Artykuły

Dobry "Dżob"

"Dżob" Mariusza Kiljana i Konrada Imieli na XXXII Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Pisze Rafał Zieliński w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Mariusz Kiljan i Konrad Imiela pomysł na przedstawienie, które zaprezentowali we wtorek na PPA, znaleźli we własnym życiu. W spektaklu "Dżob" sparodiowali chałtury, w jakich występowali przed laty, pokazując kulisy show-biznesu.

O ile wykonanie piosenki Jerzego Połomskiego "Cała sala śpiewa z nami" mogło pachnieć zapożyczeniem ze słynnego "Big Zbig Show" Zbigniewa Zamachowskiego, to już "wieczorek poezji" (siedzący z gitarą Mariusz Kiljan, próbujący przebić się ze swoimi wierszami przez dudniącą zza ściany muzykę i wrzaski publiczności) jest już w pełni autorskim i świetnie zrealizowanym pomysłem.

Takich smaczków było wiele: poświstywania Imieli na fletni Pana podczas kawałka o tym, że "Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma", Kiljan i Imiela w górniczych mundurach śpiewający piosenki z warszawskiej Pragi (bo pan kierownik nie poinformował na czas, że przecież występują na imprezie górniczej) czy film z próby zespołu czekającego na Mariusza Kiljana - naprawdę było się z czego śmiać. Imiela i Kiljan doskonale się uzupełniali, a wnoszone przy dźwiękach "Rydwanów ognia" pieczone prosię, reklama sprzedawanych kaset czy dialog z podpitą publicznością - każdy, kto choć raz był na firmowej imprezie, wie, że nie jest to fikcja literacka.

Nawet jeśli kogoś nie bawiła ta parodia muzycznej chałtury, to obok jednej rzeczy, a raczej osoby, nie można przejść obojętnie: to Mariusz Kiljan. Doskonale śpiewający (dykcja!) aktor sprawdzał się zarówno "na żywo" - wcielał się między innymi w matkę Cygana, Araba z gitarą, wspomnianego poetę czy nawalonego w trupa śpiewaka bełkoczącego "Komu dzwonią" - jak i w krótkich filmach (seria z Panem Prezesem). To był zdecydowanie jego wieczór, już w "Leningradzie" pokazał, w jak świetnej jest formie, teraz to potwierdził.

Publiczność nagrodziła aktorów gromkimi brawami za sporą dawkę humoru, pracę włożoną w widowisko i jego bardzo dobre wykonanie. Ale chyba też za dystans, jaki mają do siebie i do tego, co sami kiedyś robili - Kiljan i Imiela, dziś rozpoznawalni aktorzy (i dyrektorzy instytucji kulturalnych), przed laty robili oprawę do imprez firmowych, jubileuszy, rautów. Zarabiali tak na chleb. Nie dopisują do tego ideologii i potrafią się z tego śmiać, a to duża sztuka - mieć dystans do własnego życia. Za to aktorom na pewno należą się brawa. I to duże brawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji