednym z wielu targowisk. Spektakl staje się więc uniwersalną opowieścią o ludzkich słabościach, zagubieniu, potrzebie autorytetu. Stawia też pytania o siłę i autentyczność wiary i miłości.

Największym atutem spektaklu jest odtwórca roli tytułowej Maciej Balcar. Trzeba przyznać, że ten 29-letni muzyk wyznacza sobie w życiu bardzo ambitne cele i - jak dotąd - realizuje je z podziwu godną konsekwencją. Jego wersję "Pod Papugami" zaśpiewaną podczas jubileuszowego festiwalu w Opolu wysoko ocenił Czesław Niemen, potem był kolejny hit sprzed lat - piosenka "Jej portret" wykonana wraz z Włodzimierzem Nahornym, a także m.in. festiwal "Jazz nad Odrą". Marcel Kochańczyk zauważył go zaś w programie bożonarodzeniowym zrealizowanym w plenerach Jerozolimy.

Balcar obdarzony jest świetnym głosem i ma osobowość sceniczną. Jego Chrystus jest postacią charyzmatyczną, promieniującą dobrem, głęboko ludzką i pełną otwartości na drugiego człowieka. Kiedy potrzeba, potrafi być jednak bezkompromisowy. Wzruszająca i pełna prostoty jest Maria Magdalena w wykonaniu Marii Meyer. Gwiazda chorzowskiego ansamblu zagrała kobietę po przejściach, która pod wpływem miłości Chrystusa odzyskuje wiarę w potęgę dobra i sens życia. Znacznie spłycona i szalenie efekciarska jest tu natomiast postać Judasza. Janusz Radek ani przez moment nie umie ukazać dramatu człowieka, któremu los wyznaczył rolę zdrajcy. Jest jedynie nieznośnym, nabuzowanym, pełnym zazdrości i nienawiści nastolatkiem. Tej postaci zdecydowanie brakuje głębi i prawdy psychologicznej. I przez to nie może być ona w żadnym stopniu partnerem dla Jezusa. A szkoda. Aż chciałoby się zobaczyć tu np. Pawła Kukiza, który na chorzowskiej scenie ciekawie zapisał się występem w "Evicie". Wśród pozostałych postaci na szczególną uwagę zasługuje Elżbieta Okupska w mało wdzięcznej roli Annasza oraz Andrzej Kowalczyk jako Poncjusz Piłat. W pamięci pozostaje też, może nazbyt kabaretowy Herod Jacentego Jędrusika. Dużo ciepłych słów warto skierować pod adresem Jarosława Stańka, który staje się coraz ciekawszym choreografem musicalowym, a także tłumacza Wojciecha Młynarskiego, którego przekład, wyrazu Superstar jako Gwiazda Gwiazd jest prawdziwym majstersztykiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji